Chapter Eight

161 13 0
                                    

- Musimy pogadać.- Patty usłyszała uprzejmy głos.

Podniosła głowę i ujrzała Lunę.

- Okej.- westchnęła.

- Chciałam cię przeprosić za tę akcję w busie. Chciałam cię tylko trochę wkurzyć. Wiem, że to nie było na miejscu, przepraszam, ale jestem zdziwiona, że Luke znalazł sobie dziewczynę. I nie zaczęłyśmy zbyt sympatycznie, możemy spróbować jeszcze raz?- zaproponowała brunetka.

Patty analizując jej słowa rozglądała się wokół. Nagle natrafiła na spojrzenie blondyna, stojącego przy namiocie kadrowym. On puścił jej oczko, na co ona uśmiechnęła się blado.

- Czyli to całe ślinienie i zżeranie go wzrokiem było tylko po to żeby mnie wkurzyć, bo wydałam ci się niesympatyczna?- zapytała blondynka.

- W sumie tak..- zawstydziła się brunetka.

- No cóż.. Jestem Patty.- podała jej rękę.

- Luna.- uśmiechnęła się siadając obok Pat.

- Ten kretyn zrobił mi kazanie jakich mało, jeszcze trochę i by się na mnie rzucił!- zaśmiała się brunetka, a Patty cały czas obserwowała blondyna, usiłującego zdobyć zasięg.

- Po tym jak wyszłaś też nieźle oberwał, siedział w kącie.

- Ha! Musi mu na tobie serio zależeć, skoro zaczął prawić mi kazania na dzień dobry.

- Przestańcie wy wszyscy ciągle o tym trąbić! Należy mi się chwila odpoczynku o tego waszego gadania!

- Luke, chowaj się, wracają z obiadu!- wrzasnęła Luna, a blondyn jak oparzony wbiegł do namiotu posyłając im uśmiech.

Po chwili na teren obozu weszło kilkadziesiąt osób na czele z trzema chłopakami. Cała trójka wyglądała na jakieś 18-19 lat. Pierwszy wszedł niski brunet z włosami przypominającymi loki Ashtona, na głowie miał założoną przepaskę. Drugi wyższy, farbowany blondyn z włosami postawionymi niechlujnie do góry. Trzeci najwyższy, ciemny blondyn, miał grzywkę, która zasłaniała mu całe czoło. Wszyscy ubrani w ciemne spodnie i czerwone koszulki z napisem "TA ŁADNA CZĘŚĆ KADRY".

Blondyn podszedł do Luny i przywitał ją pocałunkiem w policzek.

- Justin, to Patty, przyszła-niedoszła Luke'a.- Luna wyszeptała, by żadna z dziewczyn przechodzących obok nie zdołała usłyszeć.

- Miło mi cię poznać.- podał Pat rękę.

- Mnie również.- uśmiechnęła się.

- Ten z grzywką to Ryan, a ten bez to Brad. Oboje zajęci. Gabi i Cara sobie ich przywłaszczyły.- zaśmiała się brunetka.

- Przygotowanie do spotkania z 5SOS czas: 3 minuty!- rozległ się głos przez megafon trzymany przez Brad'a.

I nagle do Patty wróciły te wszystkie wspomnienia z obozów harcerskich. Tak, musiała być harcerką, teraz pamięta. Przypomniała sobie te wyjazdy, ogniska, śpiewanie.. Wszystkie szalone i głupie rzeczy, które robiła. Przyjaciół, których miała..

W całym lesie rozległy się piski tych wszystkich podnieconych nastolatek. Po upływie trzech minut wszyscy uczestnicy obozu stali przed swoimi namiotami z telefonami w rękach. A kiedy z namiotu kadry, dziarskim, zabawnym krokiem wyszło czterech idiotów, nastolatki wręcz rzuciły się na nich.

- Czas na obiad.- rzuciła Pat do Luny i Justin'a.

- Świeże mięso!- zawołał Just.

Z tłumu dobiegały śmiechy, piski, dźwięki aparatów, a nawet płacz kilku osób. Jak niesamowicie muszą czuć się te fanki, właśnie spełniając swoje marzenie.

Game From Gods | L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz