Chapter Twenty-Eight

86 8 3
                                    


Michael wcisnął telefon w kieszeń i wybiegł z swojego pokoju. Wparował do najbliższego pokoju.

- VALERIA ZADZWONIŁA!

- O mój boże! Mów!- zachęciła go Pat klepiąc miejsce obok siebie.

- A Luke?

- W łazience. MÓW!

- Dzwoniła do mnie, ale miałem telefon w pokoju. Oddzwoniłem. Rozmawiała ze mną chwilę. Powiedziała, że musi ze mną pilnie porozmawiać, bo to nie jest temat na telefon i mam jak najszybciej lecieć do niej do Los Angeles.- wydusił na jednym oddechu.

- To leć. Na co czekasz?

- Jest jeden problem.

- Jaki?

- Mamy jutro koncert.- z łazienki wyszedł Luke.

- Cholera.- jęknęła Patty.- Nie możecie powiedzieć, że jest chory, ma sraczkę, wymiotuje, ma gorączkę.. Nie wiem.. Cokolwiek?

- Nie. Koncert gramy w czwórkę, wszyscy. Jeśli ktoś jest chory, koncert odwołujemy. Bez Michael'a to nie będzie to samo.- mówił stanowczo Hemmings.

- To co ja mam zrobić!? Muszę ją jakoś odzyskać! Nadal ją cholernie kocham!

- Hm.. Ile się leci stąd do Los Angeles?

- Pięć albo sześć godzin.. Coś koło tego.- odparł Luke.

- Zdążyłbyś.. Koncert macie o ósmej. Jeśli polecisz prywatnym zyskasz na czasie i..

- Hola, Pat, nie zapędzaj się.- upomniał ją Hemmo.

- Ale Luke, ona dobrze gada. Wylecę wcześnie rano i wrócę idealnie na koncert.

- Widzisz? On mnie docenia. Nie to co ty.- prychnęła.

- Załatwię sobie u Jacka żeby mnie zawiózł i przywiózł.- kontynuował Clifford.

- A co jeśli nie zdążysz?- dopytywał Hemmings.

- To będę mieć wielkie wejście na występie.- zaśmiał się.

- Dobra. Załatw to z Jackiem i idź spać. Musisz wcześnie wstać. Mamy z tobą jechać na lotnisko?- odezwała się Patty.

- Nie. Luke chciałby sobie pewnie pospać więc nie.- chichotał Michael.- Będę pisać jak coś. Siemka.- wyszedł z pokoju.

- Luke, a czy on nie mógłby się po prostu teleportować?

- Nie, to za daleko.

- Myślałam, że mogą wszędzie bez względu na odległość.

- Nie, to tak nie wygląda. Ministerstwo ma specjalne oddziały pilnujące pokonywanych odległości. Nie mogą przekraczać trzech kilometrów.

- To całe Ministerstwo strasznie wszystko ogranicza.

- Pilnują porządku i tego, żeby ludzie się nie dowiedzieli.

- Ale po co ograniczać do trzech kilometrów?

- Żeby korzystać z ludzkich środków transportu. To już sprawy bardziej biznesowe i polityczne. Nie wnikam.

- To nadal bezsensu ale zostawmy ten temat. Chodźmy spać.

* * *

Była godzina piąta rano, a Michael Gordon Clifford był już na nogach. W pośpiechu zakładał na siebie czarne rurki i niebieską, spraną koszulkę. Ubrał buty, czarną, skórzaną kurtkę i żwawym krokiem opuścił hotel. Wsiadł do czarnego SUV'a. Przywitał się z Jackiem siedzącym za kierownicą i wspólnie ruszyli na lotnisko.

Game From Gods | L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz