Rozdział 28

2.2K 112 11
                                    

Isabell

Minęło już pięć dni od tej całej sytuacji.Nathaniel okazał się spoko gościem.Magnus cały czas używa czarów aby utrzymać Clary przy życiu.Z każdym dniem nadzieja na uratowanie jej maleje.Aby poprawić sobie humor postanowiłam coś ugotować ale jakoś mi nic nie wychodziło.

-Isabell co robisz?-spytał Alec wchodząc do kuchni razem z Jonathanem.

-Gotuję nie widać-odpowiedziałam.

-Kochanie nie obraź się ale to wygląda strasznie-rzekł mój chłopak.

Odłożyłam łyżkę i usiadłam na krześle.Czułam się bez silna.Jonathan chyba to zauważył bo podszedł do mnie i przytulił.

-Nam też jest ciężko-wyszeptał.

-Jak się trzyma Jace?-spytałam.Spojrzeli na siebie jakby obaj nie chcieli czegoś powiedzieć.

-Powiedzmy że nie polubił Nathaniela-zaczął mój brat.

-Posprzeczali się-dodał mój narzeczony.

-Posprzeczali się?Jace nie zna takiego słowa-rzekłam.

-To nic takiego na szczęście w porę ich rozdzieliliśmy-oznajmił Alec.

-Gdzie on teraz jest?-zapytałam.

-Tam gdzie przesiaduje od pięciu dni czyli w pokoju Clary-odpowiedział Jonathan.

-A co z Elizabeth?Uspokoiła się już?-spytałam.

-Tak.Mój ojciec z nią jest. Nadal jednak chce zabić Magnusa za to że nie potrafi pomóc Clary-oznajmił.


Clary

Wokół mnie znajdowała się biała przestrzeń.Nie byłam do końca pewna co się dzieje.Miałam wrażenie że latam.Spojrzałam na swoje plecy.Zobaczyłam moje piękne złote skrzydła których od tak dawna nie pokazywałam.Nie czułam żadnego bólu.Po chwili zorientowałam się że runy na moim ciele nie są złote tylko białe.Nie rozumiałam dlaczego tak jest.Poczułam nagły podmuch wiatru i oślepiający blask światła.Przede mną zobaczyłam stojącego anioła.Był takim jakim go zapamiętałam.Miał ogromne złote skrzydła na których znajdowało się pełno run.Ubrany był w białą szatę.

-Michał-rzekłam.

-Witaj Clarisso.Nie mam wiele czasu-oznajmił.

-Co się ze mną dzieje?-spytałam.

-Nic czego powinnaś się obawiać.Jesteś najdoskonalszą z nas.Masz wybór oraz ogromną moc.Zbyt długo patrzyliśmy na twoją bezradność.To miejsce w którym się znajdujemy jest granicą po między życiem a śmiercią-rzekł.

-Umarłam?-spytałam.

-Nie.Twój przyjaciel czarownik utrzymuje cię przy życiu z nadzieją że znajdzie rozwiązanie aby cię uratować-oznajmił ze smutnym uśmiechem.

-To był przeklęty metal.Uratowanie mnie jest niemożliwe.

-Mylisz się Clarisso.Nic nie jest niemożliwe.Jednak tylko ty jesteś w stanie sobie pomóc.Jesteś wyjątkowa,żaden anioł nie byłby w stanie przeżyć ale ty jesteś w stanie tego dokonać.Przeklęty metal został stworzony aby nas na zawsze zniszczyć.

-Jak to możliwe?-spytałam.

-Jesteś odpowiedzią na wszystkie pytanie a także nadzieją.Nastają mroczne czasy i tylko ty będziesz mogła przezwyciężyć zło.Nie możesz się jednak bać swojej mocy.Kiedy w pełni zaakceptujesz to kim jesteś zaznasz spokoju i będziesz w stanie kontrolować całą swoją potęgę.

-Co jeśli nie dam rady?Co jeśli zawiodę?

-Nie zawiedziesz.Wszyscy w ciebie wierzymy.Musisz nauczyć się ufać innym ale przede wszystkim ufać sobie samej.Tylko to pozwoli ci wrócić.

Nagle znaleźliśmy się w sali chorych.Zobaczyłam Jace'a siedzącego przy łóżku na którym leżało moje ciało.Wiedziałam jednak że mnie nie widzi ani nie słyszy.Jednak ja słyszałam wszystko co mówił.

-On cie kocha i w ciebie wierzy.W życiu ludzi są dobre i złe chwile.Jednak tylko od nas zależy jak wszystko się potoczy.Ludzie zawsze będą popełniać blendy i żałować.Wszyscy chcą abyś wróciła.Jednak to twoja decyzja czy chcesz wrócić czy zostać.

-Nie wiem jak mam to zrobić-rzekłam.

-Wiesz tylko musisz uwierzyć-powiedział po czym zniknął.

Znowu znalazłam się w przestrzeni.Nie wiedziałam jak mam sobie poradzić.Chciałam wrócić i znowu zobaczyć Jace'a i rodziców.Wiedziałam że kiedy wrócę to nic już nie będzie takie same.Skupiłam się i pozwoliłam uwolnić się mojej mocy.Nie walczyłam z nią.Zezwoliłam aby stała się częścią mnie i mojego życia.Poczułam się naprawdę wolna i silna.Czułam gromadzącą się we mnie potęgę,którą wreszcie potrafiłam kontrolować.Zrozumiałam że moja moc nie jest przekleństwem lecz ogromnym darem.

Nagle obudziłam się.Rozejrzałam się i wiedziałam że mi się udało.Byłam w sali chorych.Dotknęłam swojego brzucha ale nie czułam żadnego bólu.Wyjrzałam przez okno, była noc a raczej zbliżający się poranek.Wstałam z łóżka i skierowałam się do swojego pokoju aby się przebrać.Wchodząc zauważyłam zapaloną lampkę nocną i leżącą na moim łóżku postać.Podchodząc bliżej zobaczyłam twarz mojego ukochanego.W ręku trzymał rysunek który kiedyś narysowałam przedstawiał on naszą pierwszą randkę.Nie chciałam go obudzić więc poszłam do łazienki.Po szybkim prysznicu ubrałam krótka różową sukienkę bez ramiączek.Góra sukienki pokryta była wzorkiem natomiast dół był rozkloszowany.Dobrałam do tego ciemno zieloną skórzana kurtkę,czarne wiązane szpilki i ciemno różową torebkę z kokarda.Paznokcie pomalowałam na ciemno zielono a usta na różowo.Wszystko dopełniłam dużym naszyjnikiem.

Wszystko dopełniłam dużym naszyjnikiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jace nadal spał.Nie budząc go wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni.Postanowiłam przygotować śniadanie.Czułam się niesamowicie.Wiedziałam że od teraz może być tylko lepiej.



Liczę na komentarze.Osobie z najciekawszym komentarzem dedykuję rozdział.

Dary Anioła-Wieczna Miłość Część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz