Z dedykacją dla DupaHana ❤
Leia's POV
Obudziłam się, ale nie mogę ocenić, czy jest późno, czy wcześnie. Chodzę po pokoju i obmyślam szczegóły mojego planu. Wiem, co mam zrobić, ale czy starczy mi odwagi?
Uspokajam się. Biorę kilka głębokich wdechów. Muszę pokonać to dziwne uczucie. Ono w niczym mi nie pomoże. Zamykam oczy. Oczyszczam umysł z różnych dziwnych myśli. Jestem gotowa.
Wychodzę z pokoju. Rozglądam się po korytarzu. Nie ma nikogo. Skręcam w prawo. Idzie kilku szturmowców. Przez chwilę znów ogarnia mnie niepokój. Próbuję zachować się normalnie. Dwóch z nich zatrzymuje mnie.
- Cześć, jak leci, chłopaki? - zagaduję ich. Jeden z nich rozgląda się, a później oboje zdejmują hełmy. Han i Luke
- Chodź, Leia, Kay na nas czeka - oznajmił Luke
- Nie, poczekajcie. Ja mam planPrzekonałam ich. Wyjaśniłam szczegóły mojego planu i cała trójka się zgodziła. Luke ma się zająć przygotowaniem statku na naszą ucieczkę, Kay wyłączeniem wszystkich kamer i czujników, tymczasem ja i Han musimy rozmieścić ładunki wybuchowe w składzie z bronią. To miejsce jest sercem tej stacji bojowej.
Tak, sama wymyśliłam ten plan.
Razem z Hanem przebranym za szturmowca zmierzamy w stronę składu z bronią. Mimo obecnej sytuacji i miejsca, w którym się znajdujemy, jestem szczęśliwa. Jest tu ze mną Solo i to dodaje mi odwagi.
- Wydaje mi się, czy jesteś jakiś dziwny? Coś się stało? - pytam po pewnym czasie
- Nie.. Nie przejmuj się - w tym momencie pewnie ujrzałabym uśmiech na jego twarzy, gdyby nie ten hełm - Zróbmy, co trzeba i wynośmy się stąd - podaje mi rękę i idziemy dalejPo kilku minutach "spacerku" jesteśmy na miejscu. Mam nadzieję, że mój brat wyłączył kamery. Wstukuję kod na panelu znajdującym się obok metalowych drzwi. Czerwone kółeczko zmienia się na zielone i drzwi się otwierają.
Ładunki wybuchowe umieszczamy na ścianach. Są w mniej więcej równych odstępach. Czujniki ustawiamy na 3 minuty. Tyle powinno wystarczyć.
Wychodzimy. Tym samym kodem blokuję drzwi. Han daje chłopakom znak przez komunikator. Mamy około dwie i pół minuty. Szybko idziemy w stronę windy, która już na nas czeka. Wybieram guzik nr 3, to znaczy, że pojedziemy na piętro z hangarami.
W kokpicie jednego z frachtowców zauważam Luka i Kaya. Daję im znak ręką, żeby odpalali silniki. Została minuta. Mam nadzieję, że nam się uda.
Usłyszeliśmy dźwięk wybuchu i w tym samym momencie nasz statek startuje. Solo od razu włącza hipernapęd, co wedłg mnie jest totalnie bezmyślne, ale w tym momencie jest jedynym rozwiązaniem, i znajdujemy się poza stacją bojową. Gwiazdy zaczynają się rozmywać. Spoglądam przez okno. W miejscu największej stacji bojowej w Galaktyce są teraz szczątki wybuchu. Udało się.
- Dobra robota, chłopaki - uśmiecham się
Podchodzę do Hana, siedzącego na fotelu pilota i całuję go w policzek.
- Hej, Luke, może zostawmy ich samych - zaśmiał się Kay i po chwili w kokpicie zostajemy tylko ja i Solo
Siadam na jego kolanach i wtulam się w jego tors. On również zamyka mnie w szczelnym uścisku. Zamykam oczy. Uwielbiam to uczucie, kiedy Han jest obok mnie i mogę rozkoszować się jego obecnością.
- Dziękuję za pomoc, ale skąd wiedziałeś? - otwieram oczy i uważnie lustruję jego twarz, na której pojawia się lekki uśmiech
- Przeczucie - całuje mnie w czołoKiedy teraz tak myślę, to bez nich nie dałabym sobie rady. Dzięki nim się udało. Wystarczy teraz wrócić na Endor i.. świętować.
Han's POV
Leia zasnęła u mnie na kolanach. Wygląda tak słodko. Nie chciałbym jej budzić. Wydaje mi się to prawie nie możliwe. Księżniczka, taka ważna osoba, i.. zwykły pilot z Korelii?
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem w Galaktyce.
Nasz imperialny frachtowiec przygotowywuje się do wyjścia z nadprzestrzeni, więc jestem zmuszony obudzić moją księżniczkę.
- Kochanie - szepczę jej do ucha. Powoli otwiera oczy - Niedługo będziemy lądować - oznajmiam
- Okay - odpowiada mi nieco zaspanym głosem i wstajeSiada na gotelu drugiego pilota. Gwiazdy wracają do swojej normalnej postaci i naszym oczom ukazuje się Endor. Imperialny frachtowiec z każdą chwilą jest coraz bliżej lesistego księżyca, a po chwili lądujemy.
Wysiadamy ze statku. Wszyscy już chyba wiedzą, co się stało. Piloci krzyczą i klaszczą, a Mont Mothma i Admirał Ackbar patrzą na nas z podziwem. Chewie przedziera się przez tłum i mocno mnie przytula.
- Awggrraahh - wyryczał prosto do mojego ucha
- Tak, tak, też tęskniłem, przyjacielu- klepię go po plecach i śmieję się
- Ej, bo będę zazdrosna - Leia również się zaśmiała. Chewie odrywa się ode mnie i przytula ją
- Teraz to ja będę zazdrosny - odchrząkam i unoszę jedną brew.Moja księżniczka podchodzi do mnie i całuje mnie namiętnie. Znów rozlegają się oklaski. A, no i wesołe ryki Chewiego.
W mojej głowie znów pojawia się ten głos.
,,Gratuluję, kapitanie Solo"
~×~
niecałe 800 słów, ale bardzo się starałam, wierzcie mi :)
jeszcze 4 do końca! (tej części c:)
![](https://img.wattpad.com/cover/59194603-288-k110717.jpg)