Rozdział 37-Space Bound

3.5K 189 11
                                    


Dotykamy się, czuję dreszcze
Przytulamy się, to za mało
Ale wystarcza, żebym zaczął zastanawiać się co przyniesie nam przyszłość
To pożądanie, tortura, musisz być czarodziejką, bo
dokonałaś niemożliwego, zdobyłaś moje zaufanie.
Nie pogrywaj ze mną, bo zrobi się niebezpiecznie
jeśli mnie orżniesz , albo jeśli ja się sparzę,
pokażę ci co to znaczy naprawdę cierpieć.
Bo przed tobą wszyscy traktowali mnie jak śmiecia
Miłość to zło, przeczytaj to wspak to zobaczysz
Nikt mnie nie zna, jestem zimny, chodzę własnymi drogami
Ale to tylko i wyłącznie moja wina, takie życie wybrałem
Zamarznięty jak śnieg, nie pokazuję żadnych emocji
Nie pytaj czemu nie mam żadnych uczuć wobec tych pierdolonych kurew
Wysysające krew, demony, co jest z nimi kurwa nie tak?
Próbowałem się przekonać, ale po prostu nie mam szczęścia
Przejebane, ale wiedziałem dokładnie, że tak będzie
Mam dziurę w sercu, jakiś emocjonalny roller coaster
Coś, czemu nie pozwolę trwać, jeśli chcesz się bawić moimi uczuciami
Jak eksplozja za każdym razem, kiedy cię przytulam, nie żartowałem, kiedy mówiłem
Odbierasz mi oddech, jesteś supernową, a ja...

Jestem rakietą kosmiczną, a twoje serce jest księżycem
I zmierzam dokładnie do ciebie, dokładnie do ciebie
250 tysięcy mil na czystym czerwcowym niebie
I zmierzam dokładnie do ciebie, dokładnie do ciebie

Zrobię wszystko co trzeba

Obudziłam się dziwnie wypoczęta,lecz to się zmieniło gdy spojrzałam na budzik.Jak poparzona wyskoczyłam z łóżka.Dochodziła jedynasta,a ja dziś miałam zacząć ogarniać nowe mieszkanie,z racji tego że nie znalazłam ekipy remontowej,musiałam sama je wyremonotować.Specjalnie wzięłam sobie wolne w pracy.Po za tym nie mogłam już dłużej siedzieć na głowie przyjaciółce.Z resztą za miesiąc na świat przyjdzie mała,a to ja narazie  zajmowałam jej pokój.Drugą sprawą było to,że Daniel chciał go jeszcze urządzić,więc miałam mało czasu.
Szybko ubrałam na siebie czarną bokserkę,szare krótkie spodenki,po czym opuściłam dom Parkerów.Na moje osiedle dojechałam po 13.Zakupiłam wszystkie rzeczy i zabrałam się do zrobienia porządku.Zerwalam stare tapety oraz wyrzuciłam niepotrzebne graty.Miałam zadzwonić po pizze,kiedy mój telefon zaczął wibrować.Wygrzebałam go z torebki,po czym dotknęłam zieloną słuchawkę,gdy zobaczyłam imię Damona,na wyświetlaczu lekko się usmiechnęłam.
-Hej maleńka-usłyszałam jego zachrypnięty głos.Poczułam jak motyle w moim brzuchu wybuchają.
-Cześć duży-zachichotałam.
-Nawet nie wiesz jak bardzo,szczególnie kiedy myśle o Tobie nagiej-powiedział,a ja cała się zarumieniłam.
-Damon-zbeształam go.
-Och no dobra,co robisz?-spytał.
-Wiesz mały remont-powiedziałam,wiedziałam że zdenerwuje się tym że nic mu nie powiedziałam.
-Podaj adres-mruknął.
-Grey Arrow 55A-odparłam,a połączenie zostało przerwane.Ocho już tu jedzie.Byłam tego pewna.Niecałe pół godziny poźniej usłyszałam pukanie.Przedarłam się przez rożne rzeczy leżące na podłodze.Kiedy otworzyłam drzwi,oniemiałam.Chłopak miał na sobie zwyklą szarą koszulkę i przetarte rurki.Wyglądał jak normany 24 latek,a nie przyszły następca brytyjskiego tronu.

Wyglądał jak normany 24 latek,a nie przyszły następca brytyjskiego tronu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Wpuścisz mnie?-spytał,a ja pokiwałam głową.Odłożył dwie ogromne torby na ziemie.
-Co tu robisz?zmarczył brwi,a następnie mocno mnie pocałował.Wow.
-Pomagam Ci.To do roboty kocie-oświadczył,zabierając się za malowanie ścian.

Skończyliśmy koło 22.Byłam tak zmęczona,że nie miałam siły się ruszyć jednak cieszyłam się ponieważ odwaliliśmy kawał dobrej roboty.
Pozostało jeszcze kupić meble i mogłam się wprowadzić nareszcie.
-Jesteś taka piękna-usłyszałam głos Damona,tuż przy moim uchu,kiedy leżeliśmy przytuleni do siebie na materacu w moim nowym mieszkaniu.

-Jesteś taka piękna-usłyszałam głos Damona,tuż przy moim uchu,kiedy leżeliśmy przytuleni do siebie na materacu w moim nowym mieszkaniu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

.Coż była to jedyna rzecz,którą jak dotąd zakupiłam.Często zdarzało się,że zostawalam tu na noc aby dokończyć sprzątać lub zrobić inna ważną rzecz.Bo to nie tak,że nagle cudem w pare godzin skończyliśmy remontować to mieszkanie.Oczywiście bywałam tu wcześniej.To logiczne.

-Przestań-włosami starałam się zakryć rumieńce.
-Więc jutro dokańczasz przeprowadzkę-stwierdził błądząc wzrokiem po pustym pomieszczeniu.
-Myśle,że na razie kupie lodówkę i wyremontuje łazienkę,na tyle powinno mi starczyć-powiedziałam cicho.
-Nessie ja moge-.
-Nie-przerwałam mu.
-Nie będziesz za nic płacił-dodałam,mocniej wtulając się w jego klatkę piersiową.Zasnęłam nawet nie wiedząc kiedy.

Obudziłam się czując się lekko zdrętwiała.Spojrzałam na miejsce obok.Było puste,no cudownie.Spojrzałam na zegarek,dochodziła 6 rano.Zebrałam się i ruszyłam do mieszkania moich przyjaciół.Kiedy dotarłam wszysch jeszcze spali.Po cichu weszłam do swojej sypialni.Miałam wchodzić do łazienki,gdy usłyszałam głośny krzyk Jess.Natychmiast pobiegłam do ich pokoju.Zobaczyłam głęboko oddychającą Parker nad nią jej krzyczącego męża i patrzącego na wszystko przestraszonego Milo,ściskającego w łapkch kurczowo swojego pluszowego królika.
-Chodz kochanie-powiedziałam,biorąc chłopczyka,za ręke.Zaprowadziłam go do jego pokoiku,kładąc go z powrotem do łózka.Dałam mu całusa w czoło i wróciłam do rodzącej Jess.Daniel jak opętany latał po pokoju,zbierając wszystkie rzeczy.Kiedy skończył,opuścili dom jadąc do szpitala. Ja natomiast zajrzałam jeszcze do chrześniaka.Przyciskał swoją maskotkę do piersi,która unosiła się nieregularnie od płaczu.Natychmiast do niego podeszłam.
-Hej słoneczko czemu płaczesz?-spytałam ocierając łzy,z jego bladych policzków.
-Bo mamusia i tatuś jus nie będą mnie kochać-wyjaśnił,a ja poczułam jak moje serce topnieje.
-Nie mów tak głuptasie,zawsze będą,jesteś ich ukochanym synkiem-powiedziałam,a na potwierdzenie swoich słów,ściągnęłam z parapetu ramkę z ich rodzinnym zdjęciem.
-Teraz będzie też z wami malutka i mam tu dla Ciebie ważne zadanie-rzekłam,a on spojrzał na mnie zaciekawiony.
-Musisz bardzo dbać o swoją młodszą siostrzyczę i chronić ją okey?-
-Dobse ciociu-pokiwał głową,mocno się przytulając.
- A teraz dobranoc mały-pocałowałam go w czoło.
-Dobranoc-odparł,zamykając oczy.

Zmęczona wzięłam szybki prysznic,który chociaż troche mnie otrzeźwił.Nie mogłam zostawić Milo samego więc zadzwoniłam do matki Daniela.Obiecała być za pół godziny,więc spokojnie zdąże do pracy.Kiedy w miarę się już ogrnęłam,usłyszałam dzwonek do drzwi.Gdy otworzyłam zobaczyłam,straszą kobietę obładowaną zakupami.
-Dzień dobry pani Parker-wymusiłam uśmiech.
Przepchnęła się obok,nie mówiąc nawet pocałuj mnie w dupe.Okey Jess wspomniała o tym,że to wredne babsko.Mój biedny chrześniak musiał z nią zostać,ale nie miałam wyjścia.Musiałam isć do pracy.Zabrałam więc torbkę i wsiadłam do samochod.Ruszyłam na ruchliwe ulice,odwiedzając moich pacjentów.

Macie kolejny.Błędy nie sprawdzone więc przepraszam.Rozdział troszkę nudny.Mam dla was niespodziankę.
Szukam imienia dla małej panny Parker
Oto moje propozycje
Mia
Daisy
Bella
Camille
Coffie
To chyba tyle z ogłoszeń.Pamiętajcie aby zostawić po sobie ślad.
Kocham was
♥♥♥

Queen||(book one)👑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz