Clary
Kiedy Jace wyszedł poczułam się dziwnie.Przecież nie po to tu jestem.Mam ich chronić.Ale w Jacie jest coś co nie pozwala mi o nim przestać myśleć.Jest inny niż faceci których do tej pory spotkałam. Nie wiedziałam co zrobić więc usiadłam na łóżku wzięłam szkicownik i ołówek.Zaczęłam rysować jego portret.Gdy kończyłam ktoś zapukał.Miałam już otworzyć ale ktoś już mnie wyprzedził to była Isabell.Kiedy wchodziła zauważyłam że jest zdenerwowana.-Coś się stało?-zapytałam.
-Nie nic się nie stało.Ja tylko,nie jestem wścibska i to nie moja sprawa ale jak szłam do ciebie przedtem to widziałam wychodzącego Jace'a i tak się zastanawiam...-nie pozwoliłam jej dokończyć.
-Umówiłam się z nim-powiedziałam na jednym oddechu.
Gdy to powiedziałam Izzy zaczęła się uśmiechać potem rzuciła mi się na szyję i zaczęła piszczeć z radości.Nigdy nie słyszałam tak głośnego pisku.Próbowałam ja uspokoić ale się nie udało.Nagle do pokoju wbiegli Jace,Jonathan i Alec.
-Co się dzieje?Izzy czemu piszczysz?-spytał Alec.
Na te pytania Isabell puściła mnie i spojrzała na nich wściekła.
-Powinniście się przyzwyczajać-odrzekła.-Skarbie to po co piszczałaś?Wiesz jak się przestraszyłem?-zapytał tym razem Jonathan.
-Przepraszam nie chciałam was wystraszyć-gdy to powiedziała zauważyłam że zerka na Jace'a i wiedziałam że coś kombinuje.
-Chociaż powiedz o co chodziło-odezwał się Jace cały czas patrząc na mnie.
-Chciałabym ale idę z Clary na zakupy-powiedziała ciągnąc mnie za rękę nie zdążyłam zaprotestować.
-A i jeszcze jedno jak będziecie wychodzić z pokoju Clary to zamknijcie drzwi i nie grzebcie jej w rzeczach.Pewnie wrócimy późno więc się nie martwcie -rzekła.
Wyszłyśmy z instytutu w pośpiechu.Isabell ruszyła w kierunku najbliższego centrum handlowego.
-A więc wracając do tematu to gdzie cię zabiera?-spytała.-Mamy iść do restauracji-odpowiedziałam.
-To świetnie.Postarał się.No więc musimy ci coś kupić żebyś świetnie wyglądała.
-Isabell mam się w co ubrać.
-No wiem.A na którą się umówiliście?
-Jutro o siedemnastej ma po mnie przyjść.
Po kilku godzinach miałyśmy pełno toreb z zakupami.Wracałyśmy właśnie do instytutu gdy wpadła na mnie jakiś chłopak.Był wilkołakiem jak zauważyłam.No i trzeba przyznać był dość przystojny.
-Przepraszam nie zauważyłem cię-powiedział.
-Nic nie szkodzi-odpowiedziałam.
-Jestem Ryan-przedstawił się. -Clary a to Isabell-powiedziałam.
-Może w ramach przeprosin pomogę wam z tymi torbami?-rzekł.
-Nie nie trzeba poradzimy sobie-orzekła Izzy ciągnąc mnie za rękę.
-Mam nadzieję że się jeszcze zobaczymy-powiedział gdy się oddalałyśmy.
Nie wiedziałam o co chodziło Isabell przecież chciał nam tylko pomóc.Wiedziałam ze można było mu zaufać i że nic nam nie zrobi.Byłyśmy przy bramie kiedy się zatrzymała.-Posłuchaj wiem że chciał nam pomóc ale ewidentnie mu się spodobałaś i to mi się nie podoba-niemalże wyszeptała.
-Chodzi o Jace'a?-zapytałam.
-Jesteście dla siebie stworzeni jutro idziecie na randkę nie pozwolę żeby jakiś wilkołak to zepsuł.
-Rozumie a teraz choć już późno.
W drodze do swojego pokoju cały czas myślałam o dzisiejszym dniu.Nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić.Postanowiłam że otworze portal i porozmawiam z mamą.Zostawiłam torby z rzeczami,schowałam stelę do torebki i wyszłam przed instytut.Na ścianie narysowałam odpowiednią runę.Po chwili wylądowałam w salonie w którym siedziała moja mama.Od razu do niej podeszłam i przytuliłam.
-Córeczko coś się stało?-spytała z troską w głosie.
-Sama nie wiem.Chyba się zakochałam-powiedziałam ze łzami w oczach.
-To wspaniale.
-Właśnie że nie.Co ja mam mu niby powiedzieć.Jutro idę z nim na randkę.Nie chcę go okłamywać.Tyle lat kłamstw mam tego dość.
-Wiem że to dla ciebie jest ciężkie ale musisz wytrzymać.
-Wytrzymać?Znam tak wiele osób i nikt tak naprawdę nie wie kim jestem.Nawet Maryse czy Hodge nie wiedzą.Nikomu nie powiedzieliście.Ty jesteś członkiem kręgu a tata przywódcą.Czasami się zastanawiam czemu brakuję wam odwagi by wreszcie powiedzieć prawdę.
-Przecież wież co by się stało gdyby wszyscy poznali prawdę.
-Polubiłam ich wszystkich.Mimo że bardzo krótko ich znam to wiem jacy są.Przez to kim jestem znam ich lepiej niż oni sami siebie.Nie chce ich okłamywać.
-Clary nie masz wyjścia grozi nam wojna.Wyjawianie prawdy tylko pogorszy sprawę.
-Tylko czemu to odemnie zależy?
Nie chciałam dłużej się kłócić.Wybiegłam z domu i pobiegłam do mojego ulubionego miejsca.
CZYTASZ
Dary Anioła-Wieczna Miłość Część 1
FanfictionMyśleliście co by się stało gdyby Jonathan i Valentine nie mieli w sobie krwi demona?Gdyby Clary wiedziała kim jest ale nie byłaby córką Jocelin? Gdyby Jonathan nie wiedział że ma siostrę? Co by było gdyby wszystko było tajemnicą? Co by się stało gd...