Nowe Zło 16

592 40 38
                                    

...ujrzeli Anarion, która leżała na ziemie, a na niej był mężczyzna, który zrywał z niej ubrania. Amras widząc to rzucił się na niego z pięściami i odepchnął go od ukochanej. Eärendil szybko podbiegł do środka i mocno ją do siebie przytulił. W sali było jeszcze 3 mężczyzn, którzy stali obok Meril. Amras chwilę później stanął obok przyjaciela.

- Nie wygrasz tej wojny - warknął Książę.

- Naprawdę tak myślisz? - zaśmiała się kobieta - Ja już ją wygrałam. Jakbyście nie wiedzieli wasi rodzice już nie żyją, a strażników jest coraz mniej.

- Nie! - krzyknęła zrozpaczona Księżniczka i mocniej wtuliła się w pierś brata.

- Cii...to nie prawda. Rodzice nie mogli zginąć - zaczął ją uspokajać Eärendi, ale to wcale nie pomagało.

Elfka czuła w sobie coraz większy gniew jaki się w niej zbierał. Z trudnością wstała i powolnym krokiem kierowała się w stronę Meril. Amras złapał ją za rękę, ale dziewczyną szybko wyrwała się z jego uścisku.

- Anarion co ty robisz? - spytali zdziwieni.

- Nie uwierzę w żadne twoje słowo. Nie uwierzę w to, że moim rodzice nie żyją. Tym razem mnie nie złamiesz! - krzyknęła i rzuciła się na nią ze sztyletem, który miała ukryty w bucie.

Amras z Eärendilem widząc to rzucili się na trzech mężczyzn, którzy próbowali odepchnął elfkę od Meril. Już po chwili cała trójka leżała martwa. Chłopcy zaczęli biec w stronę gdzie Anarion i Meril prowadziły walkę na miecze. Byli na prawdę przerażeni, bo wiedzieli, że elfka nie ma szans. Na ziemi dało się dostrzec coraz więcej krwi, która wydobywała się z ran na brzuchu. Kiedy byli już jakieś dwa metry od nich do sali tronowej wbiegło jeszcze czterech mężczyzn. Amras z Eärendilem nie mieli wyboru, musieli zabić najpierw nie proszonych gości. Szybko wzięli do ręki leżące na ziemi miecze i rzucili się na mężczyzn. Szło im bardzo dobrze, mimo że było 2 na 1. Amras zdążył zabić już jednego przeciwnika, gdy zobaczył jak Anarion upada cała zakrwawiona upada na ziemię. Przerażony na nią spojrzał, po czym ogłuszony upadł na ziemię. Świat wokół stał się jakby głuchy, a w dodatku zaczął wirować. Amras nie był w stanie się podnieść. Widział nad sobą rozmazanego mężczyznę, który uniósł w górę miecz, by po chwili opaść wprost w jego głowę. Nie stało się tak jednak, gdyby nie Eärendil, który zdążył zabić swoich przeciwników i odeprzeć ostrze wroga. Po chwili człowiek leżał już martwy na ziemi, a Księże pomógł wstać przyjacielowi. Amras chwilę łapał równowagę i ostrość, ale po kilku minutach było już wszystko dobrze.

- Co z Anarion? - spytał słabym głosem.

Obydwoje rozejrzeli się po sali tronowej i ujrzeli ją leżącą w kałuży krwi. Przerażeni szybko do niej podbiegli.

- Nie! Proszę! - krzyknął załamany Amras.

- Moja ukochana siostra. Zawiedliśmy ją i moich rodziców - szepnął zrozpaczony Eärendil - mieliśmy ją chronić.

- A gdzie jest Meril?

- Uciekła.

***

Meril z ledwością wyszła z Leśnego Królestwa. Walka z Anarion okazała się bardzo ciężka i nie obyło się od obrażeń. Miała wielką ranę na brzuchu, nodze i złamane żebro, które powodowało obrażenia wewnętrzne. Świat wokół zaczął przybierać czarną barwę, ale kobieta starała się iść dalej. Zrobiła jeszcze kilka kroków, po czym upadła na ziemię. Nie miała siły się ruszyć. Leżała tak na ziemi, a po chwili oddała się ciemności.

***

Walka dobiegała końca. Już niewielka ilość elfów pozostała przy życiu. Królowa Tauriel poległa, a Króla ratowali medycy, jednak nie dawali mu szans na przeżycie. Na polu bitwy pozostał już nie cały tysiąc strażników z Leśnego Królestwa, ale każdy z nich dawał z siebie wszystko. Nagle w oddali usłyszeli róg. Gondor przybył. Armia ludzi jak fala spłynęła na wrogie wojska zabijając każdego przeciwnika jaki stanie im na drodze. Na ich czele jechał Aragorn z Arwen, a widząc ilość ciał zabitych elfów obawiali się, że ich przyjaciele mogli nie żyć. Wszyscy rzucili się w wir walki i dopiero teraz było można dostrzec, że wrogie wojska zaczęły się zmniejszać. Mijały kolejne godziny, aż w końcu bitwa została wygrana. Aragorn z żoną od razu udali się do namiotu, gdzie leżał nie przytomny Legolas.

- Gdzie jest Królowa? - spytała Arwena.

- Niestety nie wiemy. Strażnicy wciąż jej szukają - odpowiedzieli uzdrowiciele.

Wtedy usłyszeli czyjś krzyk. Szybko wybiegli z namiotu i w oddali dostrzegli blondwłosego elfa, który klęczał przy dwóch ciałach. Królowa rozpoznała w nim Celahira, więc do niego podbiegła, a gdy była już przy nim po prostu zamarła. Mężczyzna klęczał przy martwym ciele Eleny i Tauriel. Obie miały bardzo liczne obrażenia, których ewidentnie nie dało się wyleczyć. Po chwili dobiegł do nich Aragorn i mocno przytulił do siebie ukochaną, która zaczęła płakać. Kiedy Arwena się trochę uspokoiła Król podniósł swoją przyjaciółkę i zaniósł ją do namiotu. Gdy wszedł do środka zobaczył, że jego przyjaciel odzyskał już przytomność.

- Nie! - krzyknął Legolas kiedy zobaczył martwe ciało Tauriel.

Chciał do niej podbiec, ale czuł straszny ból głowy i klatki piersiowej.

- Panie, nie możesz wstawać - powiedział uzdrowiciel podchodząc do swego władcy.

- Macie ją uratować. Nie obchodzi mnie jak macie to zrobić! - rozkazał Legolas, a obraz zaczął mu się rozmywać, a po chwili pogrążył się w ciemności.

- Co z nim? - spytał Aragorn, gdy położył ciało elfki na łożu.

- Ma obrażenia wewnętrzne, który powiększają się z każdym ruchem. Nie jesteśmy w stanie nic zrobić.

- Musimy zabrać go do królestwa. Powinien pożegnać się ze swoimi dziećmi - szepnął mężczyzna po czym wyszedł z namiotu i podszedł do Arwen, która dalej płakała.

Aragorn mocno ją przytulił i pozwolił by wypłakała się w jego ramionach. Po kilu minutach Król rozkazał przygotować wszystko do powrotu do królestwa. Ciała Legolasa, Tauriel i Eleny zostały położone na nosze i zaniesione do królestwa. Po czterogodzinnym marszu w końcu nie wielka armia wróciła do Leśnego Królestwa, a ciała władców zostały przeniesione do sali uzdrowicieli. Gdy tam weszli ujrzeli nie przytomną Księżniczkę, a obok niej Amrasa i Eärendila. Książę widząc swoich rodziców od razu tam podbiegł i mocno ich przytulił. Ciało jego matki było lodowate i pozbawione wszelkich kolorów. Wiedział, że nie żyła. Po chwili Legolas otworzył oczy, a gdy ujrzał swego syna szeroko się uśmiechnął.

- Gdzie jest Anarion? - spytał słabym głosem i rozejrzał się po sali, a gdy ujrzał córkę zrobił przerażoną minę.

- Spokojnie tato tylko śpi - powiedział ze łzami w oczach Książę.

- Przypomina mi matkę, jest taka do niej podobna - wyszeptał, a na jego twarz wrócił smutek.

Wtedy Księżniczka otworzyła oczy, a widząc swego ojca z pomocą Amrasa wstała z łóżka i podeszła do Legolasa.

- Tato - jęknęła, a z jej oczu popłynęły łzy.

- Nie płacz kochanie - powiedział i delikatnie ją objął - Eärendilu postanowiliśmy z Aragornem, że jak dorośniecie to z Almáriel przejmiecie władzę w Gondorze, a ty moja kochana Anarion zasiądziesz na tronie Leśnego Królestwa.

- Ale ja nie mogę... - szepnęła.

- Dasz radę. Kocham was całym sercem i razem z mamą zawsze będziemy nad wami czuwać - po tych słowach wydał swoje ostatnie tchnienie.

*****************************************************************************************

To już ostatni rozdział, więc przed nami już tylko epilog i koniec. No ja sama nie mogę w to uwierzyć i szybko nie uwierzę. Jestem wam bardzo wdzięczna, że czytacie moje wypociny i zawsze przy mnie jesteście i służycie dobrą radą. Wasze komentarze zawsze sprawiały uśmiech na mojej twarzy, nawet jeśli rozdział był beznadziejny. Epilog postaram się dodać jutro, albo po jutrze. Jeśli chcecie dalsze losy, tylko teraz ich dzieci to piszcie w komentarzu :D Od razu mówię, że może kiedyś pojawi się zupełnie nowa książka, o zupełnie innych przygodach Legolasa i Tauriel. Mam nadzieję, że kiedyś zacznę ją pisać.

- Tauriel


Miłość przezwycięży wszystko, nawet śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz