Nowe Zło 9

404 35 32
                                    

Za oknami dało się dostrzec wschodzące słońce. Jego promienie padały na twarz rudowłosej elfki. Była strasznie blada i z ledwością oddychała. Przez pół nocy siedziała przy niej matka, a później przyszedł Amras by zmienić Królową. Tauriel była mu wdzięczna, więc się do niego uśmiechnęła i poszła się położyć. Nikt jednak nie był wstanie zasnąć. Myśl, że jak się obudzą a Księżniczka może już nie żyć przyprawiała każdego o dreszcze. Z samego rana przyszła do niej Galadriela z uzdrowicielami, by sprawdzić czy się polepsza.

- Amrasie powinieneś odpocząć - rzekła ciepłym głosem kobieta.

- Witaj Lady, ale nie mogę jej zostawić. Czy ona...- nie dał rady tego wypowiedzieć.

Pani Światła podeszła do elfki i przyłożyła rękę do jej czoła.

- Gorączka wciąż rośnie - szepnęła - podajcie coś na obniżenie temperatury i zróbcie okłady.

Medycy kiwnęli głową i zaczęli robić odpowiedni wywar.

- Coraz ciężej oddycha - powiedziała nie pewnie.

- Am...ras - cicho wyszeptała Anarion.

Elf od razu spojrzał na nią, a jego serce rozpadło się na kilka kawałków. Tak bardzo bolało go to, że nie mógł nic zrobić, że nie może jej pomóc w tych cierpieniach. 

- Odpoczywaj - powiedział czule i pocałował ją w gorące czoło.

Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i zamknęła oczy. Wtedy do komnaty weszli władcy.

- Anarion - szepnęła Tauriel, a jej oczy zrobiły się szkliste.

- Galadrielo mówiłaś, że jak przeżyję tę noc, to już wszystko będzie dobrze, czemu więc wygląda coraz gorzej? - spytał zdenerwowany Legolas.

Bał się, że jego ukochana córeczka wkrótce pójdzie w zaświaty.

- Gorączka cały czas rośnie, a oddech jest coraz cięższy. To musi być czymś spowodowane. Może w tej truciźnie coś było, jakiś dodatek - zaczęła rozmyślać Pani  Światła.

Nagle Anarion zaczęła się strasznie dusić, a potem nie mogła złapać już tchu. Zaczęła strasznie panikować, przez co nie mogła uspokoić oddechu

- Kochanie uspokój się - mówił cały czas Amras gładząc ją po plecach, ale to na nic się zdało.

Księżniczka nie mogła zaczerpnąć powietrza, a przed oczami pojawiły się czarne plamki. Jej mięśnie zaczęły się rozluźniać, a ona pogrążyła się w ciemności.

- Anarion! - krzyknęła przerażona Tauriel podbiegając do niej - Proszę nie rób mi tego!

- Myślę, że powinniście się z nią pożegnać - szepnęła smutno Galadriela.

Królowa rozpłakała się już na dobre. Mocno wtuliła się w Legolasa i głośno płakała, a łzy spływające z jej policzków moczyły koszule ukochanego. Król mocno ją do siebie przyciągnął i zatopił twarz w jej włosach, by nie było widać łez. Amras z Eärendilem z niedowierzanie patrzyli na elfkę. Nie mogli przyjąć do siebie wiadomości, że jej już z nimi nie będzie, że nigdy nie zobaczą jej pięknego uśmiechu, że już nigdy jej nie przytulą. Książę był załamany. Najpierw zakaz Aragorna, a teraz bliska śmierć młodszej siostry, którą kocha ponad życie. Czuł, że jego serce rozpadło się na kawałki. Amras wcale nie był w lepszym nastroju. Jego ukochana umierała, a on zostanie sam. Nie mógł uwierzyć, że tak z dnia na dzień bliska Ci osoba może umrzeć. W końcu to tylko życie, która stawia przed nami różne wyzwania. 

Wszyscy obecni w sali patrzyli uważnie na ledwo poruszającą się klatkę piersiową Anarion. Jej oddech stawał się coraz bardziej cięższy, a ona sama stawała się blada niczym trup. Jej oczy były podkrążone, a z twarzy uciekły wszystkie kolory. Nikt tu z obecnych nie wyobrażał sobie tak jej śmierci, nikt nawet nie myślał, że tak szybko ich opuści. Nagle klatka piersiowa dziewczyny uniosła się by po chwili opaść i więcej się nie poruszyć.

- Nie! - krzyknęła Tauriel podbiegając do ciała elfki - Córeczko nie rób mi tego! Nie zostawiaj mnie!

Nikt nie mógł uwierzyć w to co się właśnie stało. Ich ukochana Księżniczka wydała ostatnie tchnienie.

***

Cirion odkąd wyjechał z Minas Morgul nie zrobił żadnego odpoczynku. Całą drogę spinał konia, by ten jechał szybciej, ale nic to nie dawało, bo koń z każdą minutą był coraz słabszy. Nastał nowy dzień, a on przemierzał lasy Mrocznej Puszczy. Był już nie daleko pałacu, gdy zatrzymało go kilku strażników.

- Kim jesteś i czego tu szukasz? - spytali celując do niego z łuków.

- Musze jak najszybciej spotkać się z Królem. To sprawa życia i śmierci - powiedziałem, a ci tylko skinęli głowami.

Chłopak ruszył galopem w dalszą drogę, a już po nie długim czasie znalazł się na dziedzińcu. 

- Muszę porozmawiać z Królem - powiedziałem poważnym głosem podchodząc do strażników.

- Przykro nam, ale teraz jest to nie możliwe. Władcy są w żałobie, gdyż ich córka nie żyje.

Cirion otworzył z przerażenia oczy. Nie mógł w to uwierzyć. Spóźnił się. Szybko wbiegł do pałacu i zaczął wypytywać się gdzie znajdzie sali uzdrowicieli. W końcu po dłuższym biegu znalazłem odpowiedni pokój i od razu do niego wszedłem. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Wtedy zauważyłem, że są w koło ciała Anarion. Po policzku spłynęła mi łza.

- Przepraszam, że o to pytam, ale kiedy ona umarła?

Każdy spojrzał gniewnie w jego stronę.

- Przed chwilom - szepnęła Pani Światła.

- Lady musisz podać jej ten lek. Maril pomieszała jady i zrobiła z tego jeden. To jest jedyne lekarstwo - powiedział podając jej flakonik.

- To miłe, że chcesz jej pomóc, ale jej już nic nie pomoże - wyszeptała Tauriel mocno ściskając Legolasa.

Galadriela wzięła od niego buteleczkę i dodała do wywaru. Po chwili z pomocą Amrasa podali jej wywar. Teraz musieli tylko trochę poczekać. Mijały minuty, a tu nic się nie działo. Władcy byli zdruzgotani. Legolas wiedział, że Tauriel tak szybko się nie pozbiera. Nagle spostrzegli, że...

**********************************************************************************

Hah, no i to zakończenie. rozdział również krótki. Jestem bardzo wdzięczna Limanniel i Lniannon za dotrzymanie towarzystwa :D

Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie xD

- Tauriel


Miłość przezwycięży wszystko, nawet śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz