Rozdział 30

2.3K 103 13
                                    

Jace

Obudziły mnie promienie słońca.Kiedy tylko otworzyłem oczy zobaczyłem Clary,nadal spała.Leżała wtulona we mnie.Nie mogąc się powstrzymać zacząłem muskać ustami jej szyję.

-Czym sobie zasłużyłam na taką pobudkę?-spytała otwierając oczy.

-Musisz się przyzwyczajać będę cię tak budził częściej-oznajmiłem wstając.

-Jest jeszcze wcześnie dokąd idziesz?-spytała patrząc na mnie.

-Wolałbym aby twoi rodzice nas nie przyłapali-odpowiedziałem ubierając spodnie.

-Mieli wiele okazji aby nas przyłapać ale tego nie zrobili.Twoja koszulka leży na parapecie-powiedziała z uśmiechem widząc jak się rozglądam.

-Ty się nie ubierasz?-zapytałem.

Wstała z łóżka zakrywając się kołdrą.Zaczęła rozglądać się za bielizną.

-Przede mną nie musisz się wstydzić-oznajmiłem podchodząc do niej.

Przewróciła tylko oczami i zaczęła się ubierać.Kiedy zakładała stanik nie mogłem się powstrzymać,podszedłem do niej i pomogłem jej go zapiąć.

-Poradziłabym sobie-oznajmiła odwracając się w moją stronę.

-Wiem-chciała coś powiedzieć ale jej na to nie pozwoliłem.Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem po chwili jednak odsunęła się ode mnie.

-Dość tego dobrego.Muszę się ubrać-rzekła podchodząc do szafy.

Położyłem się na łóżku i zacząłem się jej przyglądać.Wyjęła granatową spódnicę z lekkim wycięciem na przodzie,czarną skórzaną krótką bluzkę i kurtkę.Ubrała się szybko po czym wyjęła czarne botki na obcasie.Nie mogło się oczywiście obejść bez bransoletki,długich kolczyków i dużego naszyjnika.

Kiedy już była gotowa stanęła przy lutrze i zaczęła się przeglądać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy już była gotowa stanęła przy lutrze i zaczęła się przeglądać.

-Pięknie wyglądasz-oznajmiłem.

Uśmiechnęła się do mnie i usiadła przy toaletce.Zaczęła układać swoje włosy.Po piętnastu minutach zaczęła się malować.

-Dobrze zrobiłem że cie obudziłem.Przynajmniej masz czas na wyszykowanie się-powiedziałem z uśmiechem.

Usłyszałem jak ktoś puka do drzwi.Zanim zdarzyłem wstać,do pokoju wszedł Jonathan.

-Zamierzacie iść na śniadanie?-spytał.

-Zamierzamy.Tylko ta oto ruda ślicznotka jeszcze się nie wyszykowała-odpowiedziałem z zadziornym uśmieszkiem.

-Jestem gotowa-oznajmiła wstając i kierując się do wyjścia.

-Na mnie to nie poczekasz-wstałem i poszedłem za nią.Widziałem jak Jonathan śmieje się.


Jonathan

Siedzieliśmy w jadalni rozmawiając.Jak się okazało moja narzeczona postanowiła zrobić śniadanie.Nic z tego jednak nie wyszło ponieważ przypaliła śniadanie.Musieliśmy czekać aż Clary coś przygotuje.Wszyscy się zgodziliśmy że ona zrobi to najlepiej.

-A więc Nathaniel jaka była kiedyś Clary?Nie wiem jak was ale mnie to ciekawi-spytał Alec.

-Lekkomyślna,nieodpowiedzialna,uparta.Od każdego potrafiła wyciągnąć informacje.Wiele czasu spędzała na treningach.Nie zmieniła się bardzo-odpowiedział.

-Czemu nigdy nam o tobie nie mówiła?-spytał mój ojciec.

-Powinien się pan jej spytać.Jednak znając ją nie powie panu.Ona nigdy nikomu nie ufała, nawet mi.Jedyną osobą która może się dowiedzieć wszystkiego o Clary jest Jace-powiedział z wymuszonym uśmiechem.

-Nie ładnie mnie obgadywać-usłyszałem głos Clary.

-Nikt cie nie obgaduje siostrzyczko-na moje słowa wszyscy się zdziwili.

-Ja się chyba przesłyszałam-powiedziała Elizabeth.

-Co w tym takiego dziwnego?W końcu to moja siostra i chyba mam prawo tak do niej mówić-zdenerwowałem się.

-Od teraz ty też będziesz się z nią męczył-rzekł Nathaniel śmiejąc się.

-Coś przez to sugerujesz?-spytała.

-Ciebie nie można zostawić na pięć minut samej bo pakujesz się w kłopoty-wyjaśnił.

-Nie wiedziałem że jesteś taka niegrzeczna-rzekł Jace podchodząc i całując ją.

-Mam przypominać że to moja córka-na słowa mojego ojca Jace odsunął się od niej.

-Tato nie przesadzaj.Jestem dużą dziewczynką-rzekła.

Po chwili do jadalni wbiegł Magnus.Wyglądał strasznie.

-Co się stało?-spytała Maryse.

-Jocelyn zaatakowała Idis.Konsul nie żyje.Wszyscy się denerwują i chcą Valentinie abyś jak najszybciej wrócił-wysapał.

-Jest aż tak źle?-spytał Alec.

-Znalazła sposób aby zniszczyć demoniczne wieże-oznajmił.

-To nie możliwe-rzekła Isabell.

-Możliwe.Jest tylko jedna wytłumaczenie.Nocny łowca w którym płynie krew anielska i diabelska-rzekła moja siostra.

-Nawet jeśli to anioły powinny cie o tym powiadomić-sprzeciwił się Nathaniel.

-Granica została naruszona.Światy zostały podzielone.Niebo upada-powiedziała stanowczym głosem.

Poczułem bul w ręce.Spojrzałem i oniemiałem.Na mojej ręce tworzyła się dziwna nieznajoma mi runa połyskująca białym światłem.spojrzałem na pozostałych wszyscy mieli taka sama runę.Runa Clary natomiast była złota.


Rozdział zadedykuję wybranej osobie która skomentuje.

Dary Anioła-Wieczna Miłość Część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz