Rozdział 9

724 50 3
                                    


Obudził mnie czyjiś głos. Zerwałam się do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się po pokoju. Wszystko było na swoim miejscu. Igi spał. Tylko coś nie dawało mi spokoju. Ktoś tu był byłam tego pewna. Przetarłam oczy ręką.

- Igi. - szepnęłam. Popchnęłam go lekko.

- Co jest ? - powiedział zaspanym głosem. Popatrzył na mnie z wielką troską. W jego oczach było widać że zrobiłby dla mnie wszystko.

- Ktoś tu jest.

- Policja. Musieli odkryć naszą kryjówke. - zerwał się z łóżka. - Chciałem Cię do tego przygotować ale nie mam wyjścia. - podszedł do szafy i otworzył drzwi. - Wchodź.

- Co ? Przecież oni nas tu znajdą. Szafa to najłatwiejsza kryjówka. - czy on był na tyle głupi.

- Już. - uniusł lekko głos. - Zaraz tu będą. - złapał mnie za rękę i wprowadził do środka prawie pustej szafy. Sam wszedł za mną zamykając drzwi.

- Ja nie chcę tak umrzeć. - pożaliłam się.

- Nie pozwolę na to. Idź dalej. - powiedział.

Zwariował. To chyba za wcześnie dla nie go. O tej porze ciężko mu się widocznie myśli. Ale bez zbędnych pytań szłam dalej tak jak mi kazał. Aż tu nagle szafa się skończyła a pod stopami poczułam trawę. I moim oczom ukazał się piękny las.

- Co to kurwa jest ? Narnia ? - zaskoczona rozejrzałam się do okoła.

To nie był zwykły las. Ten był o sto razy ładniejszy. Napraede dbali o przyrodę. Nie było tu śmieci ani nic podobnego. Nawet słupów z kablami dprowadzającymi prąd. 

- To jest Nadnatura. - powiedział.

A więc tu chciał mnie zabrać. Wydawał się bardzo zmęczony. Był wieczór słońce dopiero co chowało się za horyzontem. Popatrzyłam na niego zmartwiona szkoda mi go było.

- Jesteś śpiący.

- Ty też. - miał rację. Padałam z nóg może na początku nie bo byłam mega zdziwiona ale teraz. Przespałabym się.

- Chodź. - złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę drzewa. - Jak rano wstaniesz to nie zdziw się że gdy będziemy przechodzić koło innych to będą się na Ciebie patrzyć. Jesteś jedyną dziewczyną która zawróciła nadnaturalnemu w głowie. - wyszczeżył się.

Wszedł na drzewo i pomógł później mi. Ku mojemu zdziwieniu na tym gigantycznym ładnym drzewie było całkiem wygodnie. Ale nie dość żebym zasneła. Położyłam się i rozmyślałam nad tym wszystkim czego się dowiedziałam. Mój mózg nie mógł przyswoić sobie tych informacji. Za dużo tego. To wszystko jest takie nierealne.

Brzuch mnie bolał. A co jeśli nie spodobam się tym ludziom.  Nie chciałam tu być. Dlaczego on akurat musiał zakochać się we mnie a co najgorsze on też mi się podobał i dobrze o tym wiedział. Spojrzałam na niego ładnie tak wyglądał jak spał jego oczy były otoczone wachlarzem gęstych rzęs. Jego nos był lekko zadarty , palce szczupłe i długie. Był wysoki i nawet dobrze zbudowany.

Szkoda mi go tak zostawiać ale ja tu nie przeżyje ani jednego dnia. Tu jest za idealnie. Wszystko co mówił jest prawdą ale to właśnie ta prawda mnie tak przeraża.

Obejrzałam swój strój. Słońce zaszło ale bardzo dobrze jeszcze widziałam jak na takie ciemności. Dobra co mi tam. Co z tego że jestem ubrana w męskie ciuchy. Jakoś mało mnie to obchodzi. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Mogę iść.

Powoli i ostrożnie zaczęłam opuszczać drzewo. Pięknie tutaj. Ostatni raz popatrzyłam na ten krajobraz. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie  stamtąd skąd przyszłam. Tylko miałam jeden problem bo tajemnicze przejście jeszcze się nie pojawiło. A byłam pewna że to gdzieś tu.

Serce zaczęło mi mocniej bić. A co jeśli ktoś mnie tu znajdzie. Albo zgubie się a jak mnie znajdą to zabiją bo nie jestem jedną z nich. Zaczęłam pocierać spocone ręce. Ale tu gorąco.

Nagle za mną coś zaszeleściło. Przestraszona błyskawicznie odwróciłam się ale nikogo nie było. Mój oddech przyspieszył czułam jakbym się dusiłam. Pobiegłam prosto przed siebie. Ale po chwili na coś wpadłam. Tylko na co było tak ciemno. Krzyknęłam. Kopałam tego kogoś. Może Ignacy mnie usłyszy.


Hej :) Kolejny rozdział jest :) :-D

InnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz