Rozdział 14

1K 62 10
                                    

( POV LEGOLAS )

Tauriel po raz kolejny dziś wymiotowała. Martwiłem się o nią. Próbowałem z nią rozmawiać, ale wmawiała mi, że to zwykłe zatrucie. Może to i prawda? Sam już nie wiem.

- Lepiej? - spytałam kucając koło niej

- Nie.

- Tauriel, może ty chora jesteś? Gdyby to było zatrucie, to by już dawno przeszło

- To zatrucie. Na pewno

- Skąd ta pewność?

- Bo zjadłam jagody. To od nich.

Gdy usłyszałem co zrobiła, to aż mnie zatkało. Elfka, która na wszystko uważa, dokładnie sprawdza, zjadła leśne jagody.

- Że co zrobiłaś? - spytałem nie dowierzając

- Bo byłam głodna i akurat rosły tam gdzie stałam. Więc zerwałam kilka i zjadłam

- Nie no nie wierzę

- Przynajmniej wiemy, że nie jestem chora

- Że nie jesteś chora?! Tauriel te jagody są zatrute nie wiadomo co ci się może stać - krzyknąłem na nią. Chyba już się lepiej czuła bo wstała i odeszła kawałek ode mnie

- Jak na razie nic mi nie jest - odparła niewzruszona

-  Wiedziałem, że to będzie zły pomysł - szepnąłem sam do siebie. Niestety Tauriel to usłyszała

- O czym ty mówisz? - spytała

- Nic, nie ważne

- Powiedz!

- Chodzi mi o to, że ta ucieczka była złym pomysłem

- Przecież to ty powiedziałeś, żebyśmy uciekli

- Tak to prawda, ale myślałem, że się nie zgodzisz

- Dlaczego tak sądziłeś?

- Myślałem, że uważasz podobnie jak ja , że nasz związek nie ma przyszłości i nie powinniśmy tego zaczynać

( POV TAURIEL )

- Myślałem, że uważasz podobnie jak ja, że nasz związek nie ma przyszłości i nie powinniśmy tego zaczynać - gdy usłyszał te słowa, to po prostu nie mogłam tego zrozumieć

- Myślałam tak, gdy Thranduil mi groził, ale gdy postanowiliśmy uciec to byłam tego pewna. Teraz już sama nie wiem. To była największa pomyłka w moim życiu

- Tauriel o czym ty mówisz?

- Że jesteś tą pomyłką! Kochałam cię, oddałam ci wszystko, a teraz nawet nie mam gdzie uciec! Wszędzie są strażnicy, którzy mogą mnie zabić! Przez ciebie zostałam z niczym - nie powinnam mu tego mówić, ale nie wytrzymałam. Po słowach, które od niego usłyszałam mówiłam co mi ślina na język przyniesie. To prawda, że zostałam z niczym, że nie mam dokąd się udać, ale że go nie kocham to było kłamstwo. Kochałam go i nadal kocham, ale muszę od niego odpocząć i wszystko sobie poukładać. Ruszyłam więc przed siebie

- Tauriel przepraszam - krzyknął

- W dupie mam twoje przeprosiny!

- Gdzie idziesz? - spytał się zdziwiony

- Tam gdzie nie ma ciebie! - po tych słowach znikłam mu z pola widzenia. Byłam naprawdę wściekła na niego, ale w środku czułam smutek, że tak źle go potraktowałam. Szłam parę minut gdy usłyszałam szelest. Szybko wyjęłam łuk, napięłam cięciwę i czekałam. Z kilku stron dochodziły coraz to głośniejsze dźwięki.

Miłość przezwycięży wszystko, nawet śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz