Rozdział 21

550 33 3
                                    







- No więc jest na to sposób. Jeśli to tylko Ci przeszkadza. - czyli Ignaś miał rację mówiąc że jego ojciec coś wymyśli.

Miałam mu jeszcze powiedzieć o rudej ale odpuściłam. Bardziej mnie obchodziło to głupie starzenie. Nie chcę być w końcu stara jak nie wiem co kiedy mój chłopak albo później mąż będzie młody.

- Tak? - zachęciłam go do kontynuowania.

- No więc może to nie jest całkiem proste ale wykonalne. Bo widzisz będę musiał opowiedzieć Ci pewną krótką historię. Chciałabyś coś do picia ? Może poczekamy chwilę na Ignacego ? On słyszał tylko pogłoski o tym co zaraz wam powiem a  wiedziałem o tym  tylko ja. - zabrzmiało tajemniczo. Zaczęłam się trochę stresować kiedy tak na mnie patrzył. O co mu chodzi ? A... Przecież zadał mi pytanie.

- Poproszę wody. - powiedziałam.
- Dobrze. Mikołaj proszę do mnie z dwoma szklankami wody.... - popatrzył na mnie pytająco.

- Mineralną.

- Mineralnej i sprawdź gdzie obecnie znajduje się Ignacy.  - odłożył słuchawkę. Jak ten cały Mikołaj może sprawdzić gdzie jest Ignacy. - Zastanawiasz się nad tym co powiedziałem?

- Słucham ? - zdziwiłam się. - Ah tak zastanawiałam się skąd ten Mikołaj ma wiedzieć gdzie jest Ignaś Ignacy. - poprawiłam się. Zapomniałam że on czyta uczucia.

- Dziecko moi pomocnicy służba jest dobierana tylko z najlepszych. Czyli tych co posiadają dary. Mikołaj posiada dar orientacji potrafi znaleźć wszystkich nadnaturalnych  znajdujących się w Nadnaturze.

- Aha. Bardzo dobry pomysł z tym przydzielaniem ludzi. - do pokoju wszedł jakiś mężczyzna.

- Dzień dobry. Cześć. - przywitał się. Postawił jedną szklankę przed tatą a drugą dał mi do ręki.

- Cześć.  Klara. - przedstawiłam się.

- Mikołaj. Miło mi Cię poznać cieszę się że widzę pierwszy raz człowieka. Ignacy zaraz tu będzie. - to dobrze odetchnęłam.  Jak to ma być miłe przywitanie to mi też miło. Miał ciemne włosy zaczesane na bok, białą koszulę i czarne spodnie. Przyjrzał mi się uważnie i z uśmiechem na pożegnanie wyszedł.

- Przepraszam Cię za niego. Ale prawie nikt nie widział tu człowieka. Są ciekawi czy czymś się różnisz. Ale już po tej wizycie nie będą się na Ciebie tak patrzeć. Bo przejdziesz rytuał ale to już później po naszej opowieści. - wyjaśnił.

- Przepraszam tato musiałem coś załatwić. - do gabinetu wbiegł Ignaś.

- Dobrze Ignacy siadaj. Twoja dziewczyna powiedziała mi co ja martwi. I znalazłem na to sposób.

- A o to chodzi... - musiał czytać w myślach że zrozumiał. Tylko dlaczego mi nic nie powiedział o tej zdolności.

- No więc dawno temu na świat przyszedł mały chłopiec. Był zwykłym dzieckiem. Kiedy dorósł dostał pozwolenie na wyjście na drugi świat w celu zdobycia potrzebnych rzeczy. Zabrał ze sobą starszych doświadczonych kolegów. Na akcji coś się nie  powiodło. Dotknął on człowieka i stało się coś dziwnego. Po kilku latach ten sam człowiek został napotkany przez ten sam oddział i okazało się że nie zestarzał się jak inni ludzie.

- Tato ale to legenda. - przerwał mu Ignaś.

- Nie synu. Jak już wiesz po powrocie z tamtego świata jego matka której też dość często dotykał zestarzała się. Na nas działał postarzająco a ludziom dawał wieczne życie. Przez co  zebrała się wielka rada która postanowiła że Artur ten chłopak ma zostać w twoim świecie. - popatrzył na mnie. - Nadal żyje gdzieś w jakimś drogim domu. Tylko tyle wiemy. Że jest najbogatszym człowiekiem w tej okolicy. Tylko on jest dla was pomocą. Musicie go znaleźć żeby muc żyć wiecznie.

- Ale sam powtarzałeś że to jest nie prawda.

- Żeby was chronić synu. Nie przeżylibyście spotkania z Arturem.

- Wiem gdzie go szukać. - przerwałam im. Słyszałam o tym człowieku mieszkał 220 km odemnie. Pisali o nim w gazetach. Jest bogaty jak jakaś gwiazda ale nikt nie wie dlaczego. Pisali że nikt prawie do niego się nie zbliża ale chodzą pogłoski że sprzedaje coś nielegalnie.

- Co ? - zdziwiony Ignacy spojrzał na mnie.

- W gazetach o nim piszą.

- O.. To dobrze się składa. Będzie wam łatwiej. Synu weź to. - ojciec chłopaka podał mu jakąś koperte.

- Nie tato to jest nam potrzebne. - co tam było ? - Pieniądze. - zwrócił się Ignacy do mnie. Kurde głupie zdolności. Czytanie w myślach jeszcze co.

- Wam się bardziej przyda. No a teraz pora na rytuał. - gospodarz wstał i podszedł do drzwi. - A tak wogóle to Borys jestem. - uśmiechnął się.

- Chodź Klara. - Ignacy złapał mnie za rękę i pociągnął do góry.

Ruszyliśmy za ojcem chłopaka trzymając się za ręce. Ale to wszystko poplątane. Ledwo się łapie o co chodzi. A i teraz ten jakiś rytuał. Co to jest ? Ciarki przeszły mi po całym ciele. A brzuch zaczynał jak zwykle boleć.

- Nie bój się. Ze mną nic Ci nie grozi. - pocałował mnie w czoło.

Boże oni obaj są nie możliwi jeden czyta w myślach drugi czuje jak bardzo  kocham Ignasia. Nie wytrzymam. Usłyszałam śmiech mojego chłopaka. No pięknie teraz i pomyśleć w spokoju nie można. Zwarjuje.

- A żebyś wiedziała ze mną już nie zaznasz spokoju. - szepnął.

- Super. - zrezygnowana zaczęłam dokładnie oglądać swoje nowe trampki żeby nie wiedział o czym myślę. Drań.


Heja :-) I sobota :-\ coraz szybciej szkoła :-(

InnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz