4 lata później....
- Nikuś chodź do mamusi... - zawołałam. Pakowałam właśnie prowiant na drogę.
- Klara... - usłyszałam głos męża dobiegający z łazienki. Pobiegłam szybko w tamtym kierunku.
- Igi co się stało... - chłopak stał przed lusterkiem trzymając naszego synka na rękach.
- Mama! Tiatia ma inie włośy. - cieszył się mały. To prawda Ignacy... On przestał się starzeć. Po tamtym spotkaniu z Arturem Igi mocno się zmienił na jego twarzy było widać zmarszczki i miał parę siwych włosów wyglądał jakby miał trzydzieści osiem lat. A teraz... Był taki przystojny jak pierwszego dnia kiedy się spotkaliśmy.
- Co się stało ? - spytałam przestraszona a zarazem szczęśliwa.
- Boże Klara mamy najlepszego syna na świecie. - brunet podniósł chłopca do góry po czym przytulił go do siebie mocno.
- Czyli to znaczy że on...
- Ma dar. - dokończył za mnie mój mąż.
- Kochanie... - podeszłam do niego i przytuliłam go mocno.
- A to dopiero Iwo się zdziwi. Chodźcie zbieramy się. - postawił małego na podłogę i objoł mnie w pasie prowadząc do kuchni.
- Nikuś zaczekaj. - krzyknęłam do synka. - Ktoś tu zapomniał o swoim piasku.
- Kiki. - zawołał mały. Zaraz koło jego nogi znalazł się mały brązowo biały piesek.
- Gotawi ? - spytał Ignaś.
- Tak jest. - zaśmiałam się.
- Tia jeś...
- Chodź tu kochany urwisie. - wziął małego na ręce.
Po trzydziestu minutach razem z Iwem i Aną siedzieliśmy na dużym kocu na plaży. Córka naszych przyjaciół Tosia bawiła się z Nikodemem. Budowali wielki zamek.
- Wiecie co jest z Sylwią ? - spytał blondyn.
- Nie. - odpowiedział Ignaś nie za bardzo zadowolony tym pytaniem. Każdy wiedział że ona niedługo znowu coś wymyśli. Boje się o Nikodema.
- Przejdziemy się ? - spytałam żeby zmienić szybko temat.
- Oczywiście. - uśmiechnęła się Ana wstając. - Tosia! Chodź na spacerek. - dziewczynka miała blond włoski po tacie i duże niebieskie oczko po mamie. Natanek za to po tacie miał te przepiękne oczy w których się zakochałam a włoski ciemne. Wogóle jego z wyglądu to był drugi Iguś.
- Do góry kochanie. - mój mąż złapał mnie za ręce i podniósł do góry. Po czym wziął Nikusia i posadził sobie na barkach i chwycił moją dłoń. Podobnie uczynił Iwo. I ruszyliśmy wzdłuż brzegu oświetleni zachodem słońca.
Nikt nie przejmował się Sylwią oprócz mnie. Bo to ja nie pokazałam im listu z przed miesiąca. Nie wiedzą że nie długo mogę oddać życie za swoją rodzinę za swoich dwóch urwisów. I się nie dowiedzą tak jest lepiej...
CZYTASZ
Inny
Teen FictionSzesnastolatka prowadzi zwykłe młodzieżowe życie. Które ją denerwuje bo jej ojciec jest policjantem. Pewnego dnia ktoś napada na bank. Dziewczyna jak zwykle znajduję się w nie odpowiednim miejscu o nie odpowiedniej porze dnia. Tylko co jeśli złodzi...