Chapter Twenty-Three

110 10 0
                                    

Rozmawiali.

Jedli.

Pili.

- Nie mogłabym użyć swoich supermocy i zatrzymać czas, żeby ta chwila trwała wiecznie?- powiedziała opierając głowę o ramię blondyna.

- Raczej nie, księżniczko. To mogą tylko bogowie.

- Od kiedy chodzisz na korepetycje do Melannie? Hm?

- Przepraszam bardzo, jednak te dziesiątki książek, które wczoraj przeczytałem na coś się zdały.

- Ach, no tak, zapomniałam, że przecież codziennie jesteś duszą czytelnika.

- Zrobiłem to dla ciebie. Nie wiedziałaś co się z tobą dzieje. Martwiłem się.

- Tak, ja wiem, że jesteś najukochańszą osobą na całym świecie i cholernie cię za to kocham.. Ale od rana mi to mówicie i nadal nic nie wiem.

- Naprawdę? Myślałem, że ci powiedzieli.

- Jak widać.. Nie powiedzieli.

- Dobrze, więc to jest tak, że przed tobą była dwójka Wybranych.. Każdy z nich miał jeden lub dwa żywioł- ogień, ziemia i wiatr. Jako, że jesteś Ostatnią z Wybranków, tobie przypada reszta, czyli woda. Wczoraj byłaś wampirzycą- byłaś zimna, dlatego jeden z żywiołów- w tym przypadku woda, zamienił się w lód i władałaś lodem. Rozumiesz?

- Em.. No tak.- odparła.- I to ma sens, a szczególnie jak dołączę do tego słowa Any.- westchnęła.- Luke, boję się.- dodała cicho.

- Ale czego się boisz, księżniczko?- zapytał zatroskany.

- Boję się siebie.- jęknęła, a on ją szczelnie i mocno przytulił.- Przerażam siebie.

- Ogarniemy to, obiecuję.- pocałował ją w czubek jej głowy.- Zrobię wszystko, żeby to się wyjaśniło.

- Dziękuję, jesteś niesamowity.- przechyliła głowę do tyłu, żeby spojrzeć w jego oczy.

Ok, była wysoka. Nawet bardzo.

Ale on był wyższy, a w dodatku dziewczyna siedziała w dziwnej pozycji, w zasadzie półleżąc. Naturalnie, opierała się o jego klatkę piersiową, bo kto jak kto, ale ona nie przegapiłaby takiej okazji.

- Kocham cię.- powiedział opierając czoło o jej głowę.

- Ja ciebie też.- oplotła jego szyję rękoma.

- Zanim cokolwiek zrobię.. Ile jeszcze będziesz kazać mi czekać?- zapytał.

- Ale na co?

- Sama wiesz na co.

- A o to chodzi.. Hm.. Nie wiem, kochanie. Musisz być cierpliwy.- zmarszczyła nos i potarła nim parę razy o jego.

Jej tata nazywał to 'noski-noski'. I to było cholernie słodkie.

Tata dziewczyny zawsze umiał rzucić tekstem lub zachowaniem, które rozbijało całą atmosferę (nawet tę miłą).

Tak, na pewno ma to po nim.

- Ugh..- westchnął ciężko.- Dla ciebie wszystko.

- Nie jesteś zły, prawda?

- Nie. Nie będę cię do niczego zmuszał, poczekam.

- Dziękuję.- pocałowała go, a on bez wahania oddał każdy pocałunek.

- Czyli możemy już wracać?

Game From Gods | L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz