Rozdział 4

1.5K 76 7
                                    

( POV LEGOLAS )


Następnego dnia udałem się z samego rana do Tauriel. " Muszę z nią porozmawiać, mój ojciec nie będzie decydował z kim mogę się związać". Gdy byłem pod jej komnatą rozejrzałem się czy nie ma w okolicy ojca i strażników. Zabronił mi do niej przychodzić i strażnicy mają mu mówić czy u niej byłem " Czemu on mi niszczy życie". Zapukałem do komnaty i nie czekając na odpowiedź chicho wszedłem w obawie, że jeszcze śpi, lecz tak nie było

- Co się stało - spytałem Tauriel siedzącą skuloną i płaczącą na łóżku.

- Nic - odpowiedziała ocierając łzy

- Słyszałaś wczorajszą rozmowę? - elfka tylko przytaknęła głową - co dokładnie słyszałaś?

- Że nie mogę być z tobą, bo jestem tylko Kapitanem Straży

- Tylko tyle?

- Coś tam jeszcze mówiliście, ale przestałam słuchać.

" Czyli nie wie nic o zaręczynach" pomyślałem ucieszony

- Tauriel kocham cię i zrobię wszystko abyśmy byli razem. Obiecałem ci, że zawsze będę przy tobie i tak będzie - delikatny uśmiech wpłynął na twarz elfki

- Twój ojciec na to nie pozwoli - znowu posmutniała

- Kochanie spójrz mi w oczy. Mój ojciec nie będzie królem w moim sercu. Sam decyduje kogo kocham a ojciec tego nie zmieni i nie będzie mi mówił z kim mam być i wybierał mi narzeczonych.

- Narzeczonych? - elfka zrobiła zdziwioną minę

- Nie to miałem na myśli - zaraz się sam wydam - myślę, że mój ojciec byłby do tego zdolny

- Widzisz on zrobi wszystko aby nas rozdzielić - łzy zaczęły spływać jej po policzku - źle się czuję, zostawisz mnie samą?

- Może pójdę po uzdrowicieli? - spytałem z troską

- Nie! - krzyknęła elfka - wyjdź już - nie chciałem tego robić, ale jej usłuchałem i wyszedłem z komnaty.


Minęło 11 dni, Legolas ani razu nie zajrzał do elfki, ona po prostu nie chciała go widzieć. Tego dnia Tauriel mogła wyjść ze swojej komnaty, ale nie mogła wrócić do swoich obowiązków, była jeszcze za słaba, choć często błagała króla aby jej nie zabraniał chodzić na patrole, to on i tak się nie zgadzał, martwił się o nią. Tauriel pozostało tylko chodzenie bez celu po całym królestwem, pod stałym okiem strażników ( na wszelki wypadek jakby się źle poczuła ).

***

Legolas kłócił się ze swoim ojcem w sali tronowej, raczej wszyscy wiedzą dlaczego.

- Mówiłeś, że traktujesz Tauriel jak swoją córkę, więc dlaczego zabraniasz nam być razem skoro wychowałeś też i mnie i wiesz, że nie zrobię jej krzywdy

- Wiem o tym, ale jak się przed chwilą wyraziłeś, ona jest dla mnie JAK córka, ale nią NIE JEST, a ty jesteś moim pierworodnym.

- Wiem, że chcesz aby była szczęśliwa. Jak pozwolisz nam być razem, to uwierz, że uśmiech z jej twarzy nie zniknie ani na minute.

- Synu, wiem że ją kochasz, ale czy ona ciebie również? A nie pomyślałeś, że może tylko ty chcesz abyście byli parą?

- To nie prawda - Legolas dłużej nie wytrzymał i udał się wściekły do swojej komnaty pozostawiając ojca samego w sali tronowej "Skoro mnie nie posłucha, to musi mu powiedzieć o tym Tauriel" pomyślał król. Thranduil wezwał strażnika i posłał go po elfkę. Po chwili drzwi komnaty się otworzyły i stanęła w nich młoda elfica

Miłość przezwycięży wszystko, nawet śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz