Clary
Po tym jak wyszłyśmy z kuchni skierowałyśmy się do mojego pokoju.Jak się okazało mój pokój znajdował się na przeciwko pokoju Jace'a.Ucieszyłam się z tego powodu bo naprawdę go polubiłam.Ciągle miałam w głowie jego cudne złote oczy.Moje rozmyślenia przerwała Isabell.-Dziewczyno masz jeszcze więcej ubrań niż ja i do tego lepszy gust-powiedziała z udawaną urazą.
-To tylko część ubrań.Wzięłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy.Wcale nie jest tego tak dużo.
-Musimy się razem wybrać na zakupy i to jak najszybciej.
-Dobrze ale może nie teraz najpierw chciałabym się rozpakować. Po kilku godzinach wszystko było już rozpakowane.Isabell pomogła mi także urządzić pokój aby był bardziej przytulny.Kiedy skończyłyśmy usiadłyśmy i zaczęłyśmy rozmawiać.
-Clary mam pytanie?
-Jakie?
-Co sądzisz o Jace'ie? Tak szczerze i nie mów mi że ci się nie spodobał bo i tak ci nie uwierzę.
-Ledwo go znam.Teraz nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.Ale pierwsze wrażenie zrobił całkiem dobre.
-Wiedziałam.
Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi.Wstałam i otworzyłam.Zobaczyłam stojącego Jace'a. -Maryse kazała wam przekazać że na dziesięć minut jest kolacja-gdy to powiedział obok mnie zjawiła się Izzy.
-Jace może zaprowadzisz Clary do jadalni.Ja muszę iść na chwilę do pokoju-powiedziała po czym wyszła pośpiesznym krokiem.Wiedziałam że zrobiła to specjalnie.
-Dobrze a więc chodźmy-wyczułam w jego głosie zdenerwowanie i zakłopotanie. Całą drogę przebyliśmy w ciszy.Gdy wreszcie dotarliśmy do jadalni.Zobaczyłam tam siedzącą Isabell wraz z Jonathanem.Maryse nakrywała do stołu.
-Jesteście.Siadajcie zaraz przyniosę kolację-powiedziała po czym wyszła.Usidłam obok Isabell i Jace'a. Po kilku minutach Maryse wróciła z jedzeniem.Od razu wszyscy sobie nałożyliśmy i zaczęliśmy jeść.
-Clary niedawno przyszła wiadomość od twojej mamy.
-Coś się stało?-zapytałam zaniepokojona.
-Nie wiem nie otwierałam.Jeśli chcesz możesz go teraz otworzyć.
-Dobrze-powiedziałam po czym podała mi kopertę.
Mimo że byłam zdenerwowana zaczęłam powoli otwierać kopertę.Gdy już ja otworzyłam zaczęła świecić po czym wyskoczył z niej mała biała lisiczka.To była moja Iris.
Wszyscy siedzieli i patrzyli jak lisiczka do mnie podchodzi.Pogłaskałam ją delikatnie po czym podeszła do Jace'a.Wydawał się zaskoczony.
-Polubiła się-stwierdziłam z uśmiechem.
-Ktoś może mi wyjaśnić jak ten lis zmieścił się w kopercie?-zapytał Joanthan.
-Moja mama pewnie użyła czaru żeby ją tam zmieścić.
-Ale po co ją tu przysłała-spytała Izzy.
-Iris pewnie się za mną stęskniła.
-Mam rozumieć że Iris to ta lisiczka która się teraz na mnie gapi i że tu zostanie-powiedział aroganckim głosem Jace.
-Maryse może zostać?-zapytałam z nadzieją.
-Może pod warunkiem że nie będzie sprawiać problemu-uśmiechnęłam się na jej odpowiedz.
-No dobrze a teraz możesz ja zabrać.Dziwnie się szuję jak tak na mnie patrzy-nie wiem czemu ale chciałam się z nim podroczyć.
-Polubiła cię.Przez najbliższą godzinę będzie za tobą chodzić i nawet ja nic nie mogę na to poradzić.A teraz wybacz idę do pokoju.Tylko na nią uważaj potrafi czasem sprawić kłopot-powiedziałam po czym skierowałam się do wyjścia.
-Czekaj.Dokąd idziesz masz zabrać tego lisa-rozkazał o czym poszedł za mną. Przyśpieszyłam krok i weszłam do swojego pokoju.Po chwili usłyszałam pukanie.Wiedziałam kto to więc otworzyłam drzwi.Przeczucie mnie nie myliło Iris cały czas była przy nim nie odstępując go na krok.
-Weź ją natychmiast-powiedział wchodząc do mojego pokoju.
-Choć bym chciała to nie mogę.To bardzo uparta lisiczka.Skoro za tobą chodzi to coś znaczy.
-No dobra wytrzymam tę godzinę ale musisz mi to wynagrodzić-to co powiedział wcale mnie nie zdziwiło.
-Czyli co?Mam się z tobą umówić?
-Zgadłaś.
-A jeśli mnie wogule nie interesujesz i nigdzie nie pójdę-na moją odpowiedz zareagował inaczej niż bym się spodziewała.Spuścił głowę i zaczął iść w stronę wyjścia.Mój umysł kazał pozwolić mu wyjść ale serce mówiło co innego.
-Zgadzam się-sama nie wierzyłam że to powiedziałam .
-Co?-zapytał nie dowierzając.
-Umówię się z tobą.Ale porozmawiamy o tym jutro dobrze?
-Zgoda-uśmiechnął się po czym wyszedł.
Tym razem Iris za nim nie poszła.Wyglądała taka jakby się z tego cieszyła.Wtedy zrozumiałam że nie bez powodu moja mama ją przysłała.Przypomniałam sobie jej słowa o tym że może sobie kogoś znajdę.Wiedziałam że to zaplanowała ale nie miałam jej tego za złe wręcz przeciwnie bardzo się z tego ucieszyłam.
CZYTASZ
Dary Anioła-Wieczna Miłość Część 1
FanfictionMyśleliście co by się stało gdyby Jonathan i Valentine nie mieli w sobie krwi demona?Gdyby Clary wiedziała kim jest ale nie byłaby córką Jocelin? Gdyby Jonathan nie wiedział że ma siostrę? Co by było gdyby wszystko było tajemnicą? Co by się stało gd...