Star Love: 26

280 28 11
                                    

Z dedykacją dla DupaHana

Leia's POV

Obudziłam się, ale nie mogę ocenić, czy jest późno, czy wcześnie. Chodzę po pokoju i obmyślam szczegóły mojego planu. Wiem, co mam zrobić, ale czy starczy mi odwagi?

Uspokajam się. Biorę kilka głębokich wdechów. Muszę pokonać to dziwne uczucie. Ono w niczym mi nie pomoże. Zamykam oczy. Oczyszczam umysł z różnych dziwnych myśli. Jestem gotowa.

Wychodzę z pokoju. Rozglądam się po korytarzu. Nie ma nikogo. Skręcam w prawo. Idzie kilku szturmowców. Przez chwilę znów ogarnia mnie niepokój. Próbuję zachować się normalnie. Dwóch z nich zatrzymuje mnie.

- Cześć, jak leci, chłopaki? - zagaduję ich. Jeden z nich rozgląda się, a później oboje zdejmują hełmy. Han i Luke
- Chodź, Leia, Kay na nas czeka - oznajmił Luke
- Nie, poczekajcie. Ja mam plan

Przekonałam ich. Wyjaśniłam szczegóły mojego planu i cała trójka się zgodziła. Luke ma się zająć przygotowaniem statku na naszą ucieczkę, Kay wyłączeniem wszystkich kamer i czujników, tymczasem ja i Han musimy rozmieścić ładunki wybuchowe w składzie z bronią. To miejsce jest sercem tej stacji bojowej.

Tak, sama wymyśliłam ten plan.

Razem z Hanem przebranym za szturmowca zmierzamy w stronę składu z bronią. Mimo obecnej sytuacji i miejsca, w którym się znajdujemy, jestem szczęśliwa. Jest tu ze mną Solo i to dodaje mi odwagi.

- Wydaje mi się, czy jesteś jakiś dziwny? Coś się stało? - pytam po pewnym czasie
- Nie.. Nie przejmuj się - w tym momencie pewnie ujrzałabym uśmiech na jego twarzy, gdyby nie ten hełm - Zróbmy, co trzeba i wynośmy się stąd - podaje mi rękę i idziemy dalej

Po kilku minutach "spacerku" jesteśmy na miejscu. Mam nadzieję, że mój brat wyłączył kamery. Wstukuję kod na panelu znajdującym się obok metalowych drzwi. Czerwone kółeczko zmienia się na zielone i drzwi się otwierają.

Ładunki wybuchowe umieszczamy na ścianach. Są w mniej więcej równych odstępach. Czujniki ustawiamy na 3 minuty. Tyle powinno wystarczyć.

Wychodzimy. Tym samym kodem blokuję drzwi. Han daje chłopakom znak przez komunikator. Mamy około dwie i pół minuty. Szybko idziemy w stronę windy, która już na nas czeka. Wybieram guzik nr 3, to znaczy, że pojedziemy na piętro z hangarami.

W kokpicie jednego z frachtowców zauważam Luka i Kaya. Daję im znak ręką, żeby odpalali silniki. Została minuta. Mam nadzieję, że nam się uda.

Usłyszeliśmy dźwięk wybuchu i w tym samym momencie nasz statek startuje. Solo od razu włącza hipernapęd, co wedłg mnie jest totalnie bezmyślne, ale w tym momencie jest jedynym rozwiązaniem, i znajdujemy się poza stacją bojową. Gwiazdy zaczynają się rozmywać. Spoglądam przez okno. W miejscu największej stacji bojowej w Galaktyce są teraz szczątki wybuchu. Udało się.

- Dobra robota, chłopaki - uśmiecham się

Podchodzę do Hana, siedzącego na fotelu pilota i całuję go w policzek.

- Hej, Luke, może zostawmy ich samych - zaśmiał się Kay i po chwili w kokpicie zostajemy tylko ja i Solo

Siadam na jego kolanach i wtulam się w jego tors. On również zamyka mnie w szczelnym uścisku. Zamykam oczy. Uwielbiam to uczucie, kiedy Han jest obok mnie i mogę rozkoszować się jego obecnością.

- Dziękuję za pomoc, ale skąd wiedziałeś? - otwieram oczy i uważnie lustruję jego twarz, na której pojawia się lekki uśmiech
- Przeczucie - całuje mnie w czoło

Kiedy teraz tak myślę, to bez nich nie dałabym sobie rady. Dzięki nim się udało. Wystarczy teraz wrócić na Endor i.. świętować.

Han's POV

Leia zasnęła u mnie na kolanach. Wygląda tak słodko. Nie chciałbym jej budzić. Wydaje mi się to prawie nie możliwe. Księżniczka, taka ważna osoba, i.. zwykły pilot z Korelii?

Jestem najszczęśliwszym człowiekiem w Galaktyce.

Nasz imperialny frachtowiec przygotowywuje się do wyjścia z nadprzestrzeni, więc jestem zmuszony obudzić moją księżniczkę.

- Kochanie - szepczę jej do ucha. Powoli otwiera oczy - Niedługo będziemy lądować - oznajmiam
- Okay - odpowiada mi nieco zaspanym głosem i wstaje

Siada na gotelu drugiego pilota. Gwiazdy wracają do swojej normalnej postaci i naszym oczom ukazuje się Endor. Imperialny frachtowiec z każdą chwilą jest coraz bliżej lesistego księżyca, a po chwili lądujemy.

Wysiadamy ze statku. Wszyscy już chyba wiedzą, co się stało. Piloci krzyczą i klaszczą, a Mont Mothma i Admirał Ackbar patrzą na nas z podziwem. Chewie przedziera się przez tłum i mocno mnie przytula.

- Awggrraahh - wyryczał prosto do mojego ucha
- Tak, tak, też tęskniłem, przyjacielu- klepię go po plecach i śmieję się
- Ej, bo będę zazdrosna - Leia również się zaśmiała. Chewie odrywa się ode mnie i przytula ją
- Teraz to ja będę zazdrosny - odchrząkam i unoszę jedną brew.

Moja księżniczka podchodzi do mnie i całuje mnie namiętnie. Znów rozlegają się oklaski. A, no i wesołe ryki Chewiego.

W mojej głowie znów pojawia się ten głos.

,,Gratuluję, kapitanie Solo"

~×~

niecałe 800 słów, ale bardzo się starałam, wierzcie mi :)

jeszcze 4 do końca! (tej części c:)

star love || L.S. & H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz