Rozdział 26

613 38 8
                                    












Szliśmy w stronę tego tajnego przejścia którym dostałam się do tego wspaniałego miejsca i stałam się Nadnaturalna. Promienie słońca przebijały się przez korony drzew. Zadowolona wciągnęłam świerze powietrze do płuc. Po tym rytuale wszystkie te rzeczy związane z przyrodą doznawałam dwa razy mocniej.

- Ej ale ty z tym tak naprawdę ? - spytał Igi przeskakując pień leżący na mchu.

- Z czym ? - zdziwiona popatrzyłam na niego.

- No z tym farbowaniem ?

- Aaa... - o to mu ciągle chodzi. Czemu bym miała trochę nie pokłamać. Skupiłam swoją uwagę teraz na nim a nie na przyrodzie. - Czemu nie. - wzruszyłam ramionami.

- No chyba żartujesz. - zatrzymał się gwałtownie.

- No chodź mamy mało czasu. - ponagliłam.

- Nie możesz się przefarbować. - ruszył za mną.

- Ty mną nie rządzisz. Ja decyduje o swoim wyglądzie misiaczku. - z szerokim uśmiechem podąrzałam na przód.

- Ale ja nie chce farbowanej dziewczyny- jęknął.

- W takim razie już wiem jak wrócić do taty. - To wcale nie było takie głupie. Tęskniłam za nim. Ciekawe jak sobie bezemnie radził.

- Oki czyli muszę Cię bardzo uważnie pilnować.

- Wcale nie chce się farbować. - przyznałam. - Ignacy...

- To dobrze. Co ?

- Ja chciałabym spotkać się z tatą...

- Klara... To nie jest najlepszy pomysł.

- Ale...

- To niebezpieczne. - przeczesał swoje gęste ciemne włosy ręką. - Chyba to nie najlepszy pomysł żebyśmy tam szli...

- Hej... Ja nie chce być stara przy tobie.

- Ale obiecaj że tam po drugiej stronie nie uciekniesz mi. I wrócimy tu do Iwa i Any. - zatrzymał się. Złapał mnie za ręce ściskając palce.

- Nie uciekne. - powiedziałam zawiedziona. Co niby miałam powiedzieć kiedy patrzył na mnie tak tymi swoimi błękitnymi oczami.

- Kocham Cię. - szepnął mi do ucha. - A teraz złap mnie mocno za rękę i próbuj myśleć o domu tego bogatego Artura. - uczyniłam to co kazał. Przeszliśmy jeszcze dwa kroki do przodu i stanęliśmy przy wielkiej ścianie z roślinności.

- Gotowa ?

- Chyba tak.

- Chyba ?

- Tak jestem gotowa.

- Zamknij oczy. - szepnął i pocałował mnie w policzek. Poczułam jak unosi mnie lekko a potem wszystko się zmienia. Klimat. Powietrze. Otoczenie. Wszystko na raz uderza we mnie. Przestraszona otwieram oczy. Ledwie mogę nabrać powietrza a przecież jestem już w swoim rodzinnym mieście. Nie dziwię się że Ignacy nie przeżyje więcej niż trzech dni tutaj. Czyli świat aż tak został zniszczony przez człowieka.

- Ignacy... - próbowałam mi wyjaśnić że nie mogę złapać powietrza ale on zrozumiał bez słów o co mi chodzi.

- Uspokuj się. - próbował mi pomuc ale za nic nie mogłam się rozluźnić. W końcu chłopak nachylił się nademną i pocałował mnie prosto w usta. Podziałało od razu jakbym znalazła się w innym świecie. Jego świecie.

- Co wy tu robicie ? Jeśli chceta się piepszyć to do chałupy a nie u mnie pod drzwiami. - odskoczyliśmy od siebie. Jakiś mężczyzna stał w drzwiach i patrzył na nas wściekle. Dopiero teraz zauważyłam że udało nam się przenieść i że staliśmy na posesji najbogatszego człowieka w okolicy.

- Przepraszamy... - zaczęłam.

- Artur.

- Hę?

- Jestem synem Borysa. Jestem Nadnaturalnym. - wyjaśnił Ignacy. Facet jakby się trochę przestraszył.

- Co ty tu robisz ? Nie powinno Cię tu być. Gdyby twój ojciec wiedział... Zabiłby mnie. Uciekajcie stąd. - wypędził nas ruchem dłoni.

- Ojciec wie. Potrzebujemy twojej pomocy.

- Aha. Ale zdajesz sobie sprawę że jeśli Cię dotkne to będziesz się starzał? - spytał mężczyzna.

- Tak.

- Borys na pewno wie ?

- Tak.

- No to chodźcie. - przepóścił nas w drzwiach uważając żeby nie dotknąć Ignasia. - No to twój stary chyba zapomniał na jakie zagrożenie właśnie wystawił swojego synka... - zamknął drzwi. Odwróciliśmy się gwałtownie bo jego ton głosu był dziwny. Ręka mężczyzny zamknęła nas w tym domu na cztery spusty. Z cienia wyłoniła się Ruda małpa.

- Co to ma znaczyć... - zaczął Ignacy.

- No widzisz kochasiu Sylwia miała kusząca propozycje która bardzo przypadła mi do gustu. - powiedział zadowolony Artur. Teraz zauważyłam jak naprawdę obleśnie wyglądał. Nie ogolony lekkie zmarszczki i strój jakby się z wariatkowa urwał.

- Ty... - Igi nie wytrzymał i rzucił się na rudą.

- Nie... - zaprotestowałam on może go zabić. Ale już było zapóźno. Mężczyzna z podłym uśmiechem dotknął Ignacego przez co chłopak upadł na ziemię. Doskoczyłam do niego. Poczułam na plecach dłoń Artura i przez ciało przeszedł mnie dreszcz nowej energii. Ale długo się tym nie przejmowałam bo ważniejszy był on. Serce waliło mi w piersi.

- Ah... Te sceny miłosne. - skomentował oblech.

Drżącymi dłońmi ujęłam twarz chłopaka w ręce. Był ledwo przytomny. Jego włosy sterczały na wszystkie strony a przeszklone oczy patrzyły prosto na mnie. Łzy spłynęły mi po policzkach.

- Kocham Cię misiu. - wyszeptałam przeczesując jego ciemne włosy ręką.

- Ja ciebie też Klaruś...- powiedział prawie bezgłośnie i zamknął oczy. Serce mi się krajało na ten widok. Ciekawe kiedy się ocknie. Popatrzyłam wściekle na parę stojącą przy nas. Mój wzrok wyrażał wściekłość , gniew , determinację i chęć walki.


No to hej :) tak wiem że pisałam że zaczne kontynuacja w wakacje Ale postanowiłam że tą część tak zakoncze, a druga część będzie w wakacje 😁😁😁 Chciałam podziękować za komentarze i wogóle świetna motywacja 😁😁😁 No a w szczególności chciałam podziękować za kom. od KakaEwi. Dzięki za tą motywację i liczę na to że będziesz chciała powrócić do tej " książki " w wakacje. Pozdrawiam.

InnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz