Rozdział 23 - I zdziwisz się, jak mnie zobaczysz.

207 12 2
                                    

Chapman

Poczułam niezwykle przyjemne łaskotanie na plecach; delikatnie jeździła palcami po mojej skórze, a ja jedynie zamruczałam nie otwierając jeszcze oczu. Mówiła coś do mnie, jednak nie przysłuchiwałam się tym słowom, choć powinnam przynajmniej z grzeczności. W końcu po kilku niezbyt długich momentach odwróciłam się twarzą do Cassidy i spojrzałam prosto w te nieziemskie, wspaniałe oczy. Wydawały się tajemnicze, nadal nie wiedziałam, co się kryło za tą mgiełką.
Wczoraj po incydencie na plaży poszłyśmy do baru, w którym naciskała, bym opowiedziała jej historię o tym, jak i dlaczego się tutaj znalazłam. Sama nie zamierzała mi się odwdzięczać szczegółami z własnego curriculum vitae, ale niespecjalnie mnie to dotknęło. Wolałam skupić się na pożądaniu. Tak też się stało, gdy potem przyszłyśmy do jej domu.
- Żałujesz? - pytaniem wyrwała mnie z zadumy, a ja lekko się uśmiechnęłam.
- Absolutnie nie - odparłam, opierając głowę na łokciu - podobało mi się.
- Spontaniczne przygody bywają zaskakująco niezwykłe - powiedziała, muskając moje usta opuszkami palców. - Nie zaprzeczę, bo masz rację.
- Nie podlizuj się, możesz zwyczajnie przyznać, że chcesz, abym kolejny raz cię przeleciała - uśmiechnęła się zawadiacko - powiedz to na głos.
Przemilczałam fakt, że wcale nie próbowałam się podlizać. Dyskusje były zupełnie zbędne, postanowiłam więc zabawić się naprawdę porządnie. Moje myśli krążyły tylko wokół ciała brunetki, która leżała przede mną w koszuli nocnej w kolorze koralowym.
- Chcę, żebyś pieprzyła mnie tak, jak nigdy wcześniej nikogo innego, Cass.
Na moje słowa wpiła się w moje usta; nie przeszkadzała mi całą swoją stanowczością ani nawet tym, że nie umyła rano zębów. Ja też tego nie zdążyłam zrobić.
Przewróciła mnie tak, że znajdowałam się pod nią. Zauważyłam, że woli być górą i nie sprzeciwiałam się, bo klapsy za karę nie podniecały mnie za bardzo. Za jej pozwoleniem jednym ruchem zdarłam z niej tą koszulę. Opalone ciało kobiety nadal wprawiało mnie w wielki zachwyt, automatycznie stawałam się jeszcze bardziej mokra, choć na razie mnie tam nie dotknęła.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Vause

Minęło kilka tygodni, a ja nadal nie dostałam od Pipes najmniejszego znaku życia. I choć moje zmartwienie, poczucie winy sięgało zenitu, za namową Nicky dałam sobie szansę na coś nowego, na spróbowanie życia bez stałej ukochanej u boku. Przez myśl przewijało mi się, by wrócić do starej roboty, ale szybko to z siebie wyrzucałam. Sporo czasu też poświęcałam na pływanie, bo jak się okazało, to rzeczywiście dobre zajęcie i pomaga wyzbyć się stresu, trosk.
- Dzieciaku! - Nichols objęła mnie ramieniem, uśmiechając się od ucha do ucha - wybieramy się z Lorną i kilkoma znajomymi na imprezę wieczorem. Idziesz z nami?
- W sumie dostałam upragniony urlop - zaczęłam, udając, że się zastanawiam - być może.
- Być może?! Być może?! - zagrała oburzoną nastolatkę - nie ma tak, właściwie ja się nie pytałam, tylko stwierdziłam, jak będzie! Idziesz, więc ubierz najseksowniejszy strój kąpielowy, jaki posiadasz, bo będzie tam mnóstwo dziewczyn do zaliczenia.
- Nie sądzę, by to był dobry...
-...pomysł jest zajebisty - przerwała mi, szturchając w bok - odstresować się powinnaś, a seks to najlepszy sposób na wyładowanie napięcia...
- Oj kurwa zamknij się - walnęłam ją w plecy - opowiedz o tym swojej pannie, zastosujcie się do tych rad, ale mnie zostaw w spokoju. Idę z wami pod warunkiem, że nie będziesz na każdym kroku przypominać mi o moim niezaspokojeniu seksualnym.
- Kiedy to jest strasznie ważna sprawa...
- Nicky! Bachorze głupi!
- No dobra, dobra...

Kilka godzin później

- I jak, jesteś gotowa, Alex?
- Już wychodzę - otworzyłam drzwi i w ślimaczym tempie podeszłam do Lorny, która siedziała na wersalce.
- Znakomicie, ptysiu - klasnęła w dłonie, a jej policzki zarumieniły się.
- Aż tak ci gorąco? - zdziwiłam się.
- Wyglądasz świetnie, każdy by się z lekka zgrzał na twój widok! - odparła zawstydzona, a ja się roześmiałam.
- Nicky czeka na zewnątrz? - zmieniłam temat na normalniejszy.
- No, siedzą już w aucie. Jedziemy na plażę nudystów.
Zanim jakkolwiek zareagowałam, wyciągnęła mnie siłą na dwór i wpakowała do dżipka, który różnił się od mojego tym, że nie miał dachu.
- Mówiłam, że jak zadziałasz szybko i nagle to się nie wywinie - szepnęła ruda do ucha Morello, która natychmiast zachichotała dziko.
- Czy was do reszty pojebało? - odpowiedzi nie usłyszałam, bo włączyli głośną muzykę i zaczęli się wygłupiać. Kąciki ust powędrowały mi w górę, zapowiadało się ciekawie. Czułam, że podjęłam słuszną decyzję, musiałam oddać się chwili i wyluzować.

Gdy dojechaliśmy na miejsce, muzykę z radia przytłumiły dźwięki perkusji dochodzące z daleka. Ucieszyłam się na myśl, że będę brała udział w koncercie na żywo, bo dawno na takowym nie byłam.
- Co się tak szczerzysz? - zapytała Nichols, biorąc mnie pod rękę.
- Będzie niezła frajda - odparłam pewnie.
- Jasne. Nigdy we mnie nie wątp, mam nosa do tego typu rzeczy, stara.
Przy bramkach ochroniarze nie chcieli nas wpuścić, dopóki jeden z kumpli rudej, Joshua, nie pokazał mu czegoś na telefonie.
- W takim razie zrzucicie stroje i śmiało możecie wejść - powiedział chytrze muskularny mężczyzna.
- Eh - westchnęłam - serio? Nie można sobie tej szopki darować?
- To plaża nudystów, nie wstydź się - odpowiedział facet nie tracąc jeszcze cierpliwości i dobrego nastroju.
Wszyscy pokornie spakowaliśmy nasze ciuchy do toreb, podając je potem kobiecie, która zgodziła się je przechować w całodobowym sklepie monopolowym przy terenie imprezy. Wreszcie, po zmaganiach, wtargnęliśmy za ogrodzenie. Widok, który tam zostaliśmy, na nas wszystkich zrobił wrażenie i nie mowa tu tylko o nagich, przeważnie apetycznych ciałkach. Na lądzie ludzie tańczyli do piosenek lokalnego zespołu, puszczali lampiony, niezrażeni obecnością innych paradowali dumnie w strojach Adama i Ewy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Chapman

Piłam drinka za drinkiem, dopóki mój organizm nie dał mi znać, że pora zrobić dłuższą przerwę. Z idealnym humorem wbiegłam do wody, gdzie pływała już Cassidy.
- Woda jest perfekcyjnie ciepła - powiedziała, jakbym sama nie zauważyła.
- Tak, w ogóle cała impreza...to robi spore wrażenie. Organizatorzy się postarali.
- W tym roku są nowi, dlatego jest tak cudownie - przyznała - w tamtym to była katastrofa, ale na szczęście po wypadku z odciętymi palcami i pobiciem zmieniono sponsorów.
- Jezu...
- Żartuję, po prostu zbankrutowali. Dlatego teren należy aktualnie do jednych z najbogatszych osób w okolicy, a i prawdopodobnie w całym stanie.
Nie miałam pojęcia, co jeszcze mogłabym dodać, więc zbliżyłam się do kobiety i pocałowałam namiętnie. Zajęczała, co mi się spodobało.
W stanie upojenia alkoholowego takie bodźce działały na mnie potężniej, niż na trzeźwo, dlatego kazałam Cassidy iść za mną. Zaprowadziłam ją za sklep monopolowy, gdzie była taka wysepka, na której nikogo nie zastałyśmy.
- Odkąd cię poznałam nie przestaję mieć ochoty na kochanie się z tobą - wyznałam, a ona przytuliła mnie.
- Tylko się nie zakochuj - po chwili pogroziła mi palcem - będziemy jedynie seks przyjaciółkami, związek nie wchodzi w rachubę, okej?
- Zrozumiano - przycisnęłam ją do ściany małego budynku, unosząc jej ręce w górę tak, by nie mogła ich użyć.
- Szybko się uczysz - mrugnęła - ale i tak jestem od ciebie silniejsza.
W mgnieniu oka zamieniła się ze mną miejscem, przyszpilając mnie do zimnej ściany swoim ciałem. Uklęknęła.
Kiedy pieściła moją kobiecość językiem, a ja wiłam się z rozkoszy, przed oczyma mignęła mi znajoma postać. Nie powiedziałam Cassidy, by przestała, było mi zbyt dobrze. Niemal unosiłam się nad ziemią. Postać pojawiła się raz jeszcze; teraz wpatrywała się prosto w moje oczy, a ja zaczęłam dochodzić i krzyczeć.
Nichols.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nichols

Zamurowało mnie.

Dwie strony - moje więzienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz