I właśnie wtedy do pomieszczenia wbiegł Hemmings.
- Tylko jego tu brakowało.- jęknęła nawet nie spoglądając w tamtą stronę.
Całkowicie go ignorując zaczęła bawić się widelcem rozkopując jajecznicę po całym talerzu.
- Pats, tylko nie rób scen przy ludziach.- szepnęła Juliette.
- Yhym.
- Pat, musimy porozmawiać, błagam.- podszedł do stołu dysząc.
'-Zmęczył się'- pomyślała.-' Przykre'.
Nie odpowiedziała.
- Pat, kochanie..
- Wal się teraz, ok? Jem, jakbyś raczył zauważyć.- parsknęła.
- Ale Patty..
- Idź sobie.- rzuciła ciągle zajmując się śniadaniem.
- Ale kochanie..
- Znasz drogę, czy może Julia ma cię odprowadzić?
- Ok, już idę.- wręcz warknął i wyszedł.
Juliette natychmiast pognała za nim.
- Hemmings!- wrzasnęła gdy wyszli z restauracji.
- No co? Kazała mi wyjść to wychodzę. Nie będę się przecież o nic wieki prosić.
Julia weszła na jeden ze stopni schodów, żeby była wzrostem mniej więcej równa blondynowi i sprzedała mu solidnego plaskacza.
- Co ty robisz!?
- To za twój debilizm. Zniszczyłeś wszystko co budowaliście przez ponad miesiąc.
- Ale ja..
- Luke, rozumiem, że mogłeś nie pamiętać, ale hola! To twoja dziewczyna, do cholery!
- Czyli wam powiedziała?
- Skoro weszła sama, to wiedzieliśmy z Ash'em, że coś się stało. Powiedziała nam.
- I co ja mam teraz zrobić? Juliette, jesteś jej przyjaciółką, pomóż mi.
- Musisz z nią pogadać.
- Ale ona nie chce ze mną gadać! Sama widziałaś jak wściekła jest.
- Nie jest wściekła, jest jej po prostu przykro, że osoba, którą cholernie kocha, nie wie kiedy ma urodziny.
- Mówiła mi kiedyś, ale cholera zapomniałem, przepraszam! Teraz już będę pamiętać do usranej śmierci! Juliette, co ja mam zrobić!?
- Pomogę ci, ale tylko dla tego, że kocham Pats i nie chcę, żeby przez ciebie cierpiała, durniu.
- Ale co ja mam zrobić!?
- Em.. Porozmawiaj, pocałuj, przytul..
- JULIA! ILE RAZY MAM CI POWTARZAĆ, ŻE ONA NIE MA NAJMNIEJSZEGO ZAMIARU ZE MNĄ GADAĆ!?
- Po śniadaniu przyjdę z nią do waszego pokoju. Nie wychodź z łazienki, dopóki cię nie zawołam. A teraz pozwól, ale jestem głodna i mam zamiar iść na śniadanie.
- Więc chodźmy.- westchnął Luke.- Dziękuję Juliette.
***
Luke zjadł śniadanie w ekspresowym tempie. Po skończonym posiłku pognał do pokoju.
- Gdzie mu się tak śpieszy?- zapytała Melannie.
- Po miłość, Mel, po miłość.- zaśmiał się Hood.
CZYTASZ
Game From Gods | L.H. ✔
FanfictionA co jeśli pewnego dnia wszyscy znikną? A twoje życie wykona obrót o 180° i zostawi cię na pastwę losu? Ja już nie wierzę w przypadki, a ty? Marzenia, miłość, przyjaźń, niebezpieczeństwo, strach i stworzenia nadnaturalne. Przeczytaj historię Ostatni...