Gdy przeszliśmy przez duży piękny korytarz z diamentowymi rzyrandolami znaleźliśmy się w dużym pokoju.
Był on cały ozdobiony obrazami na ścianach pokazując jakąś historyjkę. Bardzo dziwną jakby mityczną. Z zaciekawienia wyrwał mnie jakiś głos.
- To nasza historia powstania. - to był głos Borysa. Podszedł on do dużej szafki i wyjął z niej jakieś małe pudełeczka.
- Co to? - spytałam.
- Farby natury zielony, żółty i niebieski. - odpowiedział mi Ignaś.
- Aha. - ciekawe po co nam te farby. Mam im coś namalować? No może nie malowałam najgorzej ale moje prace nie nadawałyby się na pokaz. Ze stresu brzuch mnie bolał.
- Podejdź do mnie dziecko. - powiedział ojciec chłopaka. Otworzył już wszystkie pojemniki z farbą i patrzył na mnie. Nie pewnie ruszyłam w jego stronę. - Uklęlnik. - wykonałam polecenie. - Zostałaś tu sprowadzona przez Ignacego Delera. Wpojony w ciebie chłopak będzie Ci wiecznie wierny. A ty musisz przyjąć jego zwyczaje. Złożysz przysięgę na oczach ukochanego. - w tej samej chwili Ignacy stanął obok mnie i położył swoją dłoń na moim ramieniu. - Ignacy czy jesteś pewien swojego wyboru ?
- Tak jestem. - odpowiedział poważnym tonem.
- Tak więc Klaro zostajesz naznaczona kolorem zielonym który symbolizuje trawy i wszelką roślinność w Nadnaturze. - namalował na mojej twarzy kilka kresek. - Niebieski jak niebo i woda życiodajna. Słońce to kolor żółty jasne i promieniste pozwalające rosnąć wszystkim rośliną. - namalował jeszcze kilka kresek. Ciarki przeszły mi po ciele. - Klaro powstań jako nowy Nadnaturalny.
- Po wszystkim ? - spytałam. Kolana mnie bolały ale po za tym czułam się jakby lżejsza. Przerażenie minęło.
- Tak. Chodz coś ci pokarze. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę ściany. Były na niej różne imiona. - Popatrz. - pokazał palcem na moje imię.
- Co to oznacza ?
- Że jesteś jedną z nas. - teraz jeszcze tylko nieśmiertelność. Przytulił mnie. Odrazu się lepiej poczuła. Moja głowa spoczeła na jego ramienu. Wdychając jego zapach i czując ciepło bijące od niego zamknęłam oczy. To było piękne. I jeszcze może zobaczę się z tatą jak będziemy szukać tego chłopaka.
- Oj... Pobrudze Cię. - odsunęłam się od niego. Zapomniałam że miałam na sobie farbę.
- Kochanie nic już nie masz. To są święte farby które dała nam nadnatura. One się w ciebie wchłonęły. - wróciliśmy na duży korytarz.
- Fajna rzecz. - pomyślałam o tych wszystkich bluzkach które zostały wybrudzone przez farby.
- To co chcesz teraz robić ? - spytał.
- Nie wiem. Może wrócimy do domu ?
- Okej.
- Nie zgadniesz czego się dowiedziałam. - zaczęłam mimowolnie się uśmiechać.
- Czego ?
- Tego że to miejsce pod tarasem to ty stworzyłeś. - załapałam go za rękę. I coś się stało. Przed moimi oczami stanął obraz tego dnia kiedy Ignaś mnie zaprowadził do tego tajemniczego miejsca.
- Też to widzisz ?
- Tak ale co to ? Jak ? - zagubiłam się.
- Nie wiem. Dotknęłaś mnie i zobaczyłaś obraz z moich wspomnień. Dziwne.... Boże już wiem. Klara ty masz dar. - zadowolony chłopak zatrzymał się. Złapał mnie i obkręcił dookoła.
- Serio ? - zdziwiona otworzyłam buzię.
- Ale ja nie jestem...
- Od dziś jesteś już na zawsze. - Pocałował mnie.
Jego usta jak zwykle ciepłe miękkie całowały mnie z oddaniem. Podeszłam bliżej do chłopaka i zarzuciłam mu swoje ręce na szyję.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie bardziej. - wymamrotał pomiędzy pocałunki. A ja widziałam wszystko oczym teraz myślał. Widziałam jak patrzył na mnie kiedy spałam nie mógł uwierzyć że tu jestem.
- Skąd ta pewność ? - wyszeptałam.
- Umiem czytać w myślach.
- Ja też. - i po krótkiej wymianie zdań kontynuowaliśmy swój pocałunek.
Przepraszam że tak długo nie dodaje rozdziałów ale szkoła :-\ Wszystko mam na głowie ten spr gimnazjalny i wogóle :-\
CZYTASZ
Inny
Teen FictionSzesnastolatka prowadzi zwykłe młodzieżowe życie. Które ją denerwuje bo jej ojciec jest policjantem. Pewnego dnia ktoś napada na bank. Dziewczyna jak zwykle znajduję się w nie odpowiednim miejscu o nie odpowiedniej porze dnia. Tylko co jeśli złodzi...