74.My Friend

2.1K 157 5
                                    

Późnym wieczorem wróciłam do domu. Rzucilam się na łóżko i włączyłam laptopa. Wpisałam w wyszukiwarkę kilka haseł i zaczęłam przeglądać internety.

Dnia 25.5 o godzinie 17 w okolicach Warszawy zdażył się wypadek. Młody mężczyzna wyjeżdżał zza zakrętu. Niestety uderzył w niego rozpedzony tir. Mężczyzna pod wpływem uderzenia walnął głową w przednią szybę. Rannego w porę zawiozła karetka do pobliskiego szpitala...

To Remek?
Nieee, napewno nie on.

Z Facebooka zaczęło przychodzić mi coraz więcej powiadomień. Najwięcej z "ReZigiusz".

Co się stało z remkiem?

Remek miał wypadek trzeba do niego jechać

[*]

Debile to nie on, Remek żyje i wszystko gra

Remku wracaj do zdrowia

Czyli to prawda. Muszę pojechać do niego. Sprawdzić co z nim i czy żyje, co z tego że nie jestem jego rodziną, muszę tam jechać.

Ubrałam się ciepło i napisałam do Luke'a.
Mamy przed sobą długą drogę .

W Warszawie byliśmy po trzy agodzinnej podróży pociągiem.

-Powiesz mi w końcu co się stało?

-Remek-szepnelam

-Ale co Remek?!

-Miał wypadek

-To on?

-Tak, dlatego jedziemy do szpitala

-Ewa wie?

-Teraz mnie Ewa nie obchodzi

-Ty się serio zakochałaś-spojrzałam na przyjaciela. Próbowałam sobie uświadomić co właśnie powiedział

-CO?-wymamrotałam

-Kochasz go

-Może

-Vicki

-Tak! Kocham go! Bardzo! 

-I oto mi chodziło

-A ty kochasz Ewe

-Co?-spojrzalam w jego stronę
-Dobra, racja

-Nie słyszę

-Kocham Ewe Smith!-uśmiiechnęłam się do wrzeszczącego na cały pociąg przyjaciela i zabralam swój bagaż. Mam zamiar nocować u Ewy przez około tydzień dwa? Może dłużej?

-Zostajesz u Ewy?

-Tak, ona jeszcze o tym nie wie

-Aha

-Nie ahaj mi tu -pogrozilam mu

-Dobrze, przepraszam - uniósł ręce w geście obronnym

W szpitale musieliśmy czekać dobre pol godziny aby nas wpóścili do sali Remka. Miła, niewysoka brunetka zaprowadziła nas do odpowiedniego pokoju. Cicho zapukalam i weszłam z Luke'iem do środka.

Remik spał. Był taki słodki...jak zawsze...ale teraz nie marudził i się nie wygłupiał. Był po prostu spokojny. Dało się usłyszeć jego ciche chrapanie.

-Śpi

-Widzę

-Co ty taka agresywna?

-Oj no nie czepiaj się

-Ja się czepiam?

-Tak-zmrużyłam na niego oczy

-Usiadłlam obok na wolnym łóżku i spogladalam na unoszaca się klatkę piersiowa Remiego. Unosiła się i opadała w rytm mojej.

-Będziemy tak siedzieć czy go obudzić?

-A budź se go, ale jak będzie się drzeć to w razie W ostrzegałam

-No, dobraaaa -podszedł do Remka i zaczął go szarpać

The Forest//Wierzgoń(book I)✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz