Star Love: 28

363 30 10
                                    

Leia's POV

Siedzimy z Hanem w miejscowej kantynie. Uważnie obserwujemy każdą osobę, która tu wchodzi, lub wychodzi. Każdą, która mogłaby wiedzieć coś na temat rodziców Solo.

Godziny dłużą mi się niemiłosiernie, a nawet w pomieszczeniu upał jest nie do zniesienia.

- To jak? Co robimy? - pytam w końcu, kiedy kolejna podejrzana osoba opuszcza kantynę

Solo wzdycha i po kilku sekundach namysłu wstaje od stolika, podpierając się o niego. Podchodzi do baru i rozpoczyna rozmowę z kelnerem. Próbuję coś wyczytać z ruchu ich warg, ale nie idzie mi najlepiej.

Opróżniam szklankę z sokiem owocowym (przecież prowadzimy Sokoła). Pewien Twi'lek, o żółtych oczach i różowej barwie skóry podchodzi do mnie i siada na przeciwko.

- Przepraszam, czego pan tu szuka? - pytam rzeczowo. Istota mierzy mnie wzrokiem, a po chwili odpowiada
- Wiem coś o waszej sprawie - szepcze, a jego lekku kołyszą się wesoło. Posyłam mu pytające spojrzenie, po czym Twi'lek zaczyna mówić - Za czasów wojen klonów, mój ojciec walczył u boku niejakiego Bena Solo. Jego szukacie, prawda? - uważnie mierzy mnie wzrokiem. Prawie niezauważalnie kiwam głową - Tu go niestety nie znajdziecie. Kilkanaście lat temu wyjechał na Duro, ale kto wie, gdzie teraz jest. Może tam znajdzjecie więcej wskazówek - stopniowo ścisza ton głosu

Jego żółte tęczówki przewiercają mnie na wylot. Kim on jest? Dobra, widzę, że to Twi'lek. Może powinnam podpytać go o coś więcej? Ale skąd wiem, że te informacje są prawdziwe? I czemu nie wspomina nic o matce Hana?

- Mówisz, że wyjechał na Duro - zaczynam analizować na głos wszystko, co powiedział - Kim jesteś? Skąd mam wiedzieć, że można ci ufać? - mrużę oczy. Staram się wyczytać coś z jego spojrzenia, albo z zachowania. Twi'lekańskie lekku zwijają się i prostują na zmianę
- Droga pani, jestem rebeliancką wtyką - składa ręce w zabawny sposób - Orn Free Taa. Przyjemność po mojej stronie, księżniczko - uśmiecha się ciepło

Orn Free Taa- to mi zupełnie nic nie mówi, nie znam go. Mimo to odpowiadam równie ciepłym uśmiechem.

Han po kilku minutach rozmowy z kelnerem wraca do naszego stolika i siada obok mnie. Ponieważ jego wcześniejsze miejsce jest zajęte przez rebeliancką wtykę.

- On nic nie wie - rzuca zniechęcony. Jakby nie przejmował się obecnością Taa - Od początku wiedziałem, że to nie ma sensu
- Han, nie rozsiadaj się tak. Jedziemy na Duro - mówię zdecydowanie. Wstaję od stolika. Patrzy na mnie zdziwiony
- Duro?
- Tak. On mówi, że znał twojego ojca. Podobno wyjechał na Duro. - nie będę go zadręczać drugą częścią jego wypowiedzi o tym "ale kto wie, gdzie teraz jest"
- Skąd mamy wiedzieć, że mówi prawdę? - Solo mrozi Twi'leka wzrokiem
- Och, sir, jestem z Rebelii - odpowiada wesoło

Han patrzy na mnie wyczekująco, jakby szukał jakiegoś potwierdzenia. Uśmiecham się i kiwam głową. Wyciągam rękę w jego stronę. Po chwili namysłu ujmuje ją i wstaje od stolika. Twi'lek żegna się z nami i wychodzimy

Han's POV

Sprawdzam, czy silniki są gotowe i odpalam je. Statek szarpie i podnosi się znad ziemi. Planeta Adumar stopniowo oddala się. Wstukuję do komputera dane Duro.

Nie jestem zbyt przekonany, że moi rodzice mogą być na Duro. Duro? Przecież tam jest zimno jak w grobie. Chyba prędzej wybraliby Tatooine. Tam jest chociaż ciepło.

W ogóle, to dziwnie się czuję. Doceniam to, że Leia chce pomóc mi ich odnaleźć, ale chyba za bardzo wierzy w to, iż może nam się udać.

- Hipernapęd gotowy. Możemy wejść w nadświetlną - oznajmia Leia i przeciąga dźwignię

star love || L.S. & H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz