Minął miesiąc z hakiem.
Patrycja nauczyła się używać i kontrolować jeden ze swoich żywiołów- wodę. Duchy jej nie odwiedzały, z czego się ogromnie cieszyła. Udoskonaliła swoje zdolności (godziny pracy i nauki na lekcjach u pana Hood'a, Irwin'a, Clifford'a, Hemmings'a i panny Parker). Jej związek z Lucasem rozkwitał. Nie kłócili się. On nie naciskał. Spędzała o wiele więcej czasu z Juliette.
Mike nadal rozpaczał po rozstaniu z Valerią, która ignorowała jego wszystkie próby skontaktowania się z nią.
Melannie i Calum.. To Melannie i Calum. Nic dodać nic ująć. Byli idealni pod każdym względem. No może Hood czasem bywał zazdrosny o idoli Parker, ale wiedział, że to t y l k o idole.
Julia dowiedziała się wszystkiego o sobie. Była elfem pół-krwi. Wyczuwała obecność duchów, leczyła z mniej poważnych obrażeń. Ona i Ashton byli ze sobą nieziemsko szczęśliwi. Gdyby Adelaide nie dołożyła chłopakom kolejnej liczby występów w Ameryce, na pewno dzisiaj poznałaby rodzinę Irwina.
Właśnie, był 7 lipca.
Urodziny Ash'a.
- Juluś, czas wstawać.- szepnął jej do ucha Ashton.
- Co? Nie? Która jest godzina?- pytała naciągając sobie kołdrę na twarz.
- Dwunasta.
- No bez jaj, to wcześnie. Jaki mamy dzień?
- Siódmy lipca. Słonecznie, pogodnie, bezchmurnie.
- Zaraz.. Siódmy lipca?- uniosła się do pozycji siedzącej.
- Siódmy lipca, złotko.
- Ashti!!! Wszystkiego najlepszego!!! A!!!- zerwała się z łóżka i wskoczyła na perkusistę.
- Dziękuję, aniołku.- wtulił ją w siebie, potem złożył czuły pocałunek na czubku jej głowy, a ona uśmiechała się promiennie.
- Kiedy wstałeś?
- Pół godziny temu? Nie miałem serca cię budzić, ale ktoś musiał iść ze mną obudzić resztę.
- Ouh, dzięki za pamięć.- zaśmiała się.
W ekspresowym tempie przebrała się i gotowa wyszła z łazienki.
Splotła palce z Ash'em i wyszli z pokoju ówcześnie go zakluczając. Najbliższy pokój: Calannie.
Chcąc zachować jakiekolwiek priorytety kultury i dobrego wychowania, zapukali. Następnie weszli do pokoju.
Para leżała na łóżku. Oboje pochłonięci byli wpatrywaniem się w telefony.
- Za dziesięć minut lunch.- odezwał się Ashton, kiedy nikt nie zwrócił na niego i Juliette uwagi.
- O, tak, ok. Dzięki Ash.- odpowiedzieli.
Następny pokój: Michael Gordon Wolny Clifford.
Tym razem również zapukali. Weszli. Mike słuchał muzyki przez słuchawki. Spojrzał na przybyszy.
- Cześć! Coś się stało? Ładna bluzka Juliette.
- Dzięki.- zarumieniła się ledwie widocznie.
- Lunch za dziesięć minut.
- Ok, dzięki!
Ostatni kurs: Puke.
Weszli bezgłośnie zapominając o pukaniu.
Para spała.
Obrazując.. Patty dosłownie leżała na Hemmingsie. Kołdra odsłaniała im jedynie głowy.. I stopy.
CZYTASZ
Game From Gods | L.H. ✔
ФанфикA co jeśli pewnego dnia wszyscy znikną? A twoje życie wykona obrót o 180° i zostawi cię na pastwę losu? Ja już nie wierzę w przypadki, a ty? Marzenia, miłość, przyjaźń, niebezpieczeństwo, strach i stworzenia nadnaturalne. Przeczytaj historię Ostatni...