witaj, czytelniku c:
koniecznie przeczytaj notkę pod rozdziałem :)Leia's POV
Obudziłam się wcześniej niż zwykle. Promienie słońca wpadając przez okno oświetlają moją twarz. Niechętnie otwieram oczy.
Idę do kuchni. Antrot siedzi przy stole i od razu kieruje wzrok w moją stronę.
- Dzień dobry, księżniczko - uśmiecha się krzywo
- Cześć - rzucam obojętnie
- Coś nie jesteś zbyt rozmowna.. - stwierdza i unosi jedną brew. Jak ten człowiek mnie denerwuje.
- Jest po prostu za wcześnie - nalewam sobie soku do szklanki i wracam do pokojuNie wiem, czy dobrze zrobiłam zgadzając się na ten cały pobyt na Jakku. Chciałabym być ze wszystkimi na Endorze i brać udział we wszystkich ważnych naradach.
Właśnie, kiedy toczy się gra o losy Republiki, muszę siedzieć tutaj i bezczynnie się temu przyglądać.
A szczególnie chciałabym być tam, przy Hanie. Tęsknię za nim. Brakuje mi jego uśmiechu, ciepłego spojrzenia.. Chciałabym go przytulić, tego potrzebuję.
Wiem, co mogłabym zrobić, żeby jakoś im pomóc, ale jestem pewna, że nikomu się nie spodoba.
Nikt nie musi wiedzieć.
Han's POV
Wszyscy piloci, ubrani w charakterystyczne czerwone stroje z białymi kamizelkami stoją w równych rzędach. Generałowie tworzą oddzielnią grupkę. Stoję obok Luka i Kaya. Czekamy. Po chwili pojawia się lekki podmuch wiatru i Gwiezdny Niszczyciel przygotowywuje się do lądowania. Nadal czekamy. Wszystko wydaje się być, jak z jakiegoś kiepskiego filmu science-fiction. Statek w końcu wylądował. Wychodzi z niego jakiś starszy pan w kapturze, a za nim postać, sylwetką przypominająca kobietę. Później cały oddział szturmowców. Mężczyzna podchodzi do Mont Mothmy. Rozmawiają. Słyszę jego przenikliwy śmiech. Jego towarzyszka rusza się z miejsca dopiero wtedy, gdy gestem dłoni pokazuje jej, aby podeszła. Nie udaje mi się nic usłyszeć z ich rozmowy. Po chwili mężczyzna zdejmuje kaptur z głowy kobiety.
To Leia? Jak? Czemu?
Budzę się oddychając szybko. Przełykam ślinę. To niemożliwe. To tylko moja wyobraźnia. Nic takiego się nie wydarzy.
Wstaję. Idę przemyć twarz wodą. Okazuje się, że jest później, niż myślałem. Po chwili siedzę już w kokpicie Sokoła. Odwiedza mnie Luke.
- Cześć - rzuca i siada na fotelu drugiego pilota
- Cześć - odpowiadam. Wydaje mi się, czy jest smutny? - Luke, co jest?
- Nic - mamrocze przesuwając dłońmi po twarzy
- Młody, mnie nie oszukasz - śmieję się pod nosem. Nie jest ode mnie dużo młodszy, ale zawsze, kiedy go tak nazywam wkurza się. Nie pokazuje tego, ale ja wiem, że tak jest.
- Nie mogłem spać w nocy .. - wzdycha
- Koszmary? - unoszę brwi
- Hm.. Można tak powiedzieć.. - udaje, że panel sterowania bardzo go zainteresował - Śniła mi się moja siostra - wyznaje. Mówi tak, jakby te słowa sprawiały mu ból. Nie przerywam mu - Przeszła na Ciemną Stronę. Tym razem nie przez ojca... Przez tę beznadziejną sytuację, w jakiej znajduje się teraz Rebelia - ucinaNie za bardzo wiem, jak powinienem zareagować. Mi przyśniło się dokładnie to samo.
- Chciała nam pomóc - dodał szeptem
On chyba próbuje przez to powiedzieć, że jest duża szansa, aby ten sen się spełnił. Uważam, że Leia nie zrobiłaby czegoś aż tak głupiego.
Wezwali nas na zebranie. Dowiedzieliśmy się na nim, między innymi, iż sam imperialny "Mistrz" zamierza przylecieć na Endor, aby negocjować z Mont Mothmą.
Najgorsze, czego mogłem się dowiedzieć.
Leia's POV
- .. Oficjalnie stajesz się częścią naszego Imperium Galaktycznego - oznajmia mi mój "nowy Mistrz".
Teraz już nie ma odwrotu.
Z kieszeni wyjmuje miecz świetlny. Niepewnie podchodzę bliżej i drżącą ręką zabieram przedmiot. Obracam go w rękach. Czy tylko ja słyszę jak mocno bije moje serce?
Odnajduję guzik i włączam miecz świetlny. Ostrze błyszczy na czerwono. Tak bardzo się cieszę, że jego odgłos zagłusza mój nierówny oddech.
Czerwone oczy mojego Mistrza wpatrują się we mnie, intensywnie.
- Cieszę się, że zmądrzałaś - na jego twarzy dostrzegam coś, co mogłoby przypominać uśmiech
Aha, jasne, ja też się bardzo cieszę. Udaję się do przydzielonej mi kajuty. Drzwi od pomieszczenia rozsuwają się, po czym wchodzę. Ściany pomalowane na biało powodują, że mrużę oczy. Mrugam kilka razy. Na przeciwko drzwi zdajduje się okrągłe okienko, przez które widać gwiazdy. Przy ścianie jest łóżko, wygląda na wygodne, a obok niego coś jak szafka nocna. Po lewej stronie znajduje się szafa na ubrania.
Siadam na łóżku. Nowy miecz świetlny kładę na szafce nocnej.
Ugh, namieszałam w Galaktyce bardziej, niż to było w ogóle możliwe...
Kładę się. Powoli zamykam oczy. Po mojej głowie przebiega tysiąc myśli na minutę. I coś jak.. Przeczucie? Tak, to coś w ten deseń. Ale.. Czego dotyczy?
Po chwili intensywnych rozmyślań, usypiam.
Idę przez gęsty las na.. Endorze? Jest ciepły wieczór. Mam na sobie szary strój. Przy moim pasie zwisa miecz swietlny, a z drugiej strony blaster. Po kilkunastu minutach docieram do.. nowej bazy Rebeliantów? Odnajduję tylne wejście i wchodzę. Widzę biały korytarz. Wyjmuję blaster. Z jednego z pomieszczeń wyhodzi dwóch pilotów. Strzelam w nich. Ciała opadają na ziemię, a ja dalej przemierzam korytarz. Rozglądam się na wszystkie strony. Po chwili znajduję się już w głównym centrum dowodzenia. Admirał Ackbar i przywódczyni Rebelii w spokoju analizują jakąś mapę. Bez zastanowienia wymierzam w nich strzał i...
Budzę się z przyśpieszonym oddechem. Mam sucho w gardle. Co to miało być? Cholerna podświadomość?
Muszę zrobić to, co mam zrobić, zanim do reszty oszaleję.
~×~
chyba nie wyszedł mi ten rozdział tak, jak chciałam.. czekaliście długo, a i tak jest taki krótki i w ogóle..
mam nadzieję, że wybaczycie. wynagrodzę w następnym :*
a teraz.. bardzo ważna sprawa:
pytania do bohaterów! piszcie do kogo, a później pytanie/a o ich przeszłość, przyszłość, teraźniejszość c:oficjalnie też rozpoczynamy odliczanie do końca!
rozdział 25 oznacza, że do końca zostało 5 c;
![](https://img.wattpad.com/cover/59194603-288-k110717.jpg)