| Rozdział 10 | - Operacja "kobra" ~ część 1

357 26 0
                                    

Przepraszam, że rozdział taki króciutki. I przepraszam, pewnie wyda się z lekka niedopracowany, ale...(wstawcie tu sobie dowolne wytłumaczenie). Zapewniam, że się rozkręci jeszcze bardziej.

.................................

W godzinach szczytu miasto - oczywiście - szalało. Jakby wypluwało ludzi, jeden po drugim, stu na trzy sekundy. Wszyscy biegli niewiadomo gdzie, każdy się śpieszył i nie wykazywał zainteresowania nawet, kiedy obok niego przejeżdżało dziesięć karetek czy wozów policyjnych.
W centrum najtrudniej było się poruszać, więc tajemniczy mężczyzna w garniturze zrezygnował ze śledzenia uroczej blondynki, zmieniając kierunek. Po półgodzinnym przepychaniu się wśród pokracznych osobowości, trafił na prawie pustą plażę, na której spotkał znajomych.
- Musimy iść do naszej siedziby - powiedział stanowczo grubym, nieprzyjemnym dla ucha głosem - natychmiast, nie ociągajcie się.
Trzy kobiety i czterech starszych mężczyzn posłusznie ruszyło za nim. Na ich szczęście, nie było tu nikogo, żadnego świadka, którymógłby postawić jakieś niewygodne pytanie.

Łysy, trzydziestoparoletni facet podniósł się ze skórzanego fotela. Nie mówiąc nic, nie wykonując najmniejszego gestu sprawił, że siedem pozostałych osób w sali konferencyjnej od razu ucichło. Żadna z tych osób nie śmiała narażać się komuś takiemu, jak on. Kubra Balik poprawił błyszczący, czerwony krawat na szyi; omiótł spojrzeniem twarze towarzyszy.
- W związku z tym, że jesteście tymi, którym najbardziej ufam - zaczął o wiele milszym głosem, niż wcześniej - jestem gotów, by wspólnie zadziałać, by powierzyć wam cześć własnych interesów. Poznacie za moment plany dotyczące dwóch szczególnych kobiet, z których jedna to stara przyjaciółka.
Przerwał dosłownie na minutę, żeby napić się wody mineralnej stojącej na stole.
Podszedł do białej tablicy i odwrócił ją. Wisiały na niej zdjęcia przedstawiające dwie młode kobiety w różnych sytuacjach. Pojawiły się nawet te intymne, prywatne szczegóły, które wyciec nigdy nie powinny.
- To jest Alex Vause, blondynka to Piper Chapman i są razem w związku. Pierwsza, moja najdroższa przyjaciółka przebywa nadal w Litchfield. Chapman jest wolna.
Przestał mówić, na środek stołu rzucił lekko dokumenty. Jak się okazało, były to dane, informacje o obiektach.
- Musicie przeczytać je w ciągu dwóch godzin, inaczej odstrzelę wam łby - zaśmiał się kpiąco - potem ustalimy szczegóły tego, co dla nich planuję.

~~~~~

Healy

Znajomy strażnik przyszedł do mojej celi tak, jak zapowiadał dwa dni temu. Zamknął nas na klucz, potem przewiesił go na swojej szyi.
- Mam ci przekazać, żebyś wstrzymał się ze swoimi zamierzeniami - powiedział, a ja już wiedziałem, co to oznacza - jesteś nam potrzebny. W ciągu tygodnia wyjdziesz stąd na sto procent, bądź cierpliwy i grzeczny, dostaniesz nagrodę, na którą zasługujesz.
- A więc z nim rozmawiałeś - odparłem, udając głupka - jak?
- Nie twój biznes, zasrany zboczeńcu.
- Co do tego, zrobiłem, co oni mi kazali! - koleś mnie zirytował, miałem ochotę walnąć go w twarz, ale się powstrzymałem. Gorzej bym na tym wyszedł, to pewne.
- Nie odmówiłeś - odpowiedział uśmiechnięty od ucha do ucha - choć racja, Kubra źle znosi odmowy.

~~~~

- Healy jako jedyny zna dobre drogi i dojścia do Litchfield. Jest w stanie zaoferować nam sporą pomoc w tej kwestii, dlatego uwolnimy zboczeńca - Balik dostrzegł zdziwienie w oczach swoich kompanów - będzie pod nadzorem. Alex Vause musi najpierw wyjść stamtąd, zanim w ogóle dobierzemy się do niej i do jej dziwki. Chapman ma być obserwowana od zaraz, niech Joan i Steven wznowią działania.
- Tak jest - Steven był mocno podekscytowany - teraz?
- Teraz, jasne, że od teraz, ty idioto!
Dobrze zbudowany, ale niezbyt mądry blondyn ruszył się z miejsca, zaraz za nim pobiegła czterdziestoletnia brunetka, która wydawała się być bardziej rozgarnięta. Razem tworzyli uroczą parę, ale w kartelu narkotykowym nie miało to znaczenia.
- Co w ogóle, szefie, masz zamiar zrobić, jak uda nam się je dopaść?
- Jeśli czarnowłosa księżniczka zgodzi się wrócić do nas, cóż, jej darujemy. Jeśli nie, zginie.
- A co z tą drugą?
- Ona jest nieważna. Pozbędziemy się jej, ale wpierw pomoże nam skłonić Vause do podjęcia odpowiedniej decyzji.
- Szefie, czy miejscowa policja nie będzie nam przeszkadzała w tym przedsięwzięciu? Jak to załatwić?
- Serio? Jesteś aż taki durny, Riggs?! - Kubra uderzył pięścią w stół - wymyśl coś, pomysł trochę, popracuj tak, jak reszta, a nie tylko się wsłuchujesz i gapisz! - odetchnął - żartowałem. Nie będą zawadzać.
- A co z systemami zabezpieczeń w kancelarii adwokackiej, w której znajdują się dokumentacje i papiery Vause Alex?
- Spokojnie, to już załatwione. John ma je tylko skserować, tam również ma wtyki.

Dwie strony - moje więzienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz