Rozdział 4

923 58 7
                                    

Całkiem nieźle mi się z nim gadało jak był związany jeszcze gdyby mnie nie denerwował. Siedzieliśmy do wieczora na podłodze w bezpiecznej od siebie odległości. Zrobiłam się głodna i nie wiedziałam co mam zrobić zakłopotana spojrzałam na chłopaka.

- Jesteś głodny ? - spytałam. Ignacy spojrzał na zegarek na mojej szafce a potem spowrotem na mnie z chytrym uśmieszkiem.

- Tak. A co mi kochanie przygotujesz ? - drażnił mnie.

- Nie mów tak do mnie. - warknęłam.

- Dobrze kotku. - zaśmiał się. - Już nie mogę się doczekać kiedy będziesz mnie karmiła. - miał rację przecież był związany.

- W twoich snach. - wstałam żeby wyprostować nogi.

- Jezu... Ja nie wiedziałem że sny tak szybko się spełniają. - udał zachwyt.

- Oj... Idź na drzewo. - otworzyłam drzwi które wcześniej zamknęłam na klucz.

Nagle coś mnie złapało i unieruchomiło. Wstrzymałam oddech a z mojej buzi wyszedł głośny krzyk. Zaczęłam się wyrywać i szarpać.

- Zostaw mnie ! - krzyczałam. Gdy ucichłam zmęczona usłyszałam głos Ignacego. Gwałtownie odwróciłam się w jego stronę.

- No no... Klara. I co nie udało się. Kurde mój sen się nie spełni. Iwo pomógłbyś mi ? - spytał. Obejrzałam się na mężczyznę który mnie trzymał. Był chyba tego samego wieku co jego przyjaciel. Był blondynem o brązowych oczach. Uśmiechał się do mnie.

- Dobra pośćcie mnie i sobie idźcie. - powiedziałam.

- No chybaś zgłupiała. Za bardzo mi się spodobałaś żebym mógł Cię tu zostawić. - brunet oswobodził się trochę z więzów. A po chwili stał wolny.

Był wysoki wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. Spojrzałam na opatrunek który zrobiłam mu kilka godzin temu. Rzałowałam tego że mu pomogłam. Już nigdy więcej nie pomogę nieznajomemu jeśli przeżyje.

- Co z nią robimy ? - odezwał się chłopak który mnie zaatakował.

- Nie możemy jej zostawić bo jej ojciec jest psem ale jak ją zabierzemy to ześle na nas cały postarunek. - zamyślił się.

Zapadła długa cisza ja przestałam się wyrywać a Iwo rozluźnił trochę uścisk. Patrzyłam cały czas na twarz rannego który był bardzo zamyślony. Zaczęłam się bać gdy na twarzy chłopaka zobaczyłam uśmiech.

- Ignacy.... - zaczęłam. Chciałam go błagać o to żeby mnie wypuścił ale uciszył mnie gestem ręki.

- Już wiem. - powiedział zadowolony tak głośno że ja i jego kolega podskoczyliśmy. - Ale będzie zabawa.

- No stary ty to masz głowę. - odezwał się blondyn gdy wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

- O co chodzi ? - zdenerwowało to że nie wim co się ze mną będzie dziać.

- Upozorujemu twoją śmierć. Tak żeby było widać że sama się zabiłaś. - uśmiechnął się chytsze.

- Zwarjowałeś. Zostawcie mnie w spokoju. - czyli to był mój ostatni uścisk z tatą.

Łzy napłynęły mi do oczu. Najpierw straciliśmy mamę teraz on mnie straci. Jak on to przeżyje. Coś zabolało mnie w boku. Nie mogę mu tego zrobić. Walnęłam blondyna w brzuch i zaczęłam uciekać. Biegłam ile sił w nogach. Ale po chwil brunet złapał mnie w pasie i zatrzymał.

- Mam Cię kotku. - zamruczał mi do ucha.

- Trzymaj łapy przy sobie. - warknęłam. - I nie nazywaj mnie tak więcej.

- Dobrze misiu. Byłaś dla mnie taka miła że aż szkoda mi Cię teraz związywać. Ale mi uciekniesz a to by była strata. Zaliczyłaś pewnie tyle filmów dla dorosłych że nie mógłbym tego zmarnować. - mruknął.

- Sukinsyn. - krzyknęłam.

- Pięćdziesiąt twarzy Greya też obejrzałaś ? - prowadził mnie spowrotem do pokoju.

- Nie nic nie oglądałam. - uszczypałam go najmocniej jak mogłam.

- Nie grzeczna jesteś.

- Ignaś to żeś nam koleżankę załatwił. - chłopak pokręcił głową niezadowolony.

- Nie nam. A tylko spróbuj ją tknąć. - zezłościł się brunet.

- Spoko. Nie mam zamiaru. - machnął ręką. I poszedł do łazienki.

Chłopak zaczął przywiązywać mnie do barierki łóżka tak jak ja wcześniej go. Tylko on zrobił to owiele mocniej. Uśmiechnął się do mnie i spojrzał prosto w oczy. I że taki huj miał takie ładne oczy i wogóle całą twarz.

- Bądź grzeczna. Wrócę jak skończę. - powiedział i wyszedł z pokoju.

Siedziałam na podłodze i zaczęłam płakać. Biedny tata przecież on tego nie przeżyje. Zaczęłam się szarpać ale to nic nie pomogło. Nie wiedziałam co zrobić więc przestałam się wyrywać i siedziałam grzecznie ze spuszczoną głową. Czekałam na śmierć.

Hej :) Sorki za błędy. Tak trochę trudno na lekcji sprawdzać ;-)

InnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz