Chapter Seven

168 14 0
                                    

- Jesteśmy spóźnieni, a kto jak zwykle najdłużej korzysta z łazienki?- zapytał Mikey

- Jasne, że Patty!- odkrzyknęła Juliette z kuchni.

- Bardziej chodziło mi o Hemmings'a, ale oboje też całkiem spoko się na to miejsce kwalifikują.- poruszył znacząco brwiami.

Patrycja jedynie westchnęła i poszła w stronę walizek stojących w przejściu między bankami do spania. Otworzyła swoją torbę i bezradnie wplotła palce w mokre jeszcze włosy.

- Melannie!- zawołała.

- Czyżby nadszedł ten szczęśliwy dzień, w którym pozwalasz wybrać mi ciuchy?- uśmiechnęła się blondynka pojawiając się w pomieszczeniu.

- Tsa.. Jestem w kropce.- Patty westchnęła, a Mel jedynie podekscytowana klasnęła w dłonie.

Dosłownie rzuciła się na torbę i wywaliła z niej wszystkie ubrania. Pat przyglądając się całej sytuacji powstrzymywała wybuch śmiechu. Melannie skupiona przekopywała stertę ubrań leżących na bordowej wykładzinie.

- Mam!- zawołała po chwili uradowana Mel.

- Świetnie!- zaśmiała się Pat.

- Nie śmiej się ze mnie!- rzuciła w nią wybranym kompletem.

- Sorry! Ale ty to sprzątasz.- Pat wskazała na ubrania porozrzucane po całym pomieszczeniu.

- Okej!- pstryknęła palcami, a rzeczy zaczęły wlatywać z powrotem do torby.

Po chwili Patty wyszła z łazienki. Miała na sobie czarne rurki z wysokim stanem i błękitny crop-top. Wysuszone już włosy związała w wysoki kok. Na twarz nałożyła lekki makijaż. Ruszyła w kierunku kuchni, gdzie czekało na nią śniadanie.

- Dzięki.- przytuliła Julcię, gdy ta podała jej talerz parujących tostów.

- Teraz opowiadaj, co mnie ominęło, zanim ten idiota tu przyjdzie.- obie usiadły na podłodze, opierając się o ścianę.

- No nic w sumie.- powiedziała przełykając pieczywo.- Smaczne te tosty.

- To dlaczego powiedział, że go pocałowałaś i dzisiaj jesteście dla siebie, aż za mili?- Juliette spojrzała na nią unosząc brwi.

- Trzeba było nie zostawiać mnie z nim wczoraj samej.- Pat wystawiła jej język.

- Obiecałam mu, że dam wam pogadać. Rozumiem, że on zaczął cię przepraszać, a ty go pocałowałaś.

- Tak jakoś. A potem wybiegłam i potknęłam się o Ash'a. A co u ciebie i Irwin'a?

- On jest wspaniały!

- Domyślam się.- powiedziała z pełną buzią Pat.

- Jak pies je to nie szczeka.- zaśmiał się blondyn wchodząc do kuchni.- Gdzie moje tosty?

- Jak szukasz psów, zawsze mogę po nie zadzwonić.- odgryzła się Patty.

- Wasze tosty właśnie pochłania ta tutaj.- Julia wskazała na jedzącą obok nastolatkę.

- Wara.- rzuciła Pat, kiedy Luke nachylił się by zabrać jednego tosta.

- Ej, to też moje tosty!

- Idź do psów, nie słyszę żeby szczekały więc pewnie jedzą.

- Okej, księżniczko.- usiadł obok niej i szybkim ruchem zabrał kanapkę.

- Phi.- prychnęła Patty odgryzając kolejny kawałek pieczywa.

- To ja może pójdę do Ashton'a, pewnie się stęsknił.- Juliette wstała i otrzepała niewidzialny kurz ze swoich dżinsowych spodni kierując się do wyjścia.

Game From Gods | L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz