Chapter Twenty-Seven

88 7 0
                                    

- Patuniu..- zaczęła Melannie w szatni na siłowni.

- Nom?

- CZY MOŻE KIEDYŚ WSPOMINAŁAM, ŻE NIGDY NIE BĘDĘ ĆWICZYĆ Z KIMŚ WIĘKSZYM ODE MNIE!?

- Zawsze masz mnie.- odezwała się Juliette wskazując na siebie rękoma.

- Tyle dobrze, że są ludzie niżsi ode mnie.

***

- I jak tam wasza mega-prosta-bezwysiłkowa-antybicepsowa-tylko-dla-kobiet strefa "CARDIO"?- zapytał Ash wchodząc z Hemmingsem do pomieszczenia.

- A świetnie. Spalamy, spalamy.- zaśmiała się Melannie, aktualnie robiąc dziesięciominutową trasę na bieżni.

- Z jednej strony to dobrze, że to sala tylko dla pań, bo nikt się na was nie napala.. Ale z drugiej.. Widoki są nieziemskie.- rechotał jak dziecko Ashton.

Bo na drzwiach wcale (sarcasm alert) nie było napisu:

PANOM WSTĘP WZBRONIONY.

- A co z nią?- zapytał Hemmo skinając na Pat.

Robiła kolejny kurs na steperze. Był odwrócona do nich wszystkich tyłem, a w uszach miała słuchawki. Tak też więc, nic nie słyszała i nie wiedziała, że panowie raczyli zaszczycić je swoją obecnością.

- Ćwiczy, a nie widzisz?

- On się raczej skupia na jej tyłku, a nie.- roześmiał się Irwin.

- Przestańcie wy oblechy!- śmiała się Julia.

- Shh..- uciszył wszystkich Hemmings.

Luke miał na sobie krótkie spodenki i tank-top. Jego oklapnięte włosy przylegały do spoconego czoła.

Podszedł do swojej dziewczyny od tyłu i delikatnie objął ją w talii.

Przestraszona Pat wzdrygnęła się i szybko odwróciła do tyłu.

- Lucas! Wystraszyłeś mnie! Myślałam, że to jakiś zboczeniec i chciałam zdzielić cię w twarz.

- Jak tam ci idzie?

- Nie wiem.. Chyba dobrze.- wykorzystując to, że przez steper była od niego wyższa, oparła się o jego ramię.

- Chcesz wody?

- Przydałoby się.

- Zaraz wracam.- cmoknął jej policzek.

Razem z nim salę opuścili wszyscy pozostali pod pretekstami typu: łazienka, chwila odpoczynku, brak motywacji.

Gdy wrócił zastał Patty leżącą na ziemi. Miała zgięte w kolanach nogi i przedramiona, które przysłaniały jej oczy.

- Wróciłem.- zawisł nad nią i złożył na jej ustach krótki pocałunek, a gdy oboje usłyszeli chrząknięcie jednego z instruktorów Luke jakby nigdy nic zrobił nad Pat pompkę.

- Sto.- rzucił podnosząc się i ścierając z czoła niewidzialne kropelki potu.

- Dzięki.- przechwyciła butelkę wody mineralnej, po czym uniosła tułów do pozycji siedzącej i wzięła łyka.

- To jest strefa damska. Zapraszam pana z powrotem na męską.- odezwał się instruktor nadal stojąc w drzwiach.

- Ja chciałem tylko podać butelkę wody.- podrapał się po karku.

- Rozumiem, że miłość zobowiązuje, ale naprawdę zapraszam do działu męskiego.

- Nie może zostać? Proszę. Jestem tu sama.

Game From Gods | L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz