Rozdział 25

2.3K 105 4
                                    

Valentine

Kiedy wyszliśmy z portalu zauważyłem coś dziwnego,drzwi do instytutu były otwarte.Ostrożnie weszliśmy do instytutu.Żałowałem że nie wziąłem więcej broni.Kiedy weszliśmy poczułem jak jakaś dziwna siła mnie przyciąga.Wszyscy uderzyliśmy o ścianę i nie mogliśmy się ruszyć.

-Nic wam nie jest?-spytałem.

-Wszystko dobrze.Co się dzieje?-zapytała Elizabeth.

-Sądziłam że jesteś mądrzejszy-usłyszałem znajomy głos.Spojrzałem na schody i zobaczyłem Jocelyn.

-Mamo co ty tu robisz?-Jonathan wyglądał na zdezorientowanego.

-Naprawdę się nie domyślacie?-spytała z uśmiechem.

Nie rozumiałem co się dzieje.Nagle usłyszałem kroki,to był Nathaniel.

-Przeszukałem jej pokój,niczego nie znalazłem,musiała go ukryć-oznajmił.

-Ty to wymyśliłaś-warknąłem.

-Nagle zrozumiałeś-zaśmiała się.

-Dlaczego?-zapytał Jonathan.

-Chcę władzy i zemsty.Byłam taka głupia nie domyślając się niczego.Dziwię się że ty nic jeszcze nie wiesz-rzekła.

-Jocelyn o czym ty mówisz?-spytała Maryse.

Nie odpowiedziała.Próbowałem się odezwać ale nie mogłem.Wiedziałem że prawda wyjdzie na jaw.Spojrzałem na pozostałych widziałem strach i gniew w ich oczach.Jocelyn i Nathaniel usiedli na schodach i czekali.

Jace

Szliśmy do jakiegoś baru.Wiedziałem że chce się czegoś dowiedzieć ale nie sądziłem że w takim miejscu.Kiedy weszliśmy od razu zrozumiałem po co się tak ubrała.Wszyscy się tam znajdujący mieli podobne stroje jak Clary.

-Wiedziałaś że on nam nic nie powie prawda?-spytałem.

-Nie wiedziałam.Sadziłam że powinnam mieć plan awaryjny-odpowiedziała.

Rozejrzała się po sali jakby kogoś szukała.Podeszliśmy do stolika na samym końcu sali.Siedział przy nim mężczyzna.Miał kaptur na głowie i nie widziałem jego twarzy.

-Potrzebujecie czegoś?-spytał dość spokojnym tonem.

-Informacji-oznajmiła po czym wyciągnęła czarną kopertę i podała ją mężczyźnie.

-Interesy z tobą to przyjemność Clarisso.A więc co chcesz wiedzieć?-nie zdziwiłem się na jego słowa.

-Chodzi o wilkołaki z krwawymi oczami-oznajmiłem.

-To wynik wielokrotnych eksperymentów-rzekł.

-Kto za tym stoi?-spytała.

-Sama się przekonasz gdy wrócisz do instytutu-powiedział po czym zniknął.

-Musimy iść-oznajmiłem.

Wybiegliśmy z baru.Clary szybko zaczęła rysować runę portalu.Po chwili byliśmy przed instytutem.Weszliśmy do środka i stanęliśmy jak wryci.Nathaniel i matka Jonathana siedzieli na schodach.Pozostali wyglądali jak sparaliżowani.

-Nareszcie wszyscy w komplecie-oznajmiła Jocelyn.

Poczułem jak coś mnie przyciąga.Uderzyłem ścianę i nie mogłem się ruszyć.Clary spojrzała na nas z przerażeniem w oczach.

-Czego chcesz?-spytała Clary.

-Może jeszcze nie wiecie ale włamałam się do Miasta Kości i wykradłam Kielich Anioła.Jednak jak się okazuje to idealnie wykonana kopia.Jedyną osobą która mogła to zrobić jesteś ty Clarisso.Więc lepiej powiedz mi gdzie jest oryginał-powiedziała.

-Ja go nie mam-mówiła jakby się czegoś obawiała.

-Jest bardzo do ciebie podobna Valentinie-kiedy to powiedziała wszyscy byliśmy w szoku.

-Jocelyn przestań-krzyknął Valentine.

-Ja mam przestać.To ty wszystkich okłamywałeś.Myślałeś że nikt się nie dowie że ona jest twoją córką.Przez lata się zastanawiałam co kryje się za twoimi ciągłymi wyjazdami.Pewnego dnia po prostu nie wytrzymałam i poszłam za tobą.Spodziewałam się wielu rzeczy ale nie tego że złamiesz prawo-rzekła z szyderczym uśmiechem.

-Jak ci się udało wskrzesić Nathaniela?-spytała Clary.

-Przy użyciu mrocznej księgi-odpowiedziała.Widziałem na twarzy Jocelyn że zaskoczyło ją to pytanie.Po chwili do instytutu weszły demony i jacyś ludzie w czerwonych zbrojach.

-Zabierzcie ją-powiedziała po czym zniknęła.

-Clary uciekaj-krzyczała jej matka.

Nie wiedziałem co myśleć.Dlaczego mnie okłamywała.Clary spojrzała w moją stronę.Odwróciłem wzrok nie mogłem na nią patrzeć nie po tym czego się dowiedziałem.Zdałem sobie sprawę że to co powiedział Nathaniel może być prawdą.

-Dołącz do nas Clary-rzekł Nathaniel.

-Prędzej umrę-warknęła.

Demony rzuciły się na nią.Ona jednak zrobiła unik.Nathaniel rozpłynął się w powietrzu zostawiając nas.W chwili kiedy zniknął znów mogłem się ruszać.Valentine i Elizabeth od razu poszli pomóc Clary w walce.Jednak zanim cokolwiek zrobili demony zniknęły.Zostaliśmy sami.

-Dlaczego mi nie powiedziałeś?-spytał ściekły Jonathan.

-To nie takie proste jak ci się wydaje-odpowiedział Valentine.

Jonathan,Isabell i Alec pobiegli na górę.Widziałem że są wściekli tak samo jak ja.Pozostali poszli za nimi zostawiając mnie i Clary samych.

-Jace ja ci to wszystko wyjaśnię-zaczęła.

-Co chcesz mi wyjaśniać?Okłamywałaś mnie cały czas-nie panowałem nad sobą.Byłem wściekły.

-Chciałam ci powiedzieć ale nie mogłam.Miałam was chronić-rzekła płacząc.

-Tylko dlatego tu przyjechałaś?Żeby nas chronić?Czyja coś dla ciebie znaczę?-spytałem.

-Oczywiście że tak.Nie powiedziałam ci kim naprawdę jestem ale to co do ciebie czuję to prawda-oznajmiła.

-Nie wierzę ci-chciałem iść do pokoju ale mnie zatrzymała.

-Nie zostawiaj mnie-wyszeptała.

-To koniec rozumiesz koniec.Żałuję że cie wogule poznałem-powiedziałem po czym pobiegłem do pokoju zostawiając ją samą.

Kiedy wszedłem do pokoju od razu rzuciłem się na łóżko.Nie mogłem się uspokoić nie rozumiałem dlaczego mi to zrobiła.

Dary Anioła-Wieczna Miłość Część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz