Chapter Nineteen

109 9 5
                                    

Po krótkiej drodze Patrycja dotarła do pokoju. Położyła się wygodnie na swoim łóżku i uruchomiła telefon wcześniej spoczywający na stoliku nocnym.

- Świetnie.- burknęła pod nosem Patrycja przełączając tryb wyszukiwania na zdjęcia.

- Może jednak nie trzeba było przeglądać tego gówna.- odłożyła telefon i gapiła się ślepo w sufit.

- Hej, księżniczko.- do pokoju wszedł Hemmings.

- Hej.- rzuciła nie odrywając wzroku od ściany nad sobą.

- Coś się stało?

- Nie.

- To o co chodzi?

- O nic, przeglądałam Twitter.

- Czy ty naprawdę się tym przejmujesz?

- A nie powinnam?

- Nie, nie powinnaś. To tylko fanki, nie musisz się przejmować. Taka już ich natura.- lekko się uśmiechnął.

- Jak Mike?

- Śpi.- odetchnął.- Gdzie podziały się twoje spodnie?

- Najpierw mi się nie chciało ich zakładać, a potem w sumie o nich zapomniałam.. Jak masz jakiś problem to mogę je ubrać.

- Księżniczko, skłamałbym mówiąc, że nie wyglądasz gorąco. Tylko idiota kazałby ci założyć spodnie.

- Uważaj sobie Hemmings.

- Znalazła się ta najostrożniejsza.- prychnął ze śmiechem.

- Ty czekałeś do dwudziestki, ja poczekam trochę krócej.

- Zaraz.. CO?

- Hood mi powiedział, nie martw się, wiem więcej niż byś tego chciał.

- Pieprzona plotkara.

- Hej, nie obrażaj mnie.

- Obrażam Calum'a, nie ciebie. Mówiłem ci już, że za cholerę bym cię nie obraził!

- Azjatycka plotkara z targu- Calum Hood!- zaśmiała się.

- Ale i tak ten twój tekst nie przebije rozmowy u Mike'a..

'- Put your hands up, skurwysyny!- krzyczał Clifford, kiedy chłopacy wchodzili z nim do pokoju 182.

- Spierdalaj.- jęknął Hemmings, kiedy czarownik ujął jedną z jego dłoni i walnął nią właściciela w twarz.

- I tak nie zaruchasz.- powiedział Calum.

- Jakby go ktokolwiek chciał.- zaśmiał się Ashton.

- Dziwka za pisiont groszy jest lepszym towarem niż ty.- kontynuował Hood, a Luke i Mike nie wiedzieli, do którego z nich kierowane są te wszystkie obelgi.'*

- To kto jest w końcu gorszy niż dziwka za pisiont groszy? Ty czy Mike?

- Nie wiem.. Nie dowiedziałem się bo Mike zaczął rzygać.

- Mmmm..

- Ale nie sądzisz chyba, że to było do mnie, prawda?

- Nie. Ja myślę, że to było to was obu naraz!

- Nieśmieszne.

- Ależ śmieszne, skarbie.

* * *

- Gdzie mnie prowadzisz, Ashti?- zapytała Julia, kiedy chwilę po tym kiedy kierowca czarnego Porsche zostawił ich na obrzeżach miasta.

Wokół widniał zachód słońca, który przebijał się przez korony drzew rosnących w pobliżu pary. Szli ścieżką prowadzącą między dość rzadko wznoszącymi się drzewami.

Game From Gods | L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz