Jechaliśmy już z godzinę. Wiatr targał moje włosy we wszystkie strony. Wyobrażam sobie jak będzie trudno je rozczesać. Ale czy to ma znaczenie. Nic w moim życiu nie ma znaczenie. Wszystko przez moje miękkie serce. Po co go ruszałam.
Nagle pojazd zjechał na pobocze niedaleko jakiejś knajpy. Wiem gdzie jesteśmy. Kiedyś po imprezie przyjechałam tu z Laurą i jej chłopakiem na piwo. Nie było tu za miło ale da się przeżyć.
- Pujdziemy coś zjeść. - oznajmił gdy zszedł z pojazdu.
Powoli wygramoliłam się na ziemie. Nogi miałam jak z waty nie mogłam utrzymać równowagi. Ignacy zaówarzył że nie mogę sobie poradzić i złapał mnie za rękę.
- Puść mnie ! - krzyknęłam. Zrobił o co "prosiłam " ale za to już leciałam na ziemie. Chłopak znów mnie przytrzymał.
- Na pewno nie chcesz mojej pomocy ? - wyszczeżył się pokazując rząd białych zębów. I jak ktoś taki mógł być przestępcą.
- Zaraz i tak Cię złapią jak zacznę krzyczeć w tym barze że mnie porwałeś. - zadowolona ze swojego genialnego pomysłu podtrzymując się chłopaka ruszyłam do przodu.
- Jak choć trochę uniesiesz głos to strzele Cię tym. - wyciągnął pistolet. Widziałam taki u taty w pokoju jest najnowszy podobnioesz wogóle nie wydaje żadnego dźwięku a zabija na miejscu.
- Ukradłeś go. - syknęłam.
- Być może. - popchnął mnie lekko do przodu.
Szliśmy pomału w stronę budynku. Dla kogoś z boku mogliśmy wyglądać jak para zakochanych. Co wydawało mi się obrzydliwe. Ja z nim. Fu... Jest przystojny ale też niebezpieczny uzbrojony chamski i po prostu debil.
- Gdzie potem jedziemy ? - spytałam.
Chłopak odstawił motor i ruszył nadal mnie podtrzymując do środka. W barze nie było dużo osób. Większość z nich albo była pijana albo zajęta sobą.
- Nie wiem jeszcze. Ale pewnie gdzieś zagranicę. - powiedział kiedy usiedliśmy do stołu a kelnerka już szła w naszą stronę.
- Gdzie !? - uniosłam głos. Chłopak skarcił mnie wzrokiem i wysunął broń zza kurtki tak że błysnęła w świetle.
- Co dla państwa ? - blondynka o niebieskich oczach i znudzonym wyrazem twarzy podeszła do nas.
- A co Pani proponuję ? - spytałam. Jeśli mnie porwał i zabrał do baru na jedzenie to jeszcze sobie sporo za to zapłaci. Wogóle zapomniałam ze strachu że byłam głodna.
- Kurczak z frytkami i coola? - powiedziała dziewczyna. - No może że z tych droższych to krab z dodatkami.
- To poproszę. - nigdy tego dziadostwa nie jadłam ale było najdroższe.
- Dobrze a dla Pana ?
- Poproszę to samo i dwie coole. - odpowiedział grzecznie.
- Ej... A może zostaw mnie tutaj a weź sobie tą blondi. - zaproponawałam. Jak ja brunetka mu się nie podobałam to może taka.
- Nie. Nie lubię blondynek. - wyszczeżył się. - Brunetki są ciekawsze. - puścił mi oczko.
- Spadaj. Kretynie. Ty zboku. - ja z nim nie wytrzymam. Jak mnie nie zabija to oboje się pozabijamy nawzajem.
- Nie mów tak do mnie kochanie. To że jesteś na mnie zła to nie znaczy że od razu masz mnie przezywać. - powiedział jakby mówił do żony. I już wiem dlaczego. Kelnerka przyniosła nam jedzenie.
- Smacznego. - uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo. Ja jej przytaknęłam i ona odeszła.
- Dlaczego mnie tak nazywasz. - warknęłam.
- Bo lubię patrzeć jak się denerwujesz. - wyszczeżył się i wziął się za jedzenie.
- Psychol.
- A ty dlaczego mnie przezywasz ? - zaczął rozmowę.
- Ponieważ taki jesteś.
- Nie znasz mnie. - powiedział stanowczo. - Nawet nie wiesz skąd jestem.
- No to skąd ? - zaczęłam jeść. Jak takie dziadostwo mogło tyle kosztować było tak suche że nie wiem. Popiłam szybko coolą.
- Nikt oprócz kilku osób tego nie wie i chcę żeby tak zostało. - zdenerwował się trochę. - Ale zabiorę Cię tam
No to fajnie wywiezie mnie do lasu i będzie. Ledwo kończyłam tego kraba kiedy Ignacy już zjadł i mi się przyglądał. Krępowało mnie to.
- Już nie mogę. - zrezygnowałam już. Nie miałam ochoty wciskać w siebie tego świństwa.
- Dobrze zbieraj się. Za niedługo będziemy na miejscu. - wyjaśnił.
- Yhm... - wstałam. Teraz już mogłam ustać o własnych siłach.
- Załóż go koniecznie. - powiedział gdy wyszliśmy przed budynek.
Podał mi kask a ja posłusznie go założyłam. Wsiedliśmy na motor. Chłopak wykręcić i odpalił silnik. Dał gazu i jechał prosto na... Jezu on chciał nas zabić ! Jechał prosto w las.
- Stój ! - krzyknęłam.
Przerażona wtuliłam się w jego plecy bo wogóle nie zwolnił. Trzymałam go mocno tak że aż palce mnie bolały ale zaraz nie tylko one będą boleć. Co ten huj wyprawia. Poczułam jak koła pojazdu wznoszą się w górę i czas jakby się zatrzymał...
Hejka :) Jutro tłusty czwartek XD Znów ktoś jest przeciwko odchudzaniu XD

CZYTASZ
Inny
Teen FictionSzesnastolatka prowadzi zwykłe młodzieżowe życie. Które ją denerwuje bo jej ojciec jest policjantem. Pewnego dnia ktoś napada na bank. Dziewczyna jak zwykle znajduję się w nie odpowiednim miejscu o nie odpowiedniej porze dnia. Tylko co jeśli złodzi...