Rozdział 35-The Feeling

3.4K 186 7
                                    

Jesteś dla mnie,
Częścią mnie jak anatomia.
Przyciągasz mnie,
Przyciągasz mnie tak, jakbyś była grawitacją
Notorycznie myślę, że jesteś pełna piękna,
A nie płytka.
Słodycz na twoich ustach jest trudna do zwalczenia
Zszarpana niczym pigułka, tak trudna do połknięcia
Czy jestem w tobie zakochana? Czy jestem w tobie zakochana?
Czy jestem zakochana w uczuciu?
Próbuję znaleźć prawdę, próbuję znaleźć prawdę
Czasami serce jest zdradliwe
Nie mogę wydostać się z mojej głowy, potrzebuję abyś mnie uratował
Jeśli sobie to uroiłam to może jestem szalenie
w tobie zakochana, czy jestem w tobie zakochana?
czy zakochana w uczuciu?

Justin Bieber - The Feeling feat Halsey

Kiedy wychodziłam z Damonem,w domu pojawili się Parkerowie.Na całe szczęście Jess zajęła się Jacobem.Ja nie zdążyłam nic powiedzieć,ponieważ ten dupek siłą zaciągnął mnie do swojego samochodu.Chciałam uciec,ale zablokował drzwi.Mogłam się tego spodziewać.

Jechaliśmy strasznie długo.Dawno przekroczyliśmy granice Londynu i zaczynałam się bać.Chłopak nie odezwał się ani slowem.
-Kim był ten chujek?-spytał w koncu szaroki.
-Nie Twoja jebana sprawa i nie nazywaj go tak-warknęłam,przez zęby.
-Owszem moja,co nie zamoczył dawno-zaszydził,a we mnie się zagotowało.Widząc,że wygrał wybuchnął aroganckim śmiechem.Zacisnęłam pięści.Gdyby nie to,że jesteśmy w samochodzie już dawno urwałabym mu jaja.
-Jebany władca, chujek pierdolony-przeklinłam pod nosem.
-Wyluzuj kocie-prychnął.Świetnie,wrócił stary arogancki Damon.
-Gdzie my do cholery jesteśmy?-warknęłam,gdy w końcu się zatrzymał.
-Gdzieś-mruknął,po czym opuścił samochód.Ruszyłam za nim,oglądajac się dookoła.Posiadłośc,na której terenie się znajdowaliśmy był,otoczony murem porośniętym zielenią.Szliśmy żwirową dróżką,w stronę dużego budynku.Zdziwiłam się,gdy chłopak złapał moją dłoń,a następnie minął go.Byliśmy teraz w pięknym ogrodzie.Zabrakło mi powietrza.Widok oszałamiał.Na środku mieściło się duże jezioro,ku któremu chyliły się wierzby,natomiast dalej znajdował się tunel z połączonych ze sobą wysokich krzewów.Chłopak poprwadził mnie do środka.
-Wracam do domu-wyrwałam sie z jego silnego uścisku.
-Och proszę bardzo miłej 3 godzinnej podróży-zadrwił patrząc na mnie z beszczelnym uśmieszkiem.
-Słucham?!-
-Jesteśmy w Yorku kotku-puścił mi oczko,po czym ruszył przed siebie.Widziałam jak przekręca zamek w drzwiach dworu,a następnie wchodzi do środka.Sapnęłam ze złości i ruszyłam przed siebie.Nic mnie kurwa nie obchodziło,że to trzy godziny.Chciałam byc jak najdalej od niego.Na swój pech nie miałam przy sobie nic,nawet telefonu.Zajebiście po prostu.

Kiedy minęłam kolejny już w okolicy dom,poczułam na ramionach zimne krople.Spojrzałam w niebo.Przybrało ciemny kolor.Nigdy nie byłam dzieckiem szczęścia.Zacisnęłam wargi i szłam dalej.Stopy i kręgosłup dawały o sobie znać,ale nie mogłam się zatrzymać.Do tego padający coraz mocniej deszcz,ograniczył mi widoczność.Dygotałam z zimna.Nagle obok mnie zatrzymał się dziwnie znajomy samochód.Kiedy szyba opadła lekko w dół,zobaczyłam zmartwioną,a jednocześnie wściekłą twarz Damona.Ups.
-Oszalałas do kurwy jasnej.Wsiadaj!-ryknął,a ja posłałam mu morderczy wzrok,po czym zajęłam miejce pasażera.Było mi cholernie zimno i już na serio nie miałam ochoty sie z nim kłócić.

Całą droge milczał,co oznaczało że będzie się wydzierał gdy dotrzemy do posiadłości.Zapadł zmrok,co oznaczało że zostaniemy w Yorku na noc.Pięknie.

-Co ty sobie myślałaś?-warknął,gdy wróciłam z łazienki ubrana jedynie w jego koszulkę oraz bokserki.
-Chciałam być jak najdalej od Ciebie-odparłam chłodno,okrywając się leżącym na fotelu kocem.Pachniał lawendą i miodem.Mrr.
-I dlatego poszłaś chuj nie wiadomo gdzie?-prychnął,niemal zrywając z siebie koszulę,okey to było dziwne.Nie odezwałam się ponieważ,widok nagiego wytatuwanego torsu,odebrał mi cały oddech.
-Zrób zdjęcie starczy na dłużej-parsknął,znikając na drzwiami łazienki.
Otrząsnęłam się po kilku minutach,po czym zeszłam na dół.Szczerze bałam się,że mogę się tu zgubic.Dom był ogromny.Jednak prócz nas,nikogo innego tu nie było.Służba oraz inni pracownicy przybywali tu tylko w okresie letnim lub zimowym,gdy rodzina królewska spędzała w nim czas.Ferie albo wakacje najcześciej.Tacy to mają życie.

W końcu po krótkim myszkowaniu,w szafkach odnalazłam butelkę wina.Zabrałam ją ze sobą i wróciłam do sypialni.Zastałam tam już siedzącego na łózku bruneta.Był wyraźnie czymś zamyślony.
-Wszystko okey?-spytałam stawiając trunek na szafce nocnej.
-Tak-odparł,przybliżając się do mnie.Usiadłam na łózku,a ten złączył nasze dłonie.
-Jesteś sensem mojego jebanego życia Vanesso-powiedział,widziałam w jego oczach płomień,ale zaraz potem zaszły ciemną mgłą.O nie,to nie dobrze wróży.
-Przestań-
-Nie mogę.I wiem,że nic nie usprawiedliwia mojego zachowania,ale bałem się,że mnie odrzucisz,że nie poradze sobie z tym-oznajmił cicho,prychnęłam na jego słowa,gwałtownie wstając z miejsca.Spojrzałam na spływające po szybie krople deszczu,nie chciałam patrzec na bruneta teraz,to by mnie złamało.
-Kurwa,co jeszcze muszę zrobić,żebyś mi uwierzyła?!-krzyknął,podchodząc do mnie szybkim krokiem.Przycisnął moje biedne ciało do ściany,gwałtownie zamykając moje ręce w swoim tuż nad moją głową.Był zdecydowanie za blisko,czułam jego miętowo-tytoniowy oddech.Przejechał nosem po mojej szyji,lekko całując obojczyki.Poczułam mrowienie w dole brzucha.
-Już nie jesteś taka pewna co ?-stwierdził mierząc mnie swoim cholernym szarym wzrokiem,w którym utonęłam.
-Napijmy się wina-zaproponowałam nagle,odpychając go od siebie gwałtownie.Sapnął ze złości,po czym wymusił uśmiech.
-Nie ma kieliszków?-spytał zdziwiony.
-Nigdy nie byłeś studentem-prychnęłam,biorąc głęboki łyk cierpkawej cieczy. Po kilku minutach,a może godzinach już nic nie pamiętałam.

Macie kolejny.Tęskniliście za aroganckim Damonem?Ja bardzoo.Mam nadzieje,że jestescie zadowoleni,bo ja tak średnio ale to chyba fetysz autora.Taki żarcik a tyle emocji wywołał.Przepraszam nie wyszedł mi psikus xd
Dziękuje za wszystko
Kocham
Minnie3131♥

Queen||(book one)👑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz