Rozdział 30-Clown

3.4K 200 7
                                    

Może stamtąd, gdzie jesteś to zabawniejsze
Bo stąd jakoś nie łapię żartu
Zrobiłam przejście na awaryjne lądowanie
Znów to zrobiłam, kolejny numer w Twoich notatkach
Uśmiechnęłabym się, gdybym nie była tak zdesperowana
Byłabym cierpliwa, gdybym tylko miała czas
Mogłabym stanąć i odpowiedzieć na wszystkie Twoje pytania
W tej samej chwili, w której dowiedziałabym się, że mogę wysunąć się z szeregu

Więc będę Twoim clownem
Za szkłem
Dalej, śmiej się, przecież to zabawne
Też bym się śmiała widząc samą siebie
Będę Twoim clownem
Na ulubionym kanale
Moje życie jest cyrkiem-cyrkiem, objazdowym kołem
Dzisiaj się wyprzedaję

Byłabym mniej wściekła, gdyby to była moja decyzja
A pieniądze tylko by się przewijały
Gdybym miała coś więcej niż ambicję
Znalazłabym czas, by dogodzić
Miałabym czas, by Ci podziękować jak tylko wygram
objazdowym kołem
Dzisiaj się wyprzedaję

No to jedziem

Serce biło mi jak oszalałe.Obleśni faceci otczali mnie z każdej strony.Nie było szans na ucieczke.
-Wyluzj laleczko-prychnął jeden z nich.Stałam jak zamurowana,dopiero gdy poczułam jak obce ręce błądzą po moim ciele,się ocknęłam.Natychmiast odepchnęłam łysego kolesia,kopiąc go w krocze.Otrzymałam za to siarczyste uderzenie w policzek.Poczułam metaliczny smak krwi w ustach.Pięknie.Upadłam na zimny chodnik,modląc się w duchu by odpuścili.Oni jednak nie zamierzali tego robić.Kopali mnie,krzyczeli.Wszystko działo się do momentu,aż straciłam przytomność.Potem nie czułam już zupełnie nic.

Damon P.O.V.

Jak opętany wpadłem do szpitala.Kiedy piętnaście minut temu otrzymałem telefon,że Nessie została pobita oszalałem.Byłem na siebie wściekły,za naszą głupią kłótnie.Teraz liczyła się tylko ona.Pędem ruszyłem do recepcji.
-Chciałbym się dowiedzieć co z Vanessą Wilson-powiedziałam do starszej kobiety,próbując opanować nerwy,które się we mnie kumulowały.
-Jest pan kimś z rodziny?-spytała.Pierdolona regułka,pierdolone przepisy.
-Narzeczonym-rzuciłem,a ta posłała mi podejrzliwe spojrzenie.
-Wasza wysokość,każdego obowiązuje prawo-odparła,wracając do swojej pracy czyli picia kawy i jedzenia pączka.Głupie babsko.Mega wkurwiony,wyciągnąłem swój telefon i wybrałem numer mojego prawnika.Chuj z tym,że dochodziła trzecia nad ranem.
-Tak książe-usłyszałem jego zaspany głos.
-Steven bądź w szpitalu The Royal London Hospital natychmiast-warknąłem.
-Oczywiście wasza wysokość-odparł,po czym połączenie zostało przerwane.

Nie minęło 10 minut,a Tomson już był na miejscu.Zajął się odpowiednią wszystkim i mogłem spokojnie dowiedzieć się co z Van.Czekałem właśnie na doktora.
-Wasza wysokość nie mam dobrych wieści-na jego słowa moje serce natychmiast scisnęło się z bólu.
-Pani Wilson została poważnie pobita.Ma pękniętą śledzionę,kilka siniaków,złamaną nogę oraz...
Podejrzewamy,że została rownież zgwałcona-sapnął,z widocznym bólem w oczach.Runął mi cały świat.W sekunde,jak domek z kart.Upadłem na zimne płytki.Czułem jak brakuje mi powietrza.Moja ukochana,została potraktowana jak rzecz,jak smieć.Obiecałem sobie,że dorwę tych skurwysynów i pobcinam im chuje.Za to co jej zrobili.Wiedziałem,że teraz już wszystko się zmieni.Vanessa tego nie przeżyje.Bałem się,że nie dam rady i obawiałem się,że tak właśnie będzie.

Queen||(book one)👑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz