I znów musiałam iść do szkoły. Wstałam powoli z łóżka i przeciągnęłam się. Włosy związałam luźno w koka i bardzo wolnym krokiem wyszłam z pokoju prosto do łazienki. Obmyłam sobie twarz ledwo ciepłą wodą i wskoczyłam w ubrania. Wyszczotkowałam zęby i nałożyłam delikatny makijaż na buzię.
Zeszłam na duł i odruchowo spojrzałam na stolik. I tak jak myślałam leżała na nim kartka od taty " Dziś wyszedłem wcześniej ktoś próbował napaść na bank. Więc uwarzaj na siebie. Nie wiem o której wrócę. Tata " Takie karteczki dostaje już kilka lat od kiedy mama umarła. Zgniotłam liścik w ręce i rzucając trafiłam nim do kosza.
Mama odeszła kiedy miałam sześć lat czyli dziesięć lat temu. Długo nie mogłam pogodzić się z jej śmiercią przez co straciłam kilku dobrych przyjaciół. Dobrze że Laura chociaż ze mną wytrzymała i nie opuściła mni nawet wtedy gdy obraziłam jej chłopaka. To jest najlepsza przyjaciółka. Tak więc zostałam sama na tym świecie z tatą który miał dla mnie mało czasu.
Zajrzałam do lodówki w poszukiwaniu jakiegoś śniadania ale nie było niczego ciekawego. Dlatego spojrzałam na koszyk z owocami. Załapałam banana i zrezygnowana zarzuciłam torbę na ramie i wywlokłam się z domu jedząc banana.
Poszłam na tyły domu do szopy żeby wytoczyć rower. Otworzyłam kłódkę i weszłam do środka. Tak jak wczoraj był tu niezły bałagan. Wsiadłam na siadełko i ruszyłam do przodu zatrzaskujac za sobą szopkę. Ale moja podróż nie trwała długo bo nie miał mi kto otworzyć furtki. Zmuszona do opuszczenia pojazdu zatrzymałam się. Wrzuciłam skórkę od banana do śmietnika i wyszłam prowadząc rower na chodnik.
Już miałam jechać dalej gdy zaówarzyłam jakiegoś chłopaka biegnącego w moją stronę. Był ubrany na czarno i trzymał się za lewe ramie. Dopiero gdy zbliżył się o jakieś trzy metry zaówarzyłam że krwawi. Zdziwiona niecodziennm widokiem otworzyłam usta. Co ten gość robił tutj tak blisko mojego domu. Był może w moim wieku i nie mogę zaprzeczyć że urody też mu nie brakowało. Szybko zeszłam mu z drogi ale po chwili zobaczyłam że chłopak zwalnia. A teraz jakieś cztery metry odemnie zatrzymał się zdyszany i osunął się na ziemie. Przestraszona oparłam rower o ogrodzenie i pobiegłam w stronę rannego.
- Nic Ci nie jest ? - spytałam. Byłam przerażona cała tą sytuacją ale próbowałam zachować zimną krew. Chłopak zaskoczony i przestraszony zarazem spojrzał na mnie szaleńczym wzrokiem.
- Nic mi nie jest. - wysilił się do powiedzenia tych czterech słów.
- Chodź pomogę Ci. - nie mogłam go tu tak zostawić. Tata mówił zawsze że chęć pomagania mam po mamusi i wcale mi to nie przeszkadzało. Chłopak nie protestował więc pomogłam mu wstać. O wspólnych siłach docząłgaliśmy się pod mój dom.
- Lepiej mnie zostaw. - warknął. Zatrząsłam się trochę przestraszona ale zaraz się ogarnęłam.
- Zostawię. - teraz to on się zdziwił. Podniósł głowę a jego niebieskie oczy lekko przesłonione przez czuprynę spojrzały na mnie. - Ale tylko na chwilę. Potrzebujesz pomocy.
Wybiegłam spowrotem na chodnik i zabrałam rower. Czyli nici z szkoły. Uśmiechnęłam się. To mi nawet pasowało. Tylko co to za chłopak ? Co mu się stało? Miał niesamowite oczy... Skarciłam się w duchu za tą myśl. On jest obcy co jeśli mi coś zrobi. Nie powinnam mu pomagać. Ale co miałam go tam zostawić. Nie ma mowy. Szybkim krokiem pokonałam ostatni dystans i rzuciłam rower na ziemię. Ranny nie stał już pod drzwiami tylko półleżał oparty o ścianę. Czyli był zasłaby żeby uciekać.
- Co się dzieje ? - usłyszał moje kroki na schodach.
- To tylko ja. Chcę Ci pomuc. Chodź. Co Ci się tak wogóle stało ? - spytałam. Pomogłam mu wstać i weszliśmy do domu prosto do kuchni. "Posadziałam" go na krzesło.
- Napadli na mnie tu niedaleko i zaczęli mnie gonić. Grozili mi nożem przez co się zraniłem. - zaczął opowiadać a ja szukałam apteczki. Biedaczek. Musi to zgłosić na policję. Dobrze że tata nie długo powinien przyjechać.
Hej :) nie sprawdzałam więc przepraszam za błędy. :)
CZYTASZ
Inny
Novela JuvenilSzesnastolatka prowadzi zwykłe młodzieżowe życie. Które ją denerwuje bo jej ojciec jest policjantem. Pewnego dnia ktoś napada na bank. Dziewczyna jak zwykle znajduję się w nie odpowiednim miejscu o nie odpowiedniej porze dnia. Tylko co jeśli złodzi...