67.Centrum

2.3K 183 3
                                    

Obudziłam się na materacu Remka, ale go tam w ogóle nie było.
Ewy i Luke'a też już nie było. Chwyciłam telefon by sprawdzić godzinę.
10:00
Okej, czas wstać.

Ubrałam na siebie losowe spodnie znalezione w mojej torbie i czarny crop top.
Zeszłam jeszcze lekko zaspana na dół .
W kuchni usłyszałam hałas. Apokalipsa zombie czy znowu rodzeństwo Ewy?
Zdecydowanie apokalipsa.

-Co ty masz na twarzy?- zapytałam Ewę

-Maseczkę- odpowiedziała radośnie

-Maseczkę? Ewa serio?

-Jak najbardziej -uśmiechnęła się

-Gdzie chłopaki? - zaczęłam się rozglądać

-Wyszli gdzieś

-Okej...

-Dzisiaj jedziecie

-Tak wiem

-I znowu The Forest Club?

-Myślę, że tak

-Przyjedziecie jeszcze kiedyś?

-Ja napewno -uśmiechnęłam się
-Mało kto mnie lubi z mojej dzielnicy, niedługo się przeprowadzam i raczej nie będę miała czasu na czaty

-Rozumiem, musimy ten dzień wykorzystać jak najlepiej

-Jestem za -zachichotałam

Po śniadaniu wyszłyśmy na małe zakupy, małe...raczej średnie. Byłyśmy w Centrum Handlowym. Przeszłyśmy połowę centrum trzymając w rękach masę siatek.

-Zamówię taksówkę

-Remek ma samochód -odpowiedziałam

-Ale on się szlaja z Luke'iem

-Zadzwonię i się okaże

-Okej- odpowiedziała na co ja wykręciłam numer Remka i przyłożyłam telefon do ucha.

-Remek? Ymm...hej - uśmiechnęłam się chociaż nie mógł tego zobaczyć
-Co robisz?...bo mam prośbę...przyjedziesz po mnie i Ewę do Centrum?...Tak Luke też może przyjechać ...no dobra to pa...co?...eeeee...chyba...pa!-rozłączyłam się

-Czyli przyjedzie?

-Tak - Usiadłam koło przyjaciółki na ławce przed Centrum czekając na chłopaków

Wy też tak macie?
Pisze rozdział, zapisuje, potem wchodzę by sprawdzić czy wszystko w porządku.
No i wchodzę a rozdział się sam usunął, wszystko na marne :/

The Forest//Wierzgoń(book I)✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz