Nowe Zło 15

438 34 19
                                    

Amras z Eärendilem siedzieli przy Anarion, która teraz nie spokojnie spała. Cały czas się wierciła i wołała o pomoc. Chłopcy próbowali ją obudzić, ale na nic się to zdało. Elfka była pogrążona w koszmarze, z którego tylko lekarstwo Meril mogło ją obudzić. Kobieta wykorzystała przeciwko niej jej słabości i wiedziała, że kiedy się obudzi będzie przerażona. Meril z Cirionem i Ceorlem uśpili już prawie całe królestwo, co zdołało zauważyć kilku strażników. Szybko pobiegli do komnaty Księżniczki, by poinformować o tym Eärendila.

- Książę, coś złego dzieje się w królestwie - powiedział jeden z nich.

Elf spojrzał na nich zaniepokojony.

- Co się stało?

- Większość strażników wpadła w śpiączkę i nie możemy ich obudzić.

- Tak jak Anarion - szepnął Amras i spojrzał na dziewczynę, która była cała blada.

- Musimy to sprawdzić - powiedział Eärendil i spojrzał na swojego przyjaciela.

- Nie możemy jej zostawić - warknął Amras.

- Wiem, ale nie mamy wyjścia. Musimy sprawdzić co się dzieje inaczej nie będzie tu bezpiecznie.

Po tych słowach wraz ze strażnikami wyszli na korytarz i zeszli na niższe piętra. W tym samym czasie Cirion zakradł się do komnaty Księżniczki. Widząc, że śpi podszedł do niej i podał jej wywar, który miał ją obudzić. Po kilku minutach elfka zaczęła powoli otwierać oczy. Czuła potworny ból głowy i z ledwością rozejrzała się po komnacie, a gdy ujrzała Ciriona gwałtownie się podniosła i uciekła w kąt pokoju.

- Co tu robisz? - spytała drżącym głosem.

- Anarion, musimy porozmawiać - szepnął.

- Nie mamy o czym - warknęła - wyjdź stąd!

- Proszę. Chociaż mnie wysłuchaj.

- Nie! - krzyknęła, a po jej policzku spłynęło kilka łez - Nie chcę Cię widzieć! Wyjdź stąd!

- Anarion, ja... - zaczął podchodząc do niej, a kiedy stał na przeciwko niej poczuł przeszywający ból w brzuchu.

Księżniczka po wbiciu sztyletu w jego ciało wyminęła go i zaczęła uciekać. Biegła ze łzami w oczach korytarzem i szukała swojego brata i Amrasa. Kiedy znalazła się przy sali tronowej usłyszała dobrze znany jej śmiech. Weszła do środka i zauważyła Meril, która trzymała sztylet przy szyi Eärendila. Amras stał na przeciwko nich, ale nie był w stanie nic zrobić. Nie chciał ryzykować życia przyjaciela.

- O kogo ja widzę - zaśmiała się kobieta.

- Zostaw go! - warknęła elfka lekko drżącym głosem.

- Haha...niby czemu miałabym to zrobić. Zabicie was będzie odpowiednią zemstą. Oni i tak nie wygrają tej bitwy. 18 tysięcy ludzi przeciwko 10 tysięcznej armii elfów. 

Anarion otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Była pewna, że jej rodzice przegrają tę wojnę.

- Weź mnie zamiast jego - szepnęła - to na mnie Ci zależy.

- Tak to prawda - zaczęła - ale jak wezmę was wszystkich będzie ciekawiej.

- Za wami! - krzyknął Eärendil, ale było za późno.

Dwóch mężczyzn podeszło do Anarion i Amrasa i przyłożyło im chusty z jakąś cieczą, po czym stracili przytomność.

***

- Jak daleko są? - spytał Legolas.

- Niecałe 2 mile stąd - odpowiedział Celahir jadący obok przyjaciół z Eleną. 

Miłość przezwycięży wszystko, nawet śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz