| Rozdział 1 | - Wspomnienie

1.2K 63 4
                                    

Pamiętam, jak powiedziała mi, że znowu zaczęła się spotykać z tamtą kurwą. Miałem ochotę rzucić się na nią z pięściami, ale zamiast tego siedziałem spokojnie z rękami na kolanach, co chwila drapiąc się po policzku. Nie wykrztusiłem z siebie ani słowa, choć wiedziałem, że powinienem zareagować.
- Przepraszam - powiedziała wyrywając mnie z zamyślenia - nie sądzę, by po tym wszystkim udało nam się to naprawić.
- Co ty nie powiesz - odparłem z ironicznym uśmieszkiem, na co ona się skrzywiła. Zabawnie to wyglądało, jakby rzeczywiście cierpiała.
- Larry, pozwól mi dokończyć - dodała, ale ja odwróciłem się do niej plecami; jak najszybciej chciałem znaleźć się gdziekolwiek, gdzie nie byłoby Piper, ale nawet w łazience stały te kosmetyki, poskładane ubrania. Zamknąłem się więc w swoim gabinecie i czekałem, aż przestanie się dobijać. Rozbiłem ramkę z naszym zdjęciem (a zrobione zostało ono przez jakiegoś turystę w górach). Dopiero po jej wyjściu odważyłem się opuścić pokój. Przypominając sobie, że w barku stoi jeszcze wódka, od razu zdecydowałem się na samotną, wielce wesołą imprezę z tą najgorętszą dziewczyną pod słońcem.
W trakcie picia zastanawiałem się, jak w takim razie będzie mi się żyć bez ukochanej u boku. Może okazała się zdradliwą suką, jednak w ciągu godziny miłości nikt nie wybije sobie z głowy, stety niestety. Następne dni opływały w rozgoryczenie, żal, pretensje do całego świata, do Piper.
Szukałem zemsty. Po kilku tygodniach znalazłem ku temu idealną okazję.

W ciszy spakowałam najpotrzebniejsze mi rzeczy do sporej wielkości, niebieskiej walizki. Po raz ostatni omiotłam spojrzeniem nasz wspólny dom, który wydawał się smucić razem ze mną. To nie tak, że już nic nie czułam do tego mężczyzny, to nie zniknęło, jednak porównując uczucia, które wzbudzała we mnie Alex z tymi, które dawał mi on, wybór stawał się wyraźniejszy. Delikatnie przekręciłam klucz w zamku, zostawiając Larrego samemu sobie; wiedziałam, że prawdopodobnie odreaguje alkoholem, nie mogłam nic więcej dla niego zrobić. Przynajmniej byłam szczera, prawda?
Taksówka przyjechała po dwudziestu minutach, spod domu kazałam zawieźć się na ulicę, przy której znajdowało się mieszkanie dziewczyny. Nie mogłam się doczekać.
- Cześć - przywitałam czarnowłosą, uśmiechając się od ucha do ucha - mogę wejść?
- Jasne - odpowiedziała mi tym samym, wpuszczając mnie do środka - kawy, herbaty?
- Ciebie - zwróciłam się do niej, kiedy odstawiłam walizkę na bok - wiesz, jak strasznie mi na tobie zależy?
- Mnie nie da się nie uwielbiać - wyszczerzyła się, obejmując mnie w pasie - coś ty taka radosna dzisiaj? Pogoda do kitu, żadnego koncertu nie było, imprez brakuje...
- Zostawiłam Larrego.
- Co zrobiłaś? - spojrzała z niedowierzaniem, wprawiając mnie w zakłopotanie - Pipes!
- Przecież obie tego chciałyśmy! Teraz możemy spokojnie przypieczętować nasz związek - dotknęłam jej bladych policzków, muskając jej usta swoimi.
- Tyle na to czekałam - dodała, odwzajemniając pocałunek - ale jest mały problem.
- Proszę, porozmawiajmy o tym później, tęskniłam - przerwałam to, zrzucając na podłogę koszulkę.
To była najwspanialsza noc. Kochałyśmy się wtedy kilka razy, każdy kończył się cudownym orgazmem. Było we mnie tyle emocji, mieszanych emocji, ale ignorowałam je, niechcąc psuć nastroju. W powietrzu jednak wisiały niedopowiedzenia, o których usłyszałam następnego dnia.

Dwie strony - moje więzienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz