Rika
Ciemność, cisza i spokój. Otworzyłam lekko oczy. Wszystko zamazane. Jasny pokój. Otworzyłam szerzej oczy. Promienie słońca przebijały się przez okno i padały na podłogę. Spojrzałam na krzesło. Ciemnowłosy chłopak. Kirito. Co się stało? No tak, wpadłam pod samochód. Czemu? Kirito... jego wina. Nie. To nie jego wina.
-Kiri- powiedziałam szeptem. Chłopak zacisnął swoją dłoń na mojej.
Otworzył oczy i spojrzał na mnie.
-Rika...Rika!- chłopak natychmiastowo rzucił mi się w ramiona.- aprzepraszam skarbie. To moja wina. Powinienem ci powiedzieć wcześniej.- powiedział szeptem.
-Nie martw się. Wszystko ze mną w porządku.*Do pokoju weszła pielęgniarka.*
-Widzę, że pańska żona już się obudziła.- spojrzałam pytającym wzrokiem na Kirita. On tylko puścił do mnie porozumiewawczo oczko.
-Jak się pani czuje?
-Dobrze.
-Pójdę po lekarza, żeby panią zbadał.- po tych słowach wyszła z pokoju.-Żona?
-Coś musiałem powiedzieć, bo inaczej by mi informacji nie udzielili. - kiwnęłam głową, że rozumiem.Do sali wróciła pielęgniarka. Tym razem w towarzystwie doktora.
-Witam. Jak się pani czuje?- uśmiechnął się lekko.
-Dobrze, dziękuję.
- Teraz panią troszkę zbadam. Jak wszystko będzie w normie to poleży pani jakiś tydzień, żeby kości się rosły a potem będzie pani mogła wrócić do domku z mężem.- uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Mhmm.-Wszystko jest w normie. Tak więc życzę powrotu do zdrówka.- uśmiechnął się i wyszedł z sali a za nim pielęgniarka.
-Zadzwonię do twojej mamy. Powiem że wszystko już z tobą dobrze.- powiedział i podszedł do okna wyciągając z kieszeni spodni telefon.
-Dzień dobry Evo.
-Ah! To ty! I jak jest z Riką?
-Z Riką w porządku, ale kości muszą się jeszcze zrosnąć.
-Dzięki bogu. Dobrze, pozdrów ją ode mnie. Ja już muszę kończyć. Do zobaczenia w domu.
-Do zobaczenia.-Do zobaczenia w domu?- zapytałam unosząc jedną brew do góry.
-Eva mi zaproponowała żebym przychodził do was na obiady.
-Mhmm, oki.
-A teraz kotku połóż się spać.- podszedł do mnie i namiętnie pocałował.Położyłam się spać. Cokolwiek to znaczyło bo i tak już leżałam. Byłam wręcz przykuta do łóżka. Zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Kirito
Wróciłem do domu i od razu położyłem się na łóżku. Tę piękną chwilę przerwał dzwonek mojego telefonu.
^Misa^
-Mam jeszcze jej numer?- powiedziałem w myślach i odebrałem telefon.
-Halo?- powiedziałem niepewnie.
-Hejcia, i jak? Powiedziałeś jej?
-Jakbyś nie widziała to Rika jest w szpitalu.
-Wiedziałam- zaczęła się śmiać. Natychmiastowo się rozłączyłem.Miau miau
-Cicho Neko. - kotek wskoczył mi na plecy i zaczął drapać mnie w ramiona.- Neko!- zawaliłem kota na podłogę.
-Kirito! Ktoś do ciebie! - krzyknęła moja mama stojąc pod drzwiami wejściowymi.
-Idę!- zszedłem na dół. W progu drzwi stała Eva i Haru.
-Witaj Kirito.- uśmiechnęła się lekko- mam do ciebie prośbę. Mógłbyś zaopiekować się Haru? Tylko przez godzinkę. Potem przyjdę po niego i po ciebie- uśmiechnęła się lekko.
-Dobrze, z chęcią się nim zaopiekuje.
-Dziękuję Kirito.- powiedziała i skierowała się w stronę swojego samochodu.Zabrałem malucha do kuchni gdzie była moja mama.
-Mamo, to jest Haru, brat Riki. Będę się nim opiekować przez godzinę.
-Dobrze synku. A i powiedz mi jeszcze kiedy Rika wyzdrowieje? No wiesz chciałabym z nią upiec jakieś pyszne ciasto.
-Niebawem mamo.- powiedziałem i poszliśmy z maluchem do mojego pokoju.-Więc co chcesz robić?
-Pobawmy się!- krzyknął szeroko się uśmiechając.
-Oki. W co masz ochotę się pobawić?- maluch zastanawiał się dłuższą chwilę a potem wykrzyknął.
-Chowanego!
- Dobrze idź się schować a ja będę liczyć.- Haru wybiegł z pokoju a ja podszedłem do szafy i zacząłem liczyć.
-1...10...30...50 Szukam!- wyszedłem z pokoju i skierowałem się do łazienki, która znajdowała się naprzeciw mojego pokoju. Nie znalazłem go tam więc poszedłem do kuchni.
-Mamo widziałaś gdzieś Haru?
-A co, już go zgubiłeś?- powiedziała śmiejąc się.
-Bawimy się w chowanego.
-Więc powinieneś sam go szukać a nie mnie pytać.Rozglądałem się po kuchni dość długo. Moja mama cały czas się śmiała.
-Ty coś wiesz- podszedłem do niej i złożyłem ręce.
-Nie prawda- jej kąciki ust powędrowały wyżej.
Nagle z jednej z szafek wyleciał Haru śmiejąc się i biegnąc w stronę mojego pokoju.
- Ah ty mały spryciarzu- biegłem truchtem za nim. Maluch wbiegł do mojego pokoju i położył się na łóżku. Szybko podszedłem do niego i zacząłem go łaskotać. Mały śmiał się tak głośno że zagłuszył wołanie mojej mamy. Hatsu (tak ma na imię mama Kirita) wbiegła do pokoju i zaczęła i mnie łaskotać.
-Chodźcie chłopaczki na ciasteczka- powiedziała gdy przestała mnie łaskotać.
Wziąłem Haru na ręce i poszliśmy z mamą do kuchni. Na stole stał talerz pełen ciastek. Oczywiście Haru zjadł najwięcej.
-Ale się umorusałeś aniołku- Hatsu wytarła buzię malucha.
Poszliśmy wszyscy razem do salonu i zaczęliśmy oglądać telewizję.
Po niecałych 10 minutach rozległ się dzwonek do drzwi.-Hej to znowu ja- powiedziała Eva.- Jesteście gotowi?
-Haru, mama przyszła!- krzyknąłem kierując się do salonu.
-Idę!- maluch wybiegł z salonu i popędził do drzwi.
-Zapraszam wszystkich na kolację do nas.- powiedziała mama Riki uśmiechając się.
-Dziękuję ale chyba spasuję.
-Mamo, no weź. Chodź z nami. Kto mnie odoprowadzi do domu?- powiedziałem patrząc się na mamę maślanymi oczami i zatrzymując śmiech.
-No dobrze, namówiłeś mnie.
-Super!- krzyknęliśmy chórem i zaczęliśmy się śmiać.W drodze do domu Evy rozmawialiśmy o mojej opiece nad Haru. Pani Eva w podzięce zaprosiła mnie na kawę.
-Chcę żeby Rika wyzdrowiała jak najszybciej- powiedziałem sobie w myślach przekraczając próg domu Evy.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Skończony... coś mnie wena ostatnio opuszcza xDDPodwyższam stawkę bo za szybko dobijacie 10☆. Tak więc 15☆= kolejny rozdzialik ;D
Dacie radę, wierzę w was! ♡~♡
"Niech moc będzie z wami"~Juka ♡