- No kim ? - zdenerwowałam się. Siedzieliśmy już ponad dwie minuty a on nic nie odpowiedział. Cały czas trzymał mnie w napięciu.
- No więc Nadnaturalny. Zabrałem Cię dlatego że się w Ciebie wpoiłem czyli zakochałem tak jakby. A mój gatunek zakochuje się tylko raz. Zabieram Cię do Nadnatury. - powiedział niechętnie.
- Że kim ? - zdziwiłam się o czym on gadał. Ja pitole odbiło mu na stare lat.
- Mówiłem że nie zrozumiesz. - westchnął. - Nie chcę Ci się spać ? Jest szósta rano.
- Już ? Kurde szybko. Ale wytrzymam. Mów mi co to jest Nadnaturalny ? - nie odpuszczę mu.
- To takie plemię które stworzyła natura. Oni szanują ją za to żyją z nią w zgodzie i wierzą w reinkarnacje. Że staną się zwierzętami po śmierci. Nadnatura to takie miejsce w które Cię zabiorę. Zobaczysz spodoba Ci się. A dlatego wtedy napadłem na bank bo... To chodzi o to my nie przepadamy za ludźmi ponieważ oni niszczą planetę ale jak wszyscy potrzebujemy pieniędzy żeby kupić coś w waszym świecie i przynieść do naszego. Do tego zadania są przydzieleni odpowiedni nadnaturalni. A ja jestem jednym z nich. - wyjaśnił. - I tak ci już za dużo powiedziałam. Spadam. Dobranoc.
- O nie, nie kochaniutki. - wydawał się zadowolony że go tak nazwałam. Ups.. - Co to znaczy że się we mnie wpoiłeś ?- spytałam. W końcu on sam nie dawno powiedział mi że się we mnie zakochał. O matko.
- Poprostu zakochałem się w tobie. A tylko powiedz że nic do mnie nie czujesz. Widziałem jak namnie patrzyłaś. - puścił mi oczko.
- Niczym nie różnisz się od zwykłego normalnego chłopaka. - przyznałam.
- Różnie i to bardzo. Ja kocham raz na zabój i na zawsze. - podszedł do drzwi.
- A co jeśli nie odwzajemniam twoich uczuć ?
- Wtedy do końca życia zostanę sam. Ale wiem że tak nie będzie. - uśmiechnął się łobuziersko.
- Nie bądź tego pewien. - odezajemniłam uśmiech. - Serio wierzysz w reinkarnacje? - mama z tatą wychowywali mnie w wierze katolickiej i nie wierzyłam w takie bzdety.
- Nie , nie wierzę. - odpowiedział.
- Yhm...- Potrzebujesz jeszcze czegoś?- spytał z troską. On mówił prawdę. Ale to nie możliwe tacy ludzie nie istnieją.
- No yyy... Muszę się wykąpać. - powiedziałam niepewnie. Nie lubiłam spać bez kąpieli.
- Spoko. Co tak niepewnie mówisz? Mi możesz wszystko powiedzieć. - wyszczeżył się. Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. - Chodź.
Zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Ale to na łazienkę mi nie wyglądało. Nie bałam się go ale teraz nie byłam tego taka pewna. Podeszliśmy do dużej szafy która po brzegi była wyładowania ciemnymi i białymi ubraniami. Wyciągnął z szafy ciuchy i mi je podał. A więc po to tu przyszliśmy. Odetchnełam.
- Na pewno będzie nie dobre ale nic innego nie mam. A nago chyba nie chcesz biegać. Choć wcale to nie byłby taki zły pomysł. - wyszczeżył się.
- Pff... A weź się. - machnęłam ręka i wyszłam z pokoju.
- Tędy kotku. - pokazał mi drzwi niedaleko "mojego" pokoju.
- Ej a ty gdzie będziesz spał ? - spytałam. Bo przecież tylko jedno łóżko widziałam w tym domu.
- Z tobą. - mruknął mi do ucha. - W końcu muszę pilnować żebyś nie uciekła. Czekam w sypialni. - poczułam jego oddech na plecach. Urzywał ładnych perfum.
Szybko przestraszona weszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i odetchnełam z ulgą że chociaż tu mnie nie dosięgnie. Zaczęłam się rozbierać pomału. Wskoczyła pod prysznic i odkręciłam kran na ciepłą wodę.
Wytarłam się do sucha i założyłam bieliznę. Igi dał mi dresowe czarne spodnie z sówakami po bokach. Miały one strasznie duże krocze takie że aż sięgało mi do kolan. Do tego białą bluzkę z nadrukiem koszuli z krawatem. Spojrzałam na siebie w lustrze ciuchy bardzo mi się podobały ale były za duże i nie za ładnie w nich wyglądałam.
Wyszłam z łazienki i udałam się do pokoju. W środku było ciemno tak że widziałam tylko kontury ciała chłopaka. Chyba spał.Pocichu położyłam się na łóżku żeby go nie obudzić. Serce tak mi waliło że samo jego bicie mogło to obudzić. Przykryłam się i odwróciłam się do niego plecami. Nagle usłyszałam jak się przekręca. I po chwili poczułam jego ręce na mojej talii.
- Ładnie wyglądasz. - szepnął. A ja podskoczyłam. - Nie bój się.
- To wszystko prawda co dziś mówiłeś ? - chciałam się upewnić.
- Tak wszystko. Kocham Cię. - szepnął. Pocałował mnie w ramie a mnie przeszły ciarki. Czyli to prawda. Jak ja to przeżyje. Ale jego słowa podziałały ja środek nasenny. Od razu zasnęłam.
Hej :) Jeszcze jeden rozdział dziś udało się napisać ;-)

CZYTASZ
Inny
Teen FictionSzesnastolatka prowadzi zwykłe młodzieżowe życie. Które ją denerwuje bo jej ojciec jest policjantem. Pewnego dnia ktoś napada na bank. Dziewczyna jak zwykle znajduję się w nie odpowiednim miejscu o nie odpowiedniej porze dnia. Tylko co jeśli złodzi...