Urodziłam się w burzy
Dorastałam w nocy
Bawiłam się samotnie
Bawiłam się na własną rękę
Przetrwałam
Hej
Chciałam wszystkiego, czego nigdy nie miałam
Jak miłości, która przychodzi z życiem
Przywdziewałam zazdrość i nienawidziłam tego
Ale przetrwałamMiałam bilet w jedną stronę do miejsca, gdzie trafiają wszystkie demony
Gdzie wiatr się nie zmienia
A w ziemi nic nie może wyrosnąć
Żadnej nadziei, same kłamstwa
A Ciebie nauczono płaczu w poduszkę
Ale przetrwałamWciąż oddycham,
Wciąż oddycham,
Wciąż oddycham,
Wciąż oddycham,
Żyję
Żyję
Żyję
ŻyjęZnalazłam ukojenie w najdziwniejszym miejscu
W najdalszych zakątkach mojego umysłu
Zobaczyłam moje życie w twarzy nieznajomego
I ono było mojeSia-Alive
Niestety nie dowiedziałam się o czym i jak potoczyła się rozmowa królowej i Bry,gdyż ta chciała zostać z nią sama.Super,ciekawe jak teraz wrócę.Byłam lekko zdezorientowana i bez celu krązyłam po pałacu,aż natknęłam się na drzwi prowadzące do ogrodu.Pchnęłam szklaną powłokę i ruszyłam przed siebie podziwiajac rożnego rodzaju kwiaty.Było ich naprawde sporo.Nie bez powodu uwaza sie ogrody indyjskie za najpiękniejsze.Podziwiłam je jeszcze długo,nim do moich uszu dobiegło łkanie.Podeszłam bliżej fontanny i zobaczyłam tam skuloną dziewczynę.
-Carmela?-spytałam,a gdy ta poniosła głowę zamarłam.Jej piękne piwne oczy były zapuchnięte,a policzki całe czerwone.Do tego jej ciało,co chwile przechodziły drgawki.
-Hej co jest ?Nie płacz-powiedziałam,choć nie sądziłam aby mnie zrozumiała.Brunetka,otarła łzy i uśmiechnęła się sztucznie.Próbowała w ten sposób zamaskować swój ból.
-कुछ नहीं.To znaczy nic-chrząknęła,strzepując niewidzialny pyłek ze swojego sari.
-Nie sądziłam,że umiesz angielski-stwierdziłam.Spojrzała na mnie zamglonym wzrokiem,a następnie cicho westchnęła.
-Moja matka przyleciała do Indii na wakacje.Tutaj poznała ojca.Zakochała się i została.Potem pobrali się i pojawiłam się ja.Niestety życie to nie bajka.Mama chciała dla mnie wolności.Walczyła o nią,ale niestety przegrała.Pewnej nocny została brutalnie pobita i zgwałcona.Nie przeżyła.Nikt nigdy nie został osądzony gdyż była kobietą.A jak wiesz w Indiach jesteśmy i mamy być posłuszne mężczyznom-zakończyła swoją wypowiedź,natomiast ja była przerażona.
-To dlatego jesteś taka smutna.Gnębią Cie wspomnienia?-zapytałam,ona jednak pokręciła głową.
-Kiedy poznałam Yazimira,pracowałam w pałacu.Opiekowałam się tym ogrodem.Uwielbiałam to robić.Pewnego dnia spotkałam tu Yaziego.Był bardzo zestresowany i zły po burzliwej rozmowie z ojcem.Kiedy go zobaczyłam,myśle że zakochałam się odrazu.On też nie zostawał obojętny,lecz gdy rok temu powiedzieliśmy o tym jego rodzicom wściekli się.A raczej udawali.Yazimir wyjechał z ich polecenia,natomiast ja zostałam zwolniona chwilę potem.On chciał walczyć o naszą miłość,lecz za bardzo się bałam.W końcu odpuścił.Spotkaliśmy się parę miesięcy potem.Zupełnie przez przypadek.Yaz wyznał,że jestem jego miłością i oświadczył mi się,a także postawił się swoim rodzicom którzy w końcu mnie zakceptowali.Jednak tak myślałam,do momentu gdy dowiedziałam się,że jestem w ciąży.Nie zrozumiesz,ale ja nie chcę takiego życia dla mojego dziecka.Nie chcę-zakończyła swoją opowieść,a ja nawet nie zauważyłam gdy po moich policzkach również zaczęły spływać łzy.Po części rozumiałam co czuła.Sama mogłam stanąć w takiej sytuacji.Dzieliło nas jednak to,że w Anglii każdy miał prawo,a w Indiach nie.
-Spokojnie.Nie wiesz czy nie urodzi się chłopczyk.Z resztą -pocieszyłam ją,a ta posłała mi ciepły uśmiech.
-Muszę wracać.Yazi będzie mnie szukał-oświadczyła,a następnie podniosła się z miejsca.
CZYTASZ
Queen||(book one)👑
Roman d'amourVanessa Hannah Wilson to młoda studentka kończąca weterynarie.Dziewczyna ma w życiu jasno określony cel-chce skończyć studia i pracować ze zwierzętami.Co stanie się jednak, gdy na jej drodze stanie zabójczo przystojny Damon Stepehn Edward Blaquell...