- Co tu się dzieje ! - usłyszałam znajomy głos.
Ten ktoś kto mnie napadł rozluźnuł uścisk. Chłopak przede mną podszedł do nas z groźną miną. I z całej siły walnął pięścią w twarz mężczyznę który zachwiał się i runął razem ze mną na ziemię. Podniosłam się szybko i zaczęłam uciekać jak najdalej od tej dwójki.
- Klara ! Zaczekaj ! - krzyknął Ignacy. No super usłyszał dopiero teraz.
Bezradna zatrzymałam się i poczekałam. No dobry mój obrońca. Nic Ci się nie stanie obiecuję bla bal bla. Mam tego dość chcę do taty.
- Czego chcesz ? - spytałam.
- Chciałem zobaczyć czy nic Ci nie jest. Ten którego uderzyłem to był Iwo. - wyjaśnił.
- To byłeś ty ? ! - nie mogłam uwierzyć. Czyli jednak był dobrym obrońcą.
- No tak. Zaówarzyłem że Cię nie ma i poszłem za tobą. Iwo Cię zobaczył i chciał Cię zatrzymać żebyś się nie zgubiła. - powiedział. Tylko mi to wyglądało na co innego.
- Ah.. Tak ?
- Możesz mi powiedzieć co ty robisz ? -spytał. Nie widziałam jego twarzy przez te ciemności więc nie siedziałam czy jest zły.
- Ignacy... Ja po prostu tak nie mogę. Ja się tu dusze to dla mnie coś nowego coś w co nie mogę uwierzyć. - zaczęłam. - Tęsknię za tata on pewnie za mną też.
- Eh... - westchnął smutny i zarazem zakłopotany. - Nie wiedziałem że tak trudno będzie Ci w to uwierzyć.
- Ja po prostu nic już nie wiem. Odwróciłeś mój świat do góry nogami. - wrzuciłam z siebie wszystko.
- Przepraszam. - puścił wzrok smutny. Zrobiło mi się go żal więc podeszłam do niego i położyłam ręce na jego barki.
- Nie smutaj. Polubiłam Ciebie i nie chce żebyś został sam do końca życia przezemnie.
- Cieszę się kotku. - powiedział mi do ucha.
Jego ręce powędrowały na moją talię. Przytuliłam się do niego. Pamiętam jak zazdrościłam tyloma dziewczyną że mogą się przytulać do chłopaków i miałam czego. Tak wspaniale było się do niego przytulić. Położyłam ręce i głowę na jego klatę. On objoł mnie ramionami tak że wogóle nie było mnie widać. Było mi tak dobrze że nie chciałam go puszczać.
- Ignaś... Moglibyśmy powrócić do mojego świata ? - spytałam pocichu. I popsułam tą cudowną chwilę bo poczułam jak mięśnie chłopaka napinają się.
- To nie możliwe.
- Dlaczego ? - odsunoł się odemnie. I czar prysł. Zrabilo mi się dziwnie tak samotno.
- Bo ja nie umiem żyć w zwykłym świecie.
- Jak to ?
- To trudne... Poprostu nie możemy tutaj zostać jak tak ładnie Cię proszę ? - uśmiechnął się.
- A co z tatą ? - jęknełam.
- On i tak myśli że nie żyjesz.
- Tęsknię za nim. - powiedziałam. Złapał mnie za rękę i popatrzył mi prosto w oczy. Jego błękitne oczy takie piękne wręcz chipnotyzujące.
- Wiem. - pocałował mnie w czoło. - Ale i nie wiem. Co mam z tym wszystkim zrobić. Tyle się na nas zwaliło w ciągu tych dwóch dni.
- No. A co jest z Iwem ? - przypomniałam sobie że przecież dostał odemnie kilka razy i od Igiego raz a porządnie.
- Nie wiem. Ale należało mu się za to że Cię przestraszył. - mruknął mi do ucha.
- Nie mów tak. - zaśmiałam się.
- I taką Cię o wiele bardziej lubię. Taką roześmianą. - powiedział.
Ruszyliśmy w stronę gdzie leżał chłopak. Było ciemno ale gdy Ignaś mnie trzymał i prowadził niczego się nie bałam. Z nim mogłam iść na koniec świata. I że jeszcze nie tak dawno nie chciałam go znać.
- Na pewno nic mu nie jest.
Doszliśmy na miejsce i naszym oczom ukazał nam się chłopak podnoszący się z ziemi. Wydawł się trochę jakby był zdezoriętowany. Podeszłam do niego powoli.
- Wszystko ok ? - zmartwiłam się. Położyłam mu rękę na ramieniu. Przyjżał mi się uwarznie jeśli to wogóle było możliwe w tych egipskich ciemnościach. Spojrzał na mnie bose stopy dresowe spodnie męskie i bluzkę z nadrukiem koszuli też za dużą.
- Nie no spoko. Ale co Cię wzięło żeby mnie bić ? - spytał łapiąc się za twarz gdzie dostał od Ignacego.
- Bo mnie przestraszyłeś. - obużyłam się. Zdjęłam rękę z jego ramienia i cofnełam się o krok do tylu. I wpadłam prosto na Ignasia.
- O proszę. - mruknął.
- Przepraszam.
- Nie musisz za nic mnie przepraszać. Nigdy. A to że sama wpadasz mi w ręce to mi nawet pasuje. - pocałował mnie w policzek. Co mnie trochę zawstydziło i ukuło bo miał lekki zarost. Szybko jak na to yyy... siedemnaście lat.
- Ile masz tak naprawdę lat ? - zmieniłam szybko temat.
- Dziewiętnaście. Chodź. Nie jesteś zmęczona? - spytał. Czyli wtedy mnie okłamał.
- Nie mogę tu zasnąć. - pożaliłam się.
- Oh... Nie wiedziałem. A jesteś zmęczona?
- Trochę ale za to ty bardzo. - zaówarzyłam.
- Mniejsza ze mną. Ty jesteś najważniejsza.
- Ej... Ja tu jestem kochasie. - powiadomił nas.
- Przystojnie wyglądasz w moich ubraniach. - zaśmiał się.
- Ej! - uderzyłam go żartobliwie w ramie. - Dziewczyny są piękne ładne ale tylko chłopaki są przystojni.
- Oj tam oj tam. Przystojniaku.
- Boże ja z nim nie wytrzymam. - jęknoł Iwan.
- Chodź. Nie marudź.
Hej ;) Ostatni dziś rozdział. :) Jutro kolejny 💪👌✌
CZYTASZ
Inny
Novela JuvenilSzesnastolatka prowadzi zwykłe młodzieżowe życie. Które ją denerwuje bo jej ojciec jest policjantem. Pewnego dnia ktoś napada na bank. Dziewczyna jak zwykle znajduję się w nie odpowiednim miejscu o nie odpowiedniej porze dnia. Tylko co jeśli złodzi...