Rozdział 34-Befour

3.5K 213 8
                                    

Robiłem to już wcześniej
Ale nie w taki sposób

Nie piję po to, aby się upić
Odczuwam cały ten dobry funk
Jeśli jest coś, czego pragnę
Poniosę konsekwencje wszystkich dobrych złych decyzji
Teraz, zamierzam zostać w mojej strefie
Mam już dość tego, że ludzie mają do mnie pretensje
Nie chcę mi się już z tym walczyć, nigdy więcej, nigdy

Zdrętwiały na dachu
Podpal go
Tylko po to, aby mi udowodnić
Że żyję na drucie
Zdrętwiały na dachu
Podpal go
Tylko po to, aby mi udowodnić
Że żyję na drucie

Więc mów sobie to, co chcesz. To, co chcesz.
Więc mów sobie to, co chcesz. To, co masz do powiedzenia, teraz.
Więc mów sobie to, co chcesz. To, co chcesz.
Szkoda, że nie powiesz mi tego w twarz

Zayn Malik - Befour

Koty moje cudowne.Wiem jak rzadko dodaje coś ale serio zależy mi na ocenach i szkole.Wiem,że gadam jak jakiś kujon ale no to liceum..
Cholernie dużoo materiału
Pozdro dla biol-chemów
Także postram się cześciej ale nie obiecuje.
Dziękuje wam,że mimo tego jesteście i ja to widze i serduszko mi rośnie ♥
Więc co jeszcze
Na razie maratonu nie planuje
Brak czasu nawet na sen
Kocham Was mocnoo pysie
I mam nadzieje,że święta dobrze spędziliście bo ja to średnio ale nie ważne :)
Dobranoc człowieku,ktory doszedł do końca tej notki
♥♥

Niebo przykryła gruba warstwa ciemnych chmur.Wyglądało,że zaraz zacznie padać.I tak się też stało.Po kilku minutach poczułam na odkrytych ramionach zimne kropelki wody.Szybkim ruchem zgarnęłam notebook,notes oraz zielony koc,po czym ruszyłam do domu.W momencie,w którym zasunęłam szklane balkonowe drzwi rozległ się grzmot.Mało brakowało.Złożyłam materiał,kładąc go na kanapie,a następnie usiadłam na dywanie wracając do przeglądania ofert firm remontowych.Kilka dni temu wynajęłam mieszkanie,lecz póki co mieszkanie tam było ciężkie.Ściany pokrywała obdrapana zielona farba.W niektórych pokojach znajdowała się również pożółkła i odklejająca się tapeta.Łazienka była istną ruiną,tak jak reszta pomieszczeń.Zakładam teraz,że macie mnie za wariatkę.Wiem to.Nikt normalny nie kupuje rozpadającego się domu,mimo to postanowiłam to zrobić.Już od przekroczenia progu coś mnie tam urzekło.Wiedziałam,że po odpowiedni remoncie miejsce stanie się moim własnym kawałkiem nieba.Nigdy więcej przeprowadzek,a na dowód tego kupie sobie psa.Na razie jednak musiałam zadowolić się kątem u przyjaciół.Zmęczona poszukiwaniami,usiadłam na miękkim dywanie chowając twarz w dłoniach.Ughy dlaczego życie,aż taka bardzo mnie nienawidzi.

Byłam już na schodach,gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.Leniwym krokiem ruszyłam je otworzyć.Byłam zaskoczona i lekko zdezorientowana,gdy zobaczyłam Jacoba.Uśmiechał się lekko,a z jego jasnych włosów,skapywała woda.

-Mogę?-spytał,dopiero to wybudziło mnie z transu.Pokiwałam głową,wpuszczając go do środka.Ściągnął mokrą kurtkę,po czym ruszyliśmy do salonu.Chłopak zajął miejsce na kanapie,natomiast ja zajęłam się przygotowaniem herbaty.Nie musiałam pytać.Wiedziałam,że chłopaka ją uwielbiał.Jego matka była rodowitą Brytyjką.Takie geny.

-Więc co Cię sprowadza?-zapytałam,stawiając przed blondynem gorącą ciecz.

-Znamy się jakiś czas.Ciągle myśle o Tobie.Bardzo cierpiałem,kiedy urwałaś kontakt.Mam nadzieje,że już wszystko w porządku i,że choć troche mnie lubisz Ja wiem,co teraz sobie myślisz,że jestem głupkiem przychodząc tu i mówiąc te rzeczy,ale czuje coś do Ciebie Nessie.I to cholernie mocno-powiedział,a przez jego twarz przelała sie widoczna fala ulgi.
-Jake ja um...-chciałam mu odpowiedzieć,lecz przerwał nam dzwonek do drzwi.Przeprosiłam mojego gościa,po czym ruszyłam je otworzyć.Zabrakło mi powietrza,w płucach gdy zobaczyłam Damona.Poczułam gorące fale w mózgu.
-Co tu robisz?-syknęłam,ponieważ byłam na niego wściekła.Odszedł.Więc dlaczego zjawił się ponownie?
-Porozmawiać-
-Porozmawiać?Żartujesz sobie ze mnie ?-prychnęłam,czując pod powiekami zbierając się łzy.O nie,nie nie będę przy nim ryczeć.
-Ja,naprawdę żałuje tego co zrobiłem-rzekł skruszony.
-Wypierdalaj okey!-krzyknęłam,co nie było najlepszym posunięciem,ponieważ zaraz obok mnie zjawił się zdenerwowany Jacob.
-Wszystko w porządku kotku?-spytał całując mnie w czoło.
Pokiwałam głową.Nie wiem w co grał Martinez,ale jeżeli to sposób na pozbycie się bruneta to byłam za.
-Co to za kutas?-zapytał wściekły Damon.Jego oczy stały się czarne,a pięści zacisnęły.
-Mój narzeczony,a teraz zjeżdżaj-warknęłam,jednak ten nie zamierzał się poddawać.

Nim zdążyłam się zorientować podszedł do blondyna i wymierzył mu cios w szczenkę,tak że ten się zatoczył

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nim zdążyłam się zorientować podszedł do blondyna i wymierzył mu cios w szczenkę,tak że ten się zatoczył.Odzyskałam świadomość,gdy dotarło do mnie co się dzieje.Próbowałam ich rozdzielić,ale na marne.
-Damon zostaw go do cholery!-krzyknęłam widząc,że to on katuje chłopaka.Jake na marne próbował się bronić.I to nie to,że był jakaś ciotą czy coś po prostu lata treningów szarokiego zrobiły swoje.
-Zrobie to jeśli,ze mną teraz pojdziesz-oświadczył,puszczając na wpół przytomnego Jacoba.Wiedział,że się zgodze.Widziałam,to w jego oczach.

Queen||(book one)👑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz