Rozdział 20

551 28 5
                                    



Po jakimś czasie byliśmy na miejscu. Szliśmy korytarzem w białym domu po czerwonym dywanie prosto w stronę dębowych drzwi. Było tu dużo okien przez co trudno było wyłapać jakikolwiek cień. Ładnie, nowocześnie całkiem spoko.

- Ty się tu wychowywałeś ? A i dlaczego wszyscy są tu tacy młodzi ? Co robicie ze starszymi ludźmi ?

Zauważyłam to dziś w drodze do tego miejsca. Nie minął nas żaden człowiek po czterdziestce. Bardzo mnie to zdziwiło ale nie pytałam o to na ulicy. Jeszcze by ktoś usłyszał.

- Tak. Bo no widzisz... Mu jesteśmy... Nie umieramy. Cały czas jesteśmy młodzi. Nie ma u nas starszych ludzi tak jak i was. - wyjaśnił trochę zakłoptany. Dlaczego. Już wiem...

- Czyli ja będę tą jedyną. Starą babą chodzącą z młodym bogiem.  Nadnaturalnym. - boże to jest straszne.

- To nie tak...

- A jak ? - zaczynałam się denerwować.

- Wymyślę coś. Ojciec mi nam pomoże.

- To cudownie. - uniosłam ręce do góry.

- Zaufaj mi.

- Ufam Ci. Ale nie wiem czy mam tego zaufania aż tyle Ignacy.

- Proszę... Daj mi godzinę.

- Eh... Mogę Ci dać i wieczność tylko żebym tyle żyła.

- Będziesz. Idź do tych drzwi i się przedstaw ja muszę gdzieś lecieć. Spotkamy się tu na korytarzu jak skończysz. - powiedział. Pocałował mnie w czoło i odwracając się na pięcie wybiegł z korytarza.

Zarąbiście. On poszedł coś załatwiać, będę stara kiedy on będzie młody i jeszcze muszę iść do kogoś za tymi drzwiami. Lepiej być nie mogło. Czy Nadnaturalni nie mogą być norlnymi ludźmi. Co jeszcze skrywają ? Może jakąś wojnie prowadzą ? Wcale by mnie to nie zdziwiło. Wiedziałam że to wszystko jest za piękne aby mogło być prawdziwe. Chyba wolałabym wrócić do taty zakochać się w normalnym przystojniaku który będzie się starzeć ze mną. Wtedy by było prościej.

A i jeszcze sprawa z tą rudą. Ona coś chcę wiem o niej tyle że wpojiła się w Ignacego ale co za tym idzie ? Może chce mnie  zabić. Boże dlaczego ja. Westchnęłam.

Ruszyłam w stronę masywnych drzwi. Otworzyłam je nawet bez problemu. Ale problem znajdował się za nimi. Stała oparta o ścianę z tym swoim uśmieszkiem. Jak nic coś knuła.

- Dzień dobry.

- O dzień dobry Klaro. - przywitał się młody mężczyzna. - Proszę usiądź. - wskazał fotel naprzeciwko niego.

- Miło cię znów widzieć. - słychać było nutkę ironii w jej głosie.

- Mi też. - powiedziałam nie chętnie.

- Widzę że się znacie. - zadowalony głos chłopaka odciągnął moją uwagę od rudej małpy. - To w takiej piękności zakochał się mój syn... - to był jego ojciec ! Młody wygląda na jego kolegę ale nie tate. - No to co mieliśmy załatwić sprawy z twoim nowym miejscem zamieszkania. - ocknął się. - Wybacz za pytania ale nie mogę się powstyrzymać. Kiedy będzie ślub ?

- Eh... Hym... Nie mam pojęcia. Narazie wszystko jest dla mnie nowe i nie jestem wszystkiego taka pewna. - wyznałam.

- Tylko nie mów że zostawisz go.

- Nie. - zobaczyłam jak po moim słowie uśmiech z twarzy Syliw zgasa. Zadowolona chciałam dłużej cieszyć się tą chwilą więc trochę przeciagnęłam nie zręczną dla mnie sytuację. - A pan...

- Tata. - uśmiechnął się. Super jeszcze bardziej się rudą wpieni. Uśmiechnęłam się.

- A co tata myśli wogóle o tym ślubie?

- No nie wiem ta decyzja należy do was ale nie mogę się doczekać. Dobrze musimy załatwić kilka spraw. Sylwio wyjdź. Zdążyłem zorientować się że nie przepadacie za sobą. Nie stresuj mojej córci. - zdziwiona otworzyłam szeroko oczy.

- Przecież pa.. to znaczy tata z tego miejsca nawet jej nie widział bo siedział do niej tyłem. - powiedziałam kiedy Sylwia wyszła.

- Widzisz moje dziecko... niektórzy z nas posiadają dary. I ja ten ów dar mam. - wyjaśnił.

- Czytania w myślach ?

- Nie... Czytam uczucia.

- A Ignaś? - zapytałam.

- Posiada i to dwa.

- Tak ? - zdziwiłam się. Niczego nie zauważyłam.

- Czyta w myślach i jedna się z naturą tak jak każdy z nas ale on umie jej używać.

- Oh...- czyli on ciągle czytał mi w myślach a ja o tym nie wiedziałam. A na dodatek to jego tajemnicze miejsce sam stworzył.

- No dobrze jedno już wiesz. Jak Ci wogóle tutaj ?

- Bardzo dobrze ale...

- Tak...?

- Martwi mnie coś... - zamierzałam być szczera.

Hej :) sorki za błędy :) nie sprawdzałam bo źle się czułam więc przepraszam :-)  ostatnio mało dodaję rozdziałów ale to przez moje lenistwo spróbuję się przyłożyć. :-)) :-D :-) 

InnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz