Rozdział 7

813 52 1
                                    

Czas stanął w miejscu. Wszystko ucichło słyszałam tylko bicie własnego serca. Czyli tak ma wyglądać moja śmierć. Boże a ja myślałam że będę miała chłopaka a nawet i męża i taką małą córeczkę. A tu nic.

Otworzyłam oczy i w tym samym momencie motor dotknął ziemi. Tak ciężko uderzył że aż podskoczyłam do góry. Ręce mnie strasznie bolały od trzymania się Ignacego.

Jednak żyje ! Dzięki Ci ! Jechaliśmy dalej bardzo szybko a moje serce nie chciało się uspokoić. Zabije tego kretyna jak tylko zejdziemy z tej piekielnej maszyny.

Ale co on u licha wyjeżdżał do tego lasu. Co on chce robić w lesie. No nie. A jak on chce mnie tu zostawić. Albo przywiązać do drzewa. O matko. Czego nie umarłam przed kilkoma minutami.

Po dziesięciu minutach jazdy chłopak się zatrzymał. Było bardzo ciemno więc widziałam kontury drzew i jakiejś chatki. On mnie tu zamknie ! Nie ! Ja nie chcę ! Czemu ten łajdak nie zostawił mnie w domu.

- Chodź. - zszedł z pojazdu i patrzył na mnie.

- Co ty chcesz ze mną zrobić ! - krzyknęłam. Nie miałam ochoty pilnować się będę krzyczeć ile mi się spodoba.

- Nic.

Zeszłam z tego djabelstwa i nie zwarzając na to że ledwo trzyma się na nogach podeszłam do niego i zamachnęłam się z całej siły. Moją ręka nie trafiła w twarz chłopaka bo on zwinnie ją ominął. Ale za to ja zrobiłam półobrut i zaczęłam lecieć na ziemie. Głupie nogi.

- Oj... Klara Klara... - pokręcił głową. Złapał mnie i pociągnął w stronę domku. - Nie rozumiem po co się tak stawiasz. I tak już nigdy Cię nie zostawię. - zabrzmiało to dwuznacznie.

- Co ty miałeś na myśli. - warknęłam.

- Dowiesz się w swoim czasie. - odpowiedział. Kiedy doszliśmy do drzwi chłopak sięgnął po klucz żeby je otworzyć.

- Już daj z tym spokój. Możesz mi powiedzieć. A tak wogóle to dlaczego zostałeś złodziejem ? - to pytanie męczył mnieo od samego początku.

- To było konieczne. - powiedział.
- Jak napad musi być konieczny ? Zaskoczył mnie.

- Nic nie rozumiesz.

- No w tym problem. Wyjaśnij mi. - chłopak trzymając mnie dalej za ramie zdążał w kierunku jakiś drzwi.

- Nie teraz. - westchnął.

- Jakim ty jesteś ciotom porywasz mnie mówisz że nigdy nie zostawisz co brzmi podejrzanie i jeszcze nie chcesz nic wytłumaczyć. - zdenerwowałam się. W końcu powiedziałam mu to co dusiłam w sobie przez ten cały czas.

- Naprawdę chcesz to wszystko wiedzieć ? - uniusł głos. Posadził mnie dość brutalnie na sporym łóżku. Wykrzywił twarz w wyrazie bólu.

- Tak. - powiedziałam pewnie. Choć po tych słowach zwątpiłam w swoją decyzję.

- To nie jest proste. - przeczesał dłonią swoją czuprynę. Jego brązowe włosy były troszkę za długie bo spadały mu lekko na oczy.

- Nie jestem głupia.

- Ja też nie a nie mogłem zrozumieć tego jak pierwszy raz to usłyszałem. - stwierdził.

- Spróbuję.

Usiadł obok mnie w ja powoli się od niego odsunęłam. Spojrzał na mnie i posłał mi chytry uśmieszek. Bałam się go. Nigdy mu nie zaufam po tym co zrobił.

- Nie musisz się mnie bać. Nic Ci nie zrobię.

- Nie ufam Ci.

- Nie dziwię się. Sam bym sobie nie ufam i na twoim miejscu też bym nie ufał komuś takiemu.

- Ty nie jesteś złodziejem. - zaówarzył. On się zachowuje inaczej. Przrstępca by mnie związał lub zabił albo zgwałcił. A on sobie ze mną zwyczajnie rozmawia jakbyśmy byli starymi dobrymi przyjaciółmi.

- Amerykę odkryłaś. Nie chcę Cię skrzywdzić i nie mogę. - zmarszczył brwi.

Wydawał się czymś zmartwiony. Trochę mi się go szkoda zrobiło ale tylko trochę bo nie zapomniałam co mi zrobił. Kim on do ciorta jest.

- Dobra do rzeczy. - nie miałam czasy na jego użalanie się nad sobą. Chce wszystko wiedzieć. Może wtedy go choć trochę zrozumiem.

- Może jednak Ci nie powiem. - wstał i chciał wyjść. Ale ja szybko wstałam wyprzedziłam go i zamknęłam przed nim drzwi.

- Lepiej mów.- syknęłam.

- Klara to nie jest proste. - pokręcił głową patrząc na mnie.

- Inacy... Jast jakieś zdrobnienie do tego imienia bo wkurza mnie cała nazwa.

- Różnie na mnie mówią Ignaś, Igi - wzruszył ramionami.

- Oki. Dobra te lepsze. - popchnęłam go na łóżko.

- Nie tak szybko kotku. - mruknął.

- Lepiej mnie nie denerwuj. - pogroziłam palcem.

- Dlaczego ? Co się staje kiedy się denerwujesz ? Pozatym że słodko wyglądasz? - moje policzki poczerwieniały ze wstydu i zamieszania. Nikt mi tak nie powiedział nigdy.

- Oj... Nie warzne. Ale nie zmieniaj tematu. Opowiadaj.

- No więc. Jak już wiesz złodziejem nie jestem. Więc jestem...




Heja :) Pączki zrobione więc można popisać ;-) :-D I co jak myślicie kim będzie Ignaś ? :-))

InnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz