Po krótkiej drodze Patrycja dotarła do pokoju. Położyła się wygodnie na swoim łóżku i uruchomiła telefon wcześniej spoczywający na stoliku nocnym.
- Świetnie.- burknęła pod nosem Patrycja przełączając tryb wyszukiwania na zdjęcia.
- Może jednak nie trzeba było przeglądać tego gówna.- odłożyła telefon i gapiła się ślepo w sufit.
- Hej, księżniczko.- do pokoju wszedł Hemmings.
- Hej.- rzuciła nie odrywając wzroku od ściany nad sobą.
- Coś się stało?
- Nie.
- To o co chodzi?
- O nic, przeglądałam Twitter.
- Czy ty naprawdę się tym przejmujesz?
- A nie powinnam?
- Nie, nie powinnaś. To tylko fanki, nie musisz się przejmować. Taka już ich natura.- lekko się uśmiechnął.
- Jak Mike?
- Śpi.- odetchnął.- Gdzie podziały się twoje spodnie?
- Najpierw mi się nie chciało ich zakładać, a potem w sumie o nich zapomniałam.. Jak masz jakiś problem to mogę je ubrać.
- Księżniczko, skłamałbym mówiąc, że nie wyglądasz gorąco. Tylko idiota kazałby ci założyć spodnie.
- Uważaj sobie Hemmings.
- Znalazła się ta najostrożniejsza.- prychnął ze śmiechem.
- Ty czekałeś do dwudziestki, ja poczekam trochę krócej.
- Zaraz.. CO?
- Hood mi powiedział, nie martw się, wiem więcej niż byś tego chciał.
- Pieprzona plotkara.
- Hej, nie obrażaj mnie.
- Obrażam Calum'a, nie ciebie. Mówiłem ci już, że za cholerę bym cię nie obraził!
- Azjatycka plotkara z targu- Calum Hood!- zaśmiała się.
- Ale i tak ten twój tekst nie przebije rozmowy u Mike'a..
'- Put your hands up, skurwysyny!- krzyczał Clifford, kiedy chłopacy wchodzili z nim do pokoju 182.
- Spierdalaj.- jęknął Hemmings, kiedy czarownik ujął jedną z jego dłoni i walnął nią właściciela w twarz.
- I tak nie zaruchasz.- powiedział Calum.
- Jakby go ktokolwiek chciał.- zaśmiał się Ashton.
- Dziwka za pisiont groszy jest lepszym towarem niż ty.- kontynuował Hood, a Luke i Mike nie wiedzieli, do którego z nich kierowane są te wszystkie obelgi.'*
- To kto jest w końcu gorszy niż dziwka za pisiont groszy? Ty czy Mike?
- Nie wiem.. Nie dowiedziałem się bo Mike zaczął rzygać.
- Mmmm..
- Ale nie sądzisz chyba, że to było do mnie, prawda?
- Nie. Ja myślę, że to było to was obu naraz!
- Nieśmieszne.
- Ależ śmieszne, skarbie.
* * *
- Gdzie mnie prowadzisz, Ashti?- zapytała Julia, kiedy chwilę po tym kiedy kierowca czarnego Porsche zostawił ich na obrzeżach miasta.
Wokół widniał zachód słońca, który przebijał się przez korony drzew rosnących w pobliżu pary. Szli ścieżką prowadzącą między dość rzadko wznoszącymi się drzewami.
CZYTASZ
Game From Gods | L.H. ✔
FanfictionA co jeśli pewnego dnia wszyscy znikną? A twoje życie wykona obrót o 180° i zostawi cię na pastwę losu? Ja już nie wierzę w przypadki, a ty? Marzenia, miłość, przyjaźń, niebezpieczeństwo, strach i stworzenia nadnaturalne. Przeczytaj historię Ostatni...