seven

1.1K 61 0
                                    

- Czy my tam naprawdę musimy iść? - zapytałam z miną smutnego szczeniaczka na co Hemmings tylko przewrócił oczami, co oczywiście znaczyło, że mam sobie dać spokój z jakimikolwiek protestami.

- Ej wypadało by pojawić się na swojej własnej imprezie - powiedział po czym ruszył w stronę mojego pokoju. Ruszyłam za nim. W kocu był to Luke. Nigdy nie było wiadomo co mu chodzi po głowie.

- Właśnie twojej imprezie. Nie mojej - odparłam pewnie, mając nadzieję, iż ten argument do niego dojdzie. W końcu nie miałam ochoty na jakiekolwiek imprezowanie. Jutro miała przyjechać moja babcia więc nie mogłam tak po prostu pojawić się na nim na kacu. Georgina Sinclair od razu wiedziałaby, że coś jest nie tak. Mimo, iż jej nie lubiłam to skubana wiedziała o mnie wszystko. Wtedy na pewno mogłabym pożegnać się z tym miejscem na kolejny rok. Potem na szczęście byłabym pełnoletnia, więc nie miałaby nade mną władzy. Ale wracając wolałam na tym spotkaniu nie mieć nic do ukrycia. Ale niestety ta nieszczęsna impreza... co to za zabawa bez alkoholu?

- Tak ale po twoim jakże uroczym występku wczorajszego popołudnia mam wrażenie, że większość tych baranów myśli, że jesteś moją dziewczyną, więc łaskawie wczuj się w rolę i nie marudź - powiedział, a ja czułam jak moje policzki automatycznie robią się czerwone na wspomnienie naszego pierwszego pocałunku. Nie rozmawialiśmy o tym. W sumie nie chciałam o tym gadać. Już i tak wystarczająco krępujące było to, że do tego doszło. Ale przecież to było normalne tak? W końcu byliśmy "parą". Postanowiłam się już zamknąć, co Hemmings uznał za znak mojej kapitulacji.

Chłopak zniknął na chwilę w mojej garderobie, a ja patrzyłam w te cholerne drzwi i zastanawiałam się co on takiego kombinuje. Moje przemyślenia na ten temat przerwał materiał, który jakimś cudem znalazł się w tym momencie na mojej buzi. Spojrzałam na Hemmings'a z pogardą w oczach co tylko sprawiło, że na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.

- Ta będzie idealna. Zrób się na bóstwo. Masz godzinę - powiedzieć niebieskooki po czym wyszedł z mojego pokoju zostawiając mnie zdezorientowaną. Spojrzałam na strzępek materiału w mojej ręce. On chyba naprawdę zwariował, że założę takie coś. Sukienka była bardzo, ale to bardzo kusa. Można powiedzieć, że odsłaniała za dużo, bo była w formie mocno przylegającej czarnej siateczki. Do tego mając ją na sobie przysłania mi tylko tyłek, a moje piersi prawie z niej wyskakują. No po prostu oszalał.

Postanowiłam zrobić mu na złość, a równocześnie ocalić moją godność zakładając na siebie czarną do połowy ud skórzaną, rozkloszowaną sukienkę, która mimo to odsłaniała za dużo. Dobrałam do tego czerwony pasek przewieszony na mojej tali i tego samego koloru wysokie platformy. Całość dopełniłam podkręceniem włosów, które delikatnie opadały mi na plecy. Kiedy robiłam ostatnie makijażowe poprawki do pokoju wszedł Luke a mnie aż poraziło tym jak przystojny był Hemmings, zwłaszcza w czerwono-czarnej koszuli w kratę i rurkami z dziurami na kalanach.

Zaśmiałam się pod nosem.

- Widzisz Hemmings, jednak do siebie pasujemy.

Kiedy weszliśmy do domu niebieskookiego impreza trwała już w najlepsze, oczywiście swoją obecnością wywołaliśmy niemałe poruszenie. Wiele osób posyłało nam zaciekawione spojrzenia, ale moją uwagę przykuła jedna para oczu. Wysoka długonoga blondynka obserwowała mnie z nienawiścią w oczach. Jakoś coś w niej mówiło mi że skądś ją kojarzę, ale nie potrafiłam sobie przypomnieć skąd. Jedne było pewne na pewno chodziło o moje konszachty z Hemmingsem. W końcu była w jego typie. Przecież każdy wiedział, że Hemmings lubi anorektyczne tlenione wywłoki. Może to jedna z jego ex?

W tłumie zgubiłam gdzieś Luke'a. Ale nie przejęłam się tym zbytnio. Ruszyłam do kuchni by się czegoś napić. Chwyciłam butelkę Jacka Danielsa po czym wróciłam z powrotem do jak mniemam salonu, który został przemieniony w parkiet. Napiłam się po czym zaczęłam tańczyć. Na początku sama, ale ten stan nie potrwał długo. Poczułam czyjeś ręce na biodrach, a po moim ciele przeszedł dreszcz. Dalej tańczyłam pozwalając by wszystko inne odpłynęło. Pozwoliłam mojemu organizmowi zatracić się w muzyce i alkoholu powoli płynącemu w moich żyłach. Było mi tak błogo. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Osoba z którą tańczyłam nagle obróciła mnie w swoją stronę i już wiedziałam, że to Harry. Odsunęłam się. Wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Alkohol i Styles to było złe połączenie. Chłopak przysunął się do mnie jeszcze bardziej starając się jak mniemam mnie pocałować.

W tym momencie ktoś pociągnął mnie do tyłu tak że wylądowałam na czyimś torsie. Harry był wkurwiony, ale posłusznie oddalił się a ja odwróciłam się stając twarzą w twarz z pijanym Lukiem.

Uśmiechnęłam się do niego i zaczęliśmy tańczyć. W sumie ciężko było to nazwać tańcem. Raczej ocieraniem się o siebie. Hemmings złapał mnie za biodra po czym mocno docisnął mnie do siebie. Poczułam znajome pulsowanie w dole brzucha, przyjemne oczekiwanie i już wtedy wiedziałam, że nasza znajomość tylko i wyłącznie na pocałunkach się nie skończy. Uświadomiło mi to niemałe wybrzuszenie w jego spodniach, boleśnie wbijające mi się w udo. Co znaczyło, że jednak mu się podobam. Cóz Lukey też był raczej niczego sobie.

Wtedy Hemmings pociągnął mnie w stronę pustej kanapy. Usiadł na niej i pociągnął mnie na siebie tak że wylądowała na jego kolanach siedząc na nim okrakiem. Dyskretnie obejrzałam się po sali. Nikt nie zwrócił na nas zbytniej uwagi oprócz jednej osoby. Zielonooki również subtelnie się nam przyglądał, mimo iż rozmawiał z jakimś kumplem. Widział każdy nasz ruch. Luke spojrzał na mnie i uśmiechnął się na znak, że widzi, kto się nam przygląda.

- Pokaż na co Cię stać, mała.

___________________

Kolejny rozdział za nami moi drodzy.
Podzielilam go na dwie części. Po tej drugiej części będzie dramaaa


deal with it |L.H|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz