W końcu nadszedł dzień, na który czekałam. Razem z Hanem przylecieliśmy na Alderaan, gdzie miał odbyć się nasz ślub, aby sprawdzić, czy wszystko jest gotowe.
Byłam bardzo szczęśliwa. Chciałam, żeby ten dzień był idealny. Wszystko wskazywało na to, że będzie.
Wyszliśmy z Sokoła. Wzięłam głęboki oddech, a po chwili powoli wypuściłam powietrze. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie w talii. Wiedziałam, że to Solo. Pocałował mnie w szyję. Uśmiechnęłam się i odwróciłam w jego stronę, a następnie złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
Tę cudowną chwilę przerwał C-3PO, który oznajmił, że wszystko gotowe i sam tego dopilnował. Widziałam, że Han się zdenerwował.
- Co byśmy bez Ciebie zrobili .. - wycedził przez zęby
Droid odszedł lekko urażony. Zaśmiałam się cicho i ruszyłam w stronę budynku, w którym miał odbyć sie ślub. Solo dołączył do mnie i ujął moją dłoń. Poczułam ciepło przepływające przez moje ciało. Zastanawiałam się, jak wyglądałoby to wszystko, gdybym spotkała kogoś innego. Gdyby okazało się, że to ktoś inny jest tym jedynym.
Oboje wiedzieliśmy, że nie potrzebujemy ślubu, żebyśmy byli szczęśliwi, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się. Bardzo kocham Hana, a on mnie, dlatego była to tylko formalność.
- Witajcie, zakochani - podbiegł do nas Luke - Zabieram Ci go, księżniczko - mrugnął jednym okiem i oddalili się
Udałam się do Evelyn, była moją przyjaciółką jeszcze kiedy mieszkaliśmy na Naboo. Ponownie spotkałyśmy się niedawno, ponieważ byłam pewna, że wtedy ona również zginęła.
Eve pomagała mi w przygotowaniach do tego wyjątkowego dnia.
- Jak się czujesz, Leia? - zapytała podekscytowana
- Dobrze... Nie wiem... Chyba... Idealnie? - zaczęłyśmy się śmiaćEvelyn była śliczna. Miała blond włosy, które dotykały ramion oraz brązowe oczy. Podobno, kiedy byłyśmy dziećmi, rozpoznawano nas tylko po kolorze włosów. Ale nie sądzę, żeby to była prawda.
Gdy blondynka kończyła moją fryzurę, Luke złożył nam wizytę. Byłam pewna że przysłał go Han.
- Cześć, dziewczyny - promiennie się uśmiechnął - wyglądasz cudownie - pokiwał głową z uznaniem. Podszedł do Eve i chciał pocałować ją w policzek, ale odsunęła się
- Przyszedłeś tu tylko po to, żeby mi to powiedzieć? - uniosłam jedną brew
- Wygląda na to, że tak, bo Evelyn mnie nie chce - udawał, że mu bardzo przykro - A i jeszcze jedno, Kay nie dotrze na czas .. - przypomniał sobie, kiedy odwrócił wzrok od blondynkiChciałam, żeby oboje byli na moim ślubie. Jednocześnie wiedziałam, że jeśli Kay nie przyjdzie lub spóźni się, ma do tego ważny powód.
Byłam gotowa. Eve zachwycała się efektem swojej pracy, podczas gdy ja zaczynałam coraz bardziej się denerwować. Przyjaciółka chciała mnie jakoś uspokoić, ale kiedy nie dawała rady stwierdziła, że to stres związany ze ślubem i nie da rady nic z tym zrobić.
Blondynka wyszła z pomieszczenia, aby sprawdzić czy wszystko jest gotowe. Zostawiła mnie samą. Miałam chwilę na poukładanie myśli w głowie. Czy na pewno tego chcesz? - przemknęło mi przez myśl, ale natychmiast wyśmiałam moją podświadomość. Dla mnie to było oczywiste.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Powiedziałam "proszę", a do pomieszczenia wszedł Ben. Uśmiechnęłam się, a mężczyzna odwzajemnił mój gest.
