-7-

399 45 8
                                    

Kiedy wydawało im się, że już nic nie można zrobić i Vader na pewno ich złapie, Chewie włączył dodatkowe zasilanie i uciekli sprzed oczu Lorda.

-Czemu on tak was ściga? - spytał Han przy lądowaniu
-Uhm - myślał Luke - Chce żebyśmy byli jak on
-To znaczy? - dopytywał
-Przeszli na Ciemną Stronę Mocy - odpowiedziała za brata Leia
-Czemu akurat wy? - wylądowali
-Hm.. - zaczęła Leia
-Jakby ci to powiedzieć .. - dodał Luke
-Jest naszym ojcem - powiedzieli razem
-Ojcem? - patrzył na nich z niedowierzaniem

Po tej krótkiej rozmowie wszyscy razem z Chewbaccą wysiedli z Sokoła. Na Naboo dzień się dopiero zaczynał. Leia wpatrywała się we wschodzące słońce.

-I co, księżniczko - podszedł do niej Han - uratowałem was - dodał - Nawet nie podziękujesz?
-Teraz pewnie zamierzasz znowu polecieć nie wiadomo gdzie i robić nie wiadomo co - powiedziała ignorując jego pytanie
-Być może - rzucił - Chyba, że chcesz, żebym został - włożył ręce do kieszeni i razem z Leią wpatrywał się w słońce
-Być może - klepnęła go w ramię i poszła do Luka

W pałacu wszystko było tak, jak przed wyjazdem. Leia poszła do swojego pokoju. Wtedy przyszedł Luke.

-Wiesz... - zaczął - Nie chciałem cię martwić na Tatooine, ale ktoś specjalnie zepsuł nasz statek.
-Ale kto mógł to zrobić? - do głowy przychodziła jej jedna osoba
-Pewnie ktoś, kto wydał nas Vaderowi - kontynuował - Też mi się wydaje, że to Kay - dorzucił
-Czyli to może być on? - zapytała - Wydawał się taki miły - westchnęła
-Prawdopodobnie tak - stwierdził - A co z Hanem?
-Jak to "co z Hanem"? - chciała uniknąć odpowiedzi
-Myślałem, że powiedziałaś mu - tłumaczył - co czujesz - dodał
-Ja? Ja nic nie czuję, a do Hana w szczególności nie - sama nie wierzyła w swoje słowa
-Okay - rozłożył ręce - Muszę iść, na razie - pomachał jej ręką i wyszedł z pokoju

*Imperium*

-Znowu wam uciekli - Vader był bardzo zły
-Tak, Lordzie, ale robimy co w naszej mocy - tłumaczyli się jego generałowie
-Mocy? Pokazać wam moc? - zaczął dusić jednego z generałów, po chwili go puścił - Leia i Luke mają taką samą moc - wyjaśnił - albo nawet większą - dodał - Nie chcecie chyba, żeby używali jej przeciwko nam i Imperium
-Nie - odpowiedzieli zgodnie
-Więc radzę wam ich złapać i przyprowadzić do mnie - groził im - Odejść - jeden z generałów posłusznie odszedł, drugi został - Czego chcesz?
-Lordzie, nasi szpiedzy dowiedzieli się, że pana syn, Luke, organizuje jutro przyjęcie z okazji urodzin księżniczki Lei - mówił
-Wypadałoby, żebym był na urodzinach córki - zaśmiał się złowieszczo

*Naboo*

Cały dzień Leia siedziała w pokoju i nie wpuszczała nikogo, nawet Luka. Myślała tylko, co ma zrobić z tym dziwnym uczuciem do Hana. Nie chciała się przyznać, że go kocha, jednak było w nim coś wyjątkowego.

Następnego dnia księżniczka obudziła się później niż zwykle. Założyła swoją ulubioną, białą sukienkę, a włosy zostawiła rozpuszczone. "Dziś nie będę się niczym martwić " - pomyślała. W końcu miała urodziny. Kiedy zeszła na śniadanie siedzieli tam już Luke i Han.

-Cześć, chłopaki - przywitała się i usiadła
-Cześć - odpowiedział Luke
-Świetnie wyglądasz - skomplementował ją Han
-Dziękuję - uśmiechnęła się
-Na reszcie widzę twój uśmiech - puścił jej oczko
-To ja już pójdę - rzucił Luke i wyszedł
-Zostaliśmy sami - powiedział Han
-Dzisiaj nie zamierzam się niczym martwić - oznajmiła ignorując to, co powiedział
-Ja cię martwię? - zapytał zmieszany
-Nie, raczej nie - uspokoiła go - Tylko to, co robisz
-Chwila, co ja robię?

Nie odpowiedziała mu, ponieważ przyszedł Lando i zabrał ją na ważne spotkanie.

*Imperium*

-Przygotować mi statek - rozkazał Vader
-Oczywiście, Lordzie Vader - odpowiedział jeden ze szturmowców

Darth udał się do Imperatora, aby uprzedzić go o swoim krótkim wyjeździe.

-Gdzie lecisz? - zapytał
-Lecę na Naboo - odpowiedział
-W jakim celu? - dopytywał
-Leia ma dzisiaj urodziny - tłumaczył - Przy okazji przekonam ją do Ciemnej Strony - zapewniał
-Mam taką nadzieję, Darth - odprawił go

Vader poszedł do swojego statku.

*Naboo*

Korzystając z nieobecności Lei, Luke postanowił iść do Hana.

-Organizuję wieczorem przyjęcie-niespodziankę dla Lei, ma urodziny, będziesz mi potrzebny - przeszedł do konkretów
-Okay, a co mam zrobić? - zapytał Han
-Musisz ją przyprowadzić do pałacowego ogrodu po zachodzie słońca - poinstruował go Luke
-Nie ma sprawy - uśmiechnął się

Godziny mijały szybko i zachód słońca zbliżał się wielkimi krokami. Han poszedł szukać Lei. Nie znalazł jej w pałacu. Szukał jej na dworzu. Znalazł ją. Leżała na trawie. Miała zamknięte oczy. W promieniach zachodzącego słońca wyglądała ślicznie. Mógłby patrzeć na nią godzinami. Podszedł do niej.

-Leia - otworzyła oczy
-Han? - zdziwiła się
-Pójdziesz gdzieś ze mną? - zapytał z uśmiechem
-Zależy gdzie - odparła
-Chodź - cały czas się uśmiechał

Han zaprowadził Leię do ogrodu, tak, jak prosił Luke. Wszyscy już tam czekali.

-Czemu idziemy do ogrodu? - zapytała, ale on jej nie odpowiedział

Po chwili przekonała się, że czeka tam na nią impreza urodzinowa. Luke zaprosił wszystkich jej znajomych.

-Pamiętałeś - uśmiechnęła się do Luka - Dziękuję - przytulili się
-Nie ma za co - Luke pocałował siostrę w policzek

W tym momencie do ogrodu wszedł Anakin Skywalker.

star love || L.S. & H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz