Han's P.O.V.
Martwiłem się o Leię. Od czasu powrotu na Naboo nie wychodziła ze swojego pokoju. Szczerze mówiąc, Luke znosił całą sytuację lepiej niż ona. Kiedy ja, Luke, albo Padmé chcieliśmy z nią porozmawiać zza drzwi słyszeliśmy tylko, że ma "dużo pracy". Osobiście uważam, że nie ma żadnej pracy, bo jej mieć nie może, gdyż jest księżniczką i w ogóle nie chodzi teraz na żadne spotkania, i nie widuje się z Lando, tylko ma mętlik w głowie po swoim przejściu na Ciemną Stronę, powrocie na Dobrą, śmierci ojca, a, no i dowiedziała się, że ma brata. Mogłem tylko udawać, że ją rozumiem. Jednak bardzo chciałem jej jakoś pomóc.
Leia's P.O.V.
Dlaczego wszyscy uważali, że skoro mam ochotę pobyć sama to już mi się coś stało? Z resztą mogliby się domyślić. Kiedy po raz kolejny tego samego dnia usłyszałam pukanie i głos Hana, otworzyłam.
-Och, jednak żyjesz - uśmiechnął się
To chyba był żart, ale nie śmieszny.
-O co chodzi? Masz jakąś sprawę?
Tak, udawałam obojętność po tym, co się stało w siedzibie Imperium. Co mogłam zrobić?
-Ym.. Właściwie to tak - jego wesoły ton głosu zamienił się na tajemniczy
Głośno wypuściłam powietrze, czekając na dalszy ciąg jego wypowiedzi.
-Pójdziesz gdzieś ze mną? - zapytał
-Nie mam czasu - wymyśliłam wymówkęNo tak, bo co jeśli znowu pocałowałby mnie? Co bym zrobiła? Nie miałam zielonego pojęcia, dlatego wolałam unikać takich sytuacji.
-Leia, nie daj się prosić - nalegał
-Odpuść, mam dużo pracy - chciałam zamknąć drzwi, ale zablokował je ręką
-Mnie nie oszukasz - patrzył mi w oczyI znowu poczułam się tak bezradnie. Jakby to, co (ewntualnie) stanie się zaraz było dla mnie ważne, czy tego chcę czy nie. Dotknął dłonią mojego policzka i przesunął kciukiem po mojej kości policzkowej. Poczułam się tak, jakby ktoś puścił mały prąd przez moje ciało. Jego twarz zaczęła się zbliżać do mojej.
-Han, nie - szepnęłam
Widocznie zignorował moje słowa i pocałował mnie. Mimo tego, co mówiłam odwzajemniłam jego pocałunek. Już mówiłam, jestem bezsilna. Nasz pocałunek przerwało chrząknięcie Padmé, znaczy mamy. Poczułam się znowu jak dziecko. Han patrzył raz na mnie, raz na Padmé, podczas gdy ja myślałam, jak wybrnąć z tej, bardzo, niezręcznej sytuacji.
-Możesz zostawić nas same? - zapytała Hana
Podeszła bliżej. Po jej twarzy nie było widać złości, ani nic w tym stylu.
-Um.. No, jasne -odpowiedział zmieszany i odszedł
Spuściłam wzrok, żeby zakomunikować mamie, że nie mam ochoty na rozmowę.
-Kiedyś musimy porozmawiać - stwierdziła, jakby czytając mi w myślach
-Już rozmawiałyśmy, w Sokole, nie pamiętasz? - odparłam
-Tak, ale musisz wiedzieć, że spokój Galaktyce nie jest jescze zapewniony - pouczała mnie
-Wiem. Ale nikt nie powiedział, że to ja mam ten spokój zapewniać. Póki co, jestem księżniczką Naboo, nie całej Galaktyki - powiedziałam wszystko na jednym wydechu
-Nikt nie ma takiej Mocy, jak ty albo Luke, żeby pokonać Ciemną Stronę.
-Wszystko fajnie, te gadki o Ciemnej Stronie i Mocy... Wspaniale. Tylko, że nikt nie spytał o zdanie mnie. Może nie mam ochoty pokonywać Kaya? Może tak na prawdę nie chcę być po żadnej stronie? Rozumiem, Imperium równa się źli ludzie, ale jeśli on jest szczęśliwy, to dlaczego ma rezygnować?Padmé popatrzyła na mnie ze zdziwioną miną. Westchnęła.
-Leia, przemyśl to - położyła ręce na moich ramionach
-Tak, przyda mi się trochę spokoju - przytaknęłam
-Muszę iść, pomagam Lukowi zająć się dziećmi w szkole - uśmiechnęła się i poszła
