Szukam wyjścia w tym świecie strachu
Widzę ścieżkę, którą prowadzi droga
Mama nigdy nie odeszła, a tatuś potrzebuje mnie tutaj
Chciałabym, aby wiatr przyniósł zmianę
Patrzę przez okno na świat z marzeń
Widzę, jak moja przyszłość wymyka mi się
Skarbie, nie dostaniesz się tutaj. jeśli nie uwierzysz
Chciałabym, aby wiatr przyniósł zmianęMam dość
Wstaję
Potrzebuję, potrzebuję zmiany
Mam dość pogoni za szczęściem
Potrzebuję, potrzebuję zmianyRozpalam ogień w życiu, które znam
Rozpalamy ogień wszędzie, gdzie idziemy
Rozpalamy pożary, rozpalamy pożary
Aż nasze życia płoną złotym blaskiem
Aż nasze życia płoną złotym blaskiemKiedy skończyłam pracę,byłam wykończona.Jak normalny roboczy dzień,miałam masę pacjentów.Od szczepień do kilku trudnych przypadków.Marzyłam tylko,aby wrócić do domu i położyć się spać.Tak,tego chciałam najbardziej.Podpierając się na kulach opuściłam klinikę.Odrazu zatakowały mnie flesze oraz masa dziennikarzy.Krzyczeli jeden przez drugiego.Byłam kompletnie zdezorientowana.Gdybym mogła uciec na pewno,bym to zrobiła.Jednak teraz stałam jak kołek i po prostu mrużyłam oczy.
-Panienka pozwoli-usłyszałam nad sobą gruby męski głos.Po chwili obok mnie pojawiło się trzech ochroniarzy.Fred bo tak miał na imię jeden z nich,którego kojarzyłam oprócz oczywiście Brada.Czarnoskóry mężczyzna zaprowadził mnie do dużego czarnego mercedesa,z przyciemnianymi szybami.Nie zastanawiając się dłużej,wsiadłam do środka.
-Cześć kochanie-usłyszałam zachrypnięty głos,mojego narzeczonego.
-Cześć-odparłam,a następnie złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.Ręka chłopaka,jeżdziła po moim nagim kolanie,wywołując falę dreszczy.
-Dość-przerwałam,zapewne czerwona ze wstydu.Nie miałam pewności,czy ochroniarze nas nie obserwują.
Brunet spojrzał na mnie z miną zawiedzionego dziecka,ale zaraz potem na jego usta wkradł się leniwy uśmiech.Wyciągnął coś z kieszeni swoich czarnych rurek.
-Odwróc się-polecił,a ja zdezorietowana wykonałam jego slowa. Po chwili,moje oczy zakryła czarna przepaska.Domyśliłam się,że to część niespodzianki którą mi obiecał.Moje serce biło ze zdenerwowania,a palce kurczowo zaciskały się na miękkim siedzeniu.
Odetchnęłam z ulgą,gdy w końcu samochód się zatrzymał.Przy pomocy Damona,wysiadłam z samochodu,chłopak splótł nasze dłonie.Słyszałam szum ludzkich głosów,a potem wszystko ucichło.Mocny londyjski wiatr owiał moje policzki.Zadrżałam.
-Już niedługo kotku-usłyszałam szept szarookiego przy swoim uchu.Weszliśmy po jak sądze schodach,a następnie zostałam usadzona na czymś miękkim.
-Prześpij się malutka,ja troche popracuje-zachrypinięty głos Damona,dotarł do moich uszu.Rzeczywiście bylam senna, lecz nic z tego nie rozumiałam.Najpierw mnie porwał, potem mówi o niespodziankach,a teraz każe iść spać.Cholera,nigdy nie zrozumiem facetów.-Kochanie wstawaj-usłyszałam nad sobą,dobrze znany mi głos.Niechętnie otworzyłam oczy, lecz na nic się to zdało ponieważ nadal miałam czarną opaskę.
-Masz 10 minut-dodał,po czym zniknął co wywnioskowałam po ciężkich krokach.Postanowiłam zignorować jego prośbe i ściągnęłam opaskę.Moim oczom ukazała się przepiękna sypialnia i na tym zakończyłam bym moją ekscytajcę, gdyby nie to,że była w pieprzonym samolocie.Wyjechaliśmy,Bóg wie gdzie,a nie miałam nawet przy sobie rzeczy.Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki,a następnie trochę się ogarnęłam.Dopiero po kilku minutach,odnlazlałam chłopaka siedzącego na fotelu z laptopem.
-Gdzie lecimy?-spytałam,szarooki natychmiast spojrzał w górę,a gdy zobaczył że nie mam opaski,zmarszczył brwi.
CZYTASZ
Queen||(book one)👑
RomanceVanessa Hannah Wilson to młoda studentka kończąca weterynarie.Dziewczyna ma w życiu jasno określony cel-chce skończyć studia i pracować ze zwierzętami.Co stanie się jednak, gdy na jej drodze stanie zabójczo przystojny Damon Stepehn Edward Blaquell...