#27

186 20 1
                                    

Rika

Obudził mnie budzik, który sugerował, że trzeba iść do szkoły. Koniec ferii zimowych. Byłam wtulona w Kirita. Pstryknęłam palcem w jego policzek, żeby się obudził, niestety spał jak zabity.

-Rikaa! Pobudkaa!- krzyknął Josh wchodząc po schodach.
-Już nie śpię!- odkrzyknęłam i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy, wyciągnęłam z niej jasno niebieskie rurki i fioletową bluzkę. Już zamykałam drzwi od łazienki gdy ktoś nagle je otworzył.
-Czemu mnie nie obudziłaś kochanie?- powiedział Kiri trochę zaspanym głosem.
-Budziłam, ale spałeś jak trup więc rozmyśliłam się.- posłałam mu czarujący uśmiech- A teraz pozwól, że pójdę się umyć.
-Ale Rikuś...
-Co?- zapytałam zirytowana
-Co powiesz na...- nie dokończył bo do pokoju wpadł Josh.
-Wstajemy gołąbeczki. Śniadanie niedługo wystygnie.
-Zaraz przyjdziemy.
-Kiri, chodź na moment.- powiedział Josh.
-A to nie może poczekać? No wiesz.
-Chodź i nie marudź.- po wyjściu chłopaków z pokoju szybko wskoczyłam pod prysznic. Potem się ubrałam, uczesałam i zrobiłam lekki makijaż. W moim przypadku jest to tusz do rzęs i błyszczyk. Nie lubię się za bardzo malować. Zeszłam na dół do kuchni. Nie zastałam w niej nikogo, oprócz Kiry.
-Hej Kira, chcesz mleczko?- zaśmiałam się gdy kotek miauknął.
-Cześć słońce.
-Mama? Hej... A ty nie w pracy?
-Źle się czułam.
-Mhmm oki. Chcesz kawę?
-Wolę herbatę.
-Już się robi.- powiedziałam i szybko zabierałam się za robienie herbaty.

*

Wyszłam z domu nadal nie wiedząc gdzie podziewa się Kirito.

-Może poszedł już do szkoły?- mamrotałam pod nosem. Szłam do szkoły cały czas patrząc się w chodnik. Nie zwracałam uwagi czy kogoś szturchnę albo czy nawet ten kogoś "nie chcący" wywrócę. Po prostu szłam i cały czas myślałam gdzie Kirito mógł zniknąć.

*

Znalazłam Kirita w szatni, który...

-O! Tutaj jesteś Rika! Chodź ze mną.- powiedział bardzo znany mi głos. Był to profesor Boni. Nauczyciel muzyki.- Jesteś mi potrzebna. I to bardzo!
-Dobrze- powiedziałam trochę zawiedziona,ponieważ gdy chciałam znów spojrzeć w stronę Kirita, jego już nie było. Chciałam się upewnić,że to co widziałam to nie był żaden mój wymysł.

-Więc w czym mogę panu pomóc?
-Jesteś nie tylko mądra ale także potrafisz tańczyć.
-Ja? Ja i taniec?
-Tak. Ty i taniec- posłał mi szeroki uśmiech.
-Wiem, że dużo osób mi mówi, że potrafię świetnie tańczyć. No... ale ja nie jestem co do tego taka pewna.
-Skoro dużo osób mówi, że świetnie tańczysz to znaczy, że tak jest.
-Ale...
-Żadnego ale. Mam do ciebie prośbę.
-Jaką?
-Wystąpisz na występie z okazji rozpoczęcia wiosny. Ahh... Już to widzę... Ty, stojąca między drzewami wiśni. A płatki opadają na ziemię i... i ludzie którzy biją ci brawa i... i jeszcze...
-Wystarczy, za bardzo się pan rozmarzył.
-No wiem, ale sama sobie to wyobraź. To jest scena jak z bajki.
-Wierzę panu.
-Więc jak? Zatańczysz?
-Pewnie!- krzyknęłam trochę uratowana.- A teraz muszę pana przeprosić. Chciałabym z kimś jeszcze porozmawiać zanim zadzwoni dzwonek.
-To się spiesz, bo zostało 7 minut.
-Dobrze, dziękuję.
-To ja dziękuję.
-Do widzenia... Sam.- powiedziałam stojąc już u progu drzwi.
-Pa Rika.- uśmiechnął się. Wyszłam z sali i od razu zaczęłam szukać Kirita.

-Kirito!- krzyknęłam gdy tylko zauważyłam go przy automacie z napojami. Podbiegłam do niego i od razu zaczęłam gadać.- Po pierwsze czemu tak szybko zniknąłeś z mojego domu? A po drugie co ty... w szatni...- mówiłam zdyszana.
-Wyszedłem wcześniej, bo musiałem coś jeszcze zrobić przed szkołą. A po drugie...
-Kiri!- krzyknęła jakaś dziewczyna z wysokim blond kucem, która biegła w naszą stronę. Wyglądała jakby na twarzy miała co najmniej kilo tapety.- Mam cię! Nie uciekniesz mi więcej- złapała go za rękaw i uśmiechnęła się.- O! Ty jesteś Rika? Kiriś dużo mi opowiadał o tobie.- spojrzałam z niedowierzeniem na Kirita. Więc jednak to co widziałam w szatni nie było moim wymysłem. Wysoka blondynka w kitce obściskująca się z Kiritem. Nagle łzy napłynęły mi do oczu. Odwróciłam się szybko i uciekłam byle żeby być jak najdalej od tej dwójki.
-Rika!- Kiri krzyczał za mną.
-Zostaw mnie!- odkrzyknęłam zanim zamknęłam się w toalecie. Schowałam się w jednej z kabin i zaczęłam płakać.
-Rika!?- w toalecie rozległ się głos Kirita. Nagle zapukał do drzwi kabiny, w której się kryłam. Zasłoniłam dłonią usta żeby nie usłyszał mojego szlochu.
-Wiem, że tam jesteś... więc nie musisz się kryć.
-Idź sobie! Nienawidzę cię!
-Rika! Daj mi wytłumaczyć!- usłyszałam jak rękami oparł się o drzwi kabiny.- Ona się mnie uczepiła. Jest dla mnie nikim.
-Ciekawe, że obce sobie osoby przytulają się w ten sposób.- kolejne łzy zaczęły spływać po moich policzkach a z ust zaczęły wydobywać się ciche jęki.
-Rika... proszę...uwierz mi. Kocham cię i wiedz, że nie zrobiłbym ci czegoś takiego.
-Odejdź!- nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do kabiny obok. To był Kiri. Złapał się rękoma za ściankę kabiny i momentalnie znalazł się koło mnie.
-Kocham cię.- złapał za mój podbródek tak, że musiałam spojrzeć w jego błękitne oczy. -Nie płacz kotku. Nie ufasz mi? Myślisz, że zdradziłbym cię z jakąś plastikową lalą?
-Ja... nie wiem co myśleć- nie wytrzymałam i rzuciłam się chłopakowi na szyję.- Kocham cię! Proszę nie zostawiaj mnie!
-Nigdy cię nie zostawię.

Złączyliśmy nasze usta w gorącym pocałunku.

Mimo, że mu wybaczyłam to dalej nie wiem czy ta sztuczna blondynka jest dla niego zwykłą osobą, której nawet nie zna. Może to tylko moja wyobraźnia albo jestem przewrażliwiona na zdradę. Nie powinnam była się tak zachować, ale z drugiej strony co by zrobiła dziewczyna, której chłopak obmacuje się z inną dziewczyną. Mimo wszystko muszę wyjaśnić tę sprawę.

Dwa słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz